Rozdział 30:
Dwa tygodnie minęły wszystkim w zatrważającym tempie. Sprawa z artykułem nadal trwała, ponieważ nikt nie chciał ujawnić autora, a Anett i Kouyou postanowili zostawić sobie tą wiedzę dla siebie, jak i zachowywać się neutralnie wobec sąsiada szatynki. No właśnie, a co do tej dwójki, to nie było kolorowo. W sumie przez te dwa tygodnia nie mieli chwili by pobyć sam na sam. Za każdym razem albo coś komuś wypadało, albo Miko dzwoniła do Kouyou, że potrzebuje jego pomocy. Akuma, mimo, że postanowiła, dać tej sytuacji szasnę, czuła się coraz bardziej poirytowana tym faktem. Nie wiedziała, jak Miko dowiadywała się o ich spotkaniach, ale za każdym razem musiała zadzwonić, a zaniepokojony Kouyou zaraz do niej jechał. Tego wieczoru było podobnie. Kathy i Gigi wyszły na miasto, zostawiając Anett wolną chatę. Kobieta nawet cieszyła się z tego powodu, ponieważ nikt nie będzie ich podsłuchiwał, ani im przeszkadzał. Tak oczywiście...
Kouyou przez popołudniowy wywiad przyjechał wieczorem do szatynki, która miała dużo czasu by się przygotować.
-Piękna jak zawsze. -Powiedział gitarzysta, obejmując kobietę i delikatnie całując jej usta.
-Oh, już nie przesadzaj. -Anett się uśmiechnęła, powoli odsuwając się od niego i idąc w głąb salonu. Gitarzysta do dodatkowej pewności, że nikt im nie będzie przeszkadzał, wyciszył telefon, ale nawet nie zdążyli dobrze się rozgościć, kiedy Uruha trzymał urządzenie w dłoni.
-Miko... Odbierz. -Rzuciła szatynka siadając na kanapie. Potrzebna była jej tylko mina Kouyou, żeby wiedzieć kto dzwoni.
-A nie sądzisz, że Ona przesadza? -Kouyou westchnął poirytowany kolejnym telefonem od blondynki.
-A niech naprawdę coś się stanie? Wiesz, jak jest, nie chcę mieć potem wyrzutów sumienia...
-Raczej nie chcesz potem od niej wysłuchiwać, że to twoja wina. -Kouyou przerwał kobiecie, odbierając połączenie. -... Dobra, zaraz będę. -Warknął zły sam na siebie.
-Co tym razem? -Anett uniosła brew ku górze, wiedząc, że mężczyzna zaraz ucałuje jej czoło i po prostu wyjdzie.
-Dowiem się na miejscu. Przepraszam Cię An... -Uruha spojrzał na kobietę tym swoim błagalnym wzrokiem i tak jak Anett wcześniej przewidziała, ucałował jej czoło, żegnając się z nią, po czym wyszedł. Szatynka jedynie głośno westchnęła, rozsiadając się na kanapie. No przecież wiedziała, że tak będzie.
Następnego dnia, cały kierat zaczął się od początku. Od samego rana próba, próba i jeszcze raz próba. Anett po wyjściu Kouyou miała sporo czasu na przemyślenia, ale ta sprawa nadal nie dawała jej spokoju, przez co nie potrafiła się skupić.
-Kochanie, co się dzieje? -Zapytał Kouyou, kiedy w przerwie w końcu ją złapał na korytarzu. -Od rana mnie unikasz. -Już chciał ją objąć, kiedy szatynka się tak po prostu się od niego odsunęła. Zanim cokolwiek powiedziała, poczekała aż kilka osób zmierzających w ich kierunku po prostu przejdą, po czym cicho westchnęła.
-Po prostu mam już tego dość. Nie chodzi o Ciebie, tylko o nią, zresztą sam wiesz. Nie ma sensu...
-Nie mów tak. -Brunet jej przerwał, próbując chociaż ułożyć dłoń na jej policzku, ale znowu bezskutecznie.
-Daj mi dokończyć Kyu. Nie ma sensu pokazywać innym, że jest dobrze. Może jak zaczniemy udawać, że jest inaczej, to Miko w końcu odpuści. -Akuma z zrezygnowaniem wzruszyła ramionami.
-Może masz rację. -Kouyou uśmiechnął się słabo, chwilę się zastanawiając nad słowami szatynki.
-Dobra, naprawdę muszę iść, Ayuko jeszcze coś chciała. -Wokalistka odwzajemniła uśmiech i szybko złożyła buziaka na policzku gitarzysty, po czym poszła w swoją stronę. Kouyou skierował się do pomieszczenia socjalnego, cały czas myśląc o tym, jak wyjść z tego całej sytuacji. Nagle na stole zauważył opakowanie po pączkach. No dobra, nie do końca "po", ponieważ został jeszcze jeden. Uruha niewiele myśląc, po prostu sięgnął po tego ostatniego pączka.
-URUHA!!- Usłyszał za sobą, kiedy wbił swoje zęby w ciasto. Powoli się odwrócił i zauważył stojącą za nim, wściekłą Rin. Przez chwilę patrzył na nią, unosząc brew ku górze, nie rozumiejąc, o co czerwonowłosa się wścieka. -Zostawić sobie ostatniego pączka, to ta kacza menda przyjdzie i Ci go zje...- Kathy mamrotała coś wściekle po polsku, niebezpiecznie zbliżając się do gitarzysty.
-Em... To twoje? Nie wiedziałem. -Kouyou uniósł ręce w geście poddania się, po czym biorąc szybko kolejnego gryza, opuścił pomieszczenie, ale Rin nie odpuszczając, pobiegła za nim. Ruki, który właśnie wyszedł na korytarz, obserwował dokładnie całą sytuację, jak Kathy ganiała za Uruhą z mordem w oczach. Nagle w głowie wokalisty zrodził się plan.
Takao i Takemi od samego rana dzielnie pomagali Gabrieli przenieść rzeczy dziewczyn do nowego mieszkania czerwonowłosej. W sumie to chodziło o wniesienie i złożenie "kilku" niezbędnych mebli, a reszta rzeczy to tak przy okazji.
-Dziewczyny, dacie sobie radę? -Zapytał brunet, patrząc na kobiety niosące pudła. Sam właśnie wracał po kolejne pudła z półkami. Jak dobrze, że mieszkanie Kathy jest na drugim piętrze, a nie jak stare mieszkanie kuzyna bliźniaków- na piątym, dobrze, że chociaż winda tam jest. Takao zaśmiał się na samą myśl.
-Nie, spokojnie, damy radę. Ale trzeba będzie jakoś wnieść tą szafę. -Odpowiedziała Takemi, stawiając pudło w przedpokoju.
-Będziemy musieli w trójkę to pownosić. -Stwierdziła Gigi, poprawiając szybko swoje włosy, które musiała spiąć, by jej nie przeszkadzały przy wnoszeniu pudeł.
-Tylko, że chyba nie wyrobimy się z tym wszystkim dzisiaj. -Takao podrapał się po głowie, zastanawiając się nad tym, jak zdążyć ze wszystkim na czas.
-Spokojnie, dzisiaj jeszcze zostajemy u Anett. -Gabriela delikatnie się uśmiechnęła.
-Wiecie... Najwyżej pomożesz nam, na ile zdążysz, a z resztą damy sobie radę. W końcu jesteśmy dorosłe. -Takemi się zaśmiała i od razu skierowała się w stronę schodów, by iść po kolejne pudła. Takao nie był do końca pewien, czy powinien zostawiać kobiety same, szczególnie widząc, jak jego siostra "ukradkiem" spogląda na przyjaciółkę wokalistki.
Krystian przełączał kolejne kabelki w trakcie dłuższej przerwy, a Anett siedziała, brzdąkając na gitarze Uruhy. Byli sami, ale Kris jakoś nie potrafił zacząć jakiejkolwiek rozmowy. Szatynka myślami błądziła gdzieś indziej, dlatego też się nie odzywała. Ale w którymś momencie, gdy znowu się pomyliła, zauważyła, jak szatyn spogląda na nią kątem oka.
-Co Ci znowu nie pasuje? -Zapytała kobieta.
-Po prostu już widzę minę wściekłego Kouyou kiedy odkryje, że macasz jego ukochaną. -Szatyn się roześmiał, podchodząc do przyjaciółki. -Ej! -Krzyknął, unikając lecącej w jego stronę kostki. Anett, jak gdyby nigdy nic wstała, odłożyła ostrożnie gitarę na miejsce, spokojnie podeszła do szatyna i podniosła rzuconą wcześniej kostkę z podłogi.
-To będzie wściekły na mnie, nie na Ciebie. -Wokalistka uśmiechnęła się wrednie w stronę przyjaciela.
-A tak w ogóle... -Zaczął szatyn, obserwując, jak kobieta wróciła na swoje miejsce. -To jak tam między tobą, a Kouyou? -Dokończył, siadając obok niej.
-Byłoby świetnie, ale Miko. Nadal się zastanawiam, dlaczego ciągnę to dalej. -Anett na koniec jedynie cicho westchnęła. Nie czuła potrzeby, żeby się zwierzać mężczyźnie, ale zauważyła jego dziwne zachowanie w ciągu ostatnich kilku dni. Też nie chciała mówić mu za dużo, w ogóle nie chciała, by ktokolwiek wiedział, co tak naprawdę myśli o całej tej sytuacji.
-Aaa... Rozumiem. Jeżeli ciągniesz to dalej, to znaczy, że nadal widzisz sens. Albo nadal jesteś głupią idiotką, która na siłę nie chce być sama. -Te słowa Krisa zaskoczyły wokalistkę, która uniosła brew ku górze, patrząc na niego. Nie, nie trafił w żaden czuły punkt, po prostu nie sądziła, że zacznie wyciągać jej przeszłość, w dodatku przeciwko niej samej.
-Dzięki Kris, jak ty coś powiesz... -Powiedziała Anett wstając, po czym wyszła, zostawiając szatyna samego. Tak teraz miała całkowitą pewność, że coś jest na rzeczy. Nawet domyślała się co takiego jej przyjacielowi chodzi po głowie, ale postanowiła na razie to zostawić. Miała wystarczająco swoich "problemów", którymi musiała koniecznie się zająć.
Kiedy reszta korzystała z dłuższej przerwy, a Anett i Kris sobie "rozmawiali" na sali prób, Takanori postanowił wcielić swój plan w życie. Wiedział, dlaczego Rin tak bardzo wściekła się na Kouyou, że chciała go wykastrować osobiście... A nie chwila, to był jeden z powodów, ale Ruki postanowił wykorzystać okazję na swoją korzyść. Szybko udał się na parking i wsiadł do swojego samochodu, by szybko udać się do swojej ulubionej cukierni. Po lekko ponad dwudziestu minutach wrócił zadowolony z siebie w pudłem "najlepszych w mieście" pączków i od razu udał się do biura Ayuko, gdzie na jego szczęście Kathy siedziała sama.
-Hej, masz chwilę? -Zapytał, chowając pudełko za plecami.
-Jak widać, nie bardzo. -Odpowiedziała Rin najspokojniej jak potrafiła, w ogóle nie podnosząc wzroku znad sterty papierów. Takanori podsunął jej pod nos otwarte pudełko pełne pączków.
-Wszystkie dla Ciebie, tylko nie przyznawaj się, że je masz, bo znowu przyjdzie ta "kacza menda" jak go nazywacie. -Wokalista uśmiechnął się, a Katherine zaśmiała się, słysząc jego próbę mówienia po polsku.
-Ty w ogóle wiesz co to oznacza? -Kathy w końcu spojrzała na blondyna, powstrzymując śmiech.
-Obie tak na niego mówicie, więc to pewnie nic miłego. -Wokalista z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy podrapał się po głowie, a czerwonowłosa jedynie westchnęła.
-Użyj słownika. -Rzuciła Rin wracając do pracy.
-A tak w ogóle... -Zaczął Takanori, sięgając do tylnej kieszeni swoich spodni. -Taka inna wredota mi coś wspominała i pomyślałem, że może dałabyś się zaprosić? -Swoimi słowami Takanori sprawił, że Kathy ponownie na niego spojrzała.
-O czym ty teraz mówisz? -Zapytała, patrząc na bilety, które jej podał. -Anett powiedziała Ci o wystawie. -Pokręciła głową w niedowierzaniu.
-No coś wspominała, że bardzo chcesz iść, więc pomyślałem, że może chciałabyś się wybrać ze mną jutro wieczorem? -Takanori wzruszył ramionami i zrobił krok w tył dla własnego bezpieczeństwa. Kathy patrzyła na wejściówki dłuższą chwilę, jakby się zastanawiając, przez co Ruki tracił na swojej pewności.
-W sumie, nie mam jutro wieczorem już lepszego do roboty, więc czemu nie. -Rin odpowiedziała spokojnie, posyłając w stronę wokalisty spokojny, miły uśmiech. Takanori przez pierwsze kilka sekund nie wierzył słowom, które właśnie usłyszał.
-Dobrze, to resztę omówimy później, bo muszę już wracać do reszty. -Ruki czując jak kolana się pod nim uginają, postanowił jak najszybciej wrócić do prób. Kiedy opuścił biuro asystentek odetchnął szczęśliwy z ulgą i pewnym krokiem ruszył w stronę sali prób.
Kobiety wróciły razem do domu, ale ku ich zdziwieniu, nie zastały Gabrieli w mieszkaniu. Chwilę jeszcze rozmawiały o zaproszeniu Takanoriego, ponieważ Anett usilnie starała się, by przyjaciółka tylko nie zaczęła tematu jej i Kouyou.
-Podobasz mu się, co się dziwisz? -Powiedziała szatynka, wyciągając z górnej kuchennej szafki talerze.
-Ale musiałaś powiedzieć mu o wystawie? W ogóle czy musiałaś mu pomagać? -Katherine patrzyła błagalnie na przyjaciółkę.
-Nie miał pomysłu, gdzie Cię zaprosić. -Anett wzruszyła ramionami, zabierając się za przygotowanie czegoś do jedzenia, chociaż ze względu na porę, na obiad nie było szans, a raczej na kolację. -Zawsze mogłaś odmówić. -Stwierdziła, dodając do swojej wypowiedzi po chwili.
-No wiem, że mogłam, ale jest w nim coś takiego... -Rin się zamyśliła, po czym obie zaczęły się śmiać. Po niedługiej chwili do domu zawitała również Gabriela, która zdążyła idealnie na posiłek, który minął im w znakomitych humorach.
Anett szybko zwinęła się do swojego pokoju, zostawiając przyjaciółki same. Kiedy wokalistka przez dłuższy czas do nich nie wracała, kobiety zaczęły się trochę niepokoić. Obie ostatni wieczór spędzały w mieszkaniu szatynki i miały raczej nadzieje na spędzenie tego czasu w trójkę.
-Wiesz co? Pójdę z nią pogadać. -Stwierdziła Katherine powoli wstając z kanapy.
-Też mogę z nią pogadać. Wy w sumie razem pracujecie, więc nie wiem czy cokolwiek Ci powie. -Gigi przyglądała się Rin podchodzącej do drzwi prowadzących do pokoju Anett.
-Wiesz, jednak znam ją kilka lat dłużej, a przez to, że razem pracujemy, widzę więcej, a Ona nie może tak po prostu cały czas siedzieć sama w pokoju i wszystkich unikać tylko dlatego, że Miko jest w ciąży z Kouyou. -Po tych słowach czerwonowłosa otworzyła drzwi, za którymi zaraz zniknęła.
Anett siedziała na parapecie patrząc przez okno. Wyglądała na zamyślona, co dodatkowo zaniepokoiło Rin. Czerwonowłosa powoli podeszła do niej.
-Anett, co się dzieje? Miałaś się tylko przebrać, a siedzisz tu już ponad godzinę.
-Bo mam już tego dość, to mnie przerasta. -Anett cicho westchnęła i spojrzała na przyjaciółkę. -Nie chodzi o Ciebie i Gigi, tylko o sytuację z Kyu. -Akuma postanowiła nic na razie nikomu nie mówić o swoich podejrzeniach co do Krystiana, w końcu nadal nie była stu procentowo pewna co do swoich domysłów.
-Ale jest z tobą. Fakt, niezbyt zadowala mnie ten fakt po tej całej historii, którą słyszałam i po tym jak się okazało, że zrobił dziecko swojej byłej, ale Anett... Nie zostawił Cię, kiedy się dowiedział i nie pozwolił Ci odejść. -Kathy usiadła naprzeciw An, delikatnie ujmując jej dłoń w geście pocieszenia.
-Wiem Rin, wiem. Ale wiesz co w tym wszystkim jest najśmieszniejsze? Że marzy mi się taki romans z prawdziwego zdarzenia....
-Przecież jesteś z Kouyou. -Rin wręcz zrobiła duże oczy.
-Niby tak i to o niego chodzi. Jesteśmy razem już jakieś trzy tygodnie, a jeszcze nie mieliśmy okazji tak naprawdę się do siebie zbliżyć... -Szatynka znowu nie mogła dokończyć przez zaskoczenie Rin.
-Nie sądzisz, że to trochę jednak za wcześnie?
-Nie chodzi o seks Rin... Tylko... No wiesz. -Szatynka uciekła wzrokiem w głąb pokoju.
-No tak. Chociaż w sumie Yuu i Akirze nie kazałaś długo czekać. -Czerwonowłosa się zaśmiała i wstała.
-Dzisiaj powiedziałam Uru, że lepiej będzie nie pokazywać innym, że między nami jest dobrze, ale myślę, że lepiej będzie jednak to zakończyć. -Akuma skuliła się, chowając twarz w kolanach, tak bardzo nie chciała pokazywać swojej słabości, ale już nie potrafiła.
-Dla własnego dobra, nawet nie próbuj, bo was oboje ukatrupię. -Rin chwyciła Anett za rękę i ciągnąc ją za sobą, żeby zeszła z parapetu. -I kończysz o tym myśleć. Posiedzimy w trójkę, napijemy się czegoś i pooglądamy jakieś głupie filmy. A potem grzecznie spać, bo jutro czeka Cię ciężki dzień moja droga.
-Masz rację, jutro czeka mnie ponownie ten koszmar. -Anett ponownie westchnęła i zaraz za przyjaciółką wyszła z pokoju. Ale mimo dobrej zabawy w towarzystwie swoich przyjaciółek i małej dawki alkoholu nie mogła przestać myśleć o Krystianie, Kouyou i Miko.
Rano dziewczynę obudził głos jej ojca. Niemal jak poparzona opuściła swoje łóżko, próbując udawać, że zaspała. No tak, zaspała, bo miała opuścić dom, zanim Uruha wstanie, by myślał, że poszła na poranne wykłady. Kiedy po ogarnięciu się w łazience weszła do kuchni, Kouyou siedział przy stole z kubkiem kawy, opierając głowę o swoją dłoń. Nie wyglądał najlepiej, dlatego Temari wiedziała, że nie powinna dodawać mu zmartwień. Tyle, że nie wiedziała, że już za późno.
-Znowu całą noc myślałeś o Anett? -Zapytała młoda, nastawiając ekspres.
-Od jak dawna nie studiujesz? -Kouyou zapytał wprost, patrząc na córkę.
-Czyli Anett Ci powiedziała. -Temari nie była zadowolona z własnej myśli, ale przecież skąd indziej jej ojciec miałby wiedzieć?
-Nie. Ona akurat nie wtrąca się w nasze sprawy. Zostawiłaś wczoraj na stole swoją otwartą pocztę z listem z uczelni, że zostałaś skreślona z listy studentów. Centralnie na wierzchu. -Mężczyzna upił łyk kawy, cały czas patrząc na nią. Temari w tym czasie usiadła naprzeciw niego. Ale musiała przyznać, że kamień spadł jej z serca, wiedząc, że to jednak nie szatynka ją wydała, tylko sama przez pośpiech zostawiła po sobie ślad.
-Nie szło mi na Prawie za dobrze. Oblałam kilka ważnych egzaminów i postanowiłam się poddać. Ale spokojnie. Od nowego roku chcę zacząć inny kierunek, a do tego czasu znajdę jakąś pracę. -Brunetka patrzyła na Kouyou tym swoim słodkim, lecz błagalnym wzrokiem. Uruha ciężko westchnął.
-Wolałbym, żebyś skupiła się na nauce, ale dobrze. Wiem, że nie ty wybierałaś sobie kierunek, ale następnym razem jak zrobisz coś takiego, to Ci nie daruje. -Kouyou wskazał palcem w jej stronę, po czym się zaśmiał.
-Dobrze tato. A teraz powiesz mi, jak z Anett?
-Prędzej czy później i tak mnie zostawi. Wolałbym, żeby to było prędzej, mam już dość tego stresu.
-Chcesz to zakończyć? -Wypowiedź gitarzysty zaskoczyła dziewczynę.
-Nie, poczekam, ale mam chociaż czas się przygotować. Kocham Anett, ale nie wiem co się z nią dzieje. Jest asertywna, potrafi walczyć o swoje, ale jeżeli chodzi o Miko, to się poddaje bez jakiejkolwiek walki.
-Bo chodzi o dziecko, a nie o Miko. Przyznaj, że żadna kobieta nie wygra z dzieckiem. -Temari obserwowała, jak Kouyou zacisnął wargi, ciężko myśląc. -Poddajesz się?
-Nie. Nie chce się poddać i wcale tak nie jest, jak mówisz, nie z Anett. Nawet nie wiesz, jak rośnie moja ochota, żeby zacząć wojnę z Miko o to, że to nie moje dziecko i że go nie uznam. Jestem w stanie zrobić wszystko, tylko, żeby Anett ode mnie nie odeszła. -Po tych słowach westchnął ciężko i spojrzał na zegarek. -Dobra, ja musze iść. Dzisiaj naprawdę nie mogę się spóźnić.
-Mam nadzieje, że prezent jej się spodoba. -Temari uśmiechnęła się delikatnie.
-A ja mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. -Uruha szybko pożegnał się z córką, zebrał swoje rzeczy i w ciągu niecałej minuty nie było po nim nawet śladu.
Całą piątką czekali już na parkingu przy jednym z samochodów. Dzięki Takao znali już wynik egzaminu, więc mogli spokojnie przygotować się na świętowanie, chociaż nawet nie mogli się domyślać reakcji Anett na to, co całą piątką wspólnie wymyślili.
Właśnie zauważyli samochód bruneta, parkujący nieopodal, a po chwili Takao wraz z Anett w milczeniu wysiedli.
-A wasza piątka co znowu wykombinowała? -Anett spojrzała na każdego po kolei, po czym pokręciła głową, cicho chichocząc. -Macie za dużo nadprogramowej kasy i nie wiecie co z nią robić?
-Po prostu wiedzieliśmy, że egzamin będzie dla Ciebie formalnością, dlatego się złożyliśmy, żebyś w końcu mogła jeździć sama. -Yutaka jako pierwszy się odsunął stając za szatynką, a reszta ruszyła w jego ślady. Anett patrzyła przez chwilę z niedowierzaniem na samochód, który stał przed nią. Nowy, czerwony Suzuki Ignis, tylko, skąd wiedzieli... No tak, racja, wiedzieli. Powoli podeszła bliżej oglądając swoje nowe cudo z każdej strony, ale jej uwagę najbardziej przykuło logo zespołu na masce.
-Powariowaliście... -Szatynka mruknęła cicho pod nosem, cały czas uśmiechając się niczym głupek.
-Logo to był pomysł Takanoriego, uparł się. -Kouyou podszedł do wokalistki i delikatnie ją objął. -Ale jesteś już oficjalnie wokalistką the GazettE i nie możesz jeździć byle czym.
-Tylko pokemonem? -Na ten żart Anett wszyscy razem głośno się zaśmiali. -No dobra, to kto ma kluczyki? -Akuma wręcz potarła dłońmi, nie mogąc doczekać się przejażdżki. Kai wyciągnąć kluczyki z kieszeni kurtki, przez chwilę machając nimi Anett przed nosem, tłumacząc zasady bezpieczeństwa takie jak zachowanie prawidłowej prędkości. Reita i Uruha niemal nie turlali się po ziemi ze śmiechu, ponieważ znając styl jazdy wokalistki, uważali, że słowa lidera są zbędne... Bo Akuma i tak zrobi po swojemu!
Ruki i Kai postanowili pojechać razem z Anett, by przypilnować, żeby wokaliści zdążyli na wywiad. Akira i Kouyou zajęli pomieszczenie socjalne, pojąc się kolejnymi dawkami kawy.
-Co? Nieprzespana noc? -Basista się zaśmiał, patrząc na gitarzystę kątem oka.
-Można tak powiedzieć. Cały czas myślę o tym, jak najbardziej załagodzić tą sytuację. Żeby Miko nie miała czego się przyczepić i żeby Anett była spokojniejsza. -Uruha mówiąc to, cały czas patrzył przed siebie.
-Bo niepotrzebnie pozwalasz Miko robić ze sobą co Ona zechce. A potem się dziwisz, że Anett jest zła. Chcesz uspokoić Anett? Przestań latać za Miko, nie ważne co by się miało dziać...
-W sumie Akira ma rację, ale jest coś jeszcze. -Nagle w drzwiach pojawiła się Rin, przerywając wypowiedź Reity.
-A ty nie miałaś mieć dzisiaj wolnego, żeby się urządzić, czy coś? -Akira skrzyżował ręce, przyglądając się kobiecie, która tak po prostu pozwoliła sobie mu przerwać. Lubił Rin, ale chyba nie tylko jego kobieta czasami przerażała.
-Tak, mam wolne, ale chciałam porozmawiać z Kouyou na neutralnym gruncie. -Kathy kiwnęła głową w stronę drzwi, dając basiście do zrozumienia, że powinien wyjść.
-No dobra, tylko nie bij. -Akira śmiejąc się uniósł ręce do góry i wyszedł, zostawiając tą dwójkę samą.
-Niezły pomysł z tym samochodem, ale tym jej nie przekupisz. -Rin podeszła do bruneta u siadła na blacie.
-Akurat to nie mój pomysł. Kai i Ruki... -Uruha szybko pokręcił głową, wiedząc, że nie ma sensu tego tłumaczyć. -O co w tym wszystkim chodzi?
-O Ciebie rzecz jasna. -Kathy jak to miała w zwyczaju w towarzystwie Uruhy, uśmiechnęła się wrednie. -Cały czas latasz za Miko. A tak naprawdę, od kiedy jesteś z An, kiedy ostatnio spędziliście wieczór razem? Dobra, nie odpowiadaj, wiem. Od kiedy wyszła sprawa z Miko, to w ogóle. -Kouyou wyczuł ta pogardę w głosie Katherine, chociaż, może to bardziej był jad niż pogarda. Wiedział, że czerwonowłosa za nim nie przepada.
-Tylko, że jak oleje Miko i coś się stanie, to cała wina spadnie na Anett... -Gitarzysta próbował się jakoś wybronić, ale Rin była szybsza.
-To też wiem i Anett też wie. Tylko jakby Ci to powiedzieć? Wiesz co mi wczoraj powiedziała? Że marzy jej się romans z prawdziwego zdarzenia. Anett jest cholernie samotna i na tym powinieneś się skupić, bo ktoś sprzątnie Ci ją sprzed nosa. -Rin w końcu odwróciła wzrok od gitarzysty.
-Tylko jak mam to zrobić? Jak tylko próbuje się do niej zbliżyć, odsuwa się ode mnie. -Kouyou cicho się zaśmiał. Myślał, że dla Rin to wszystko wydaje się takie banalne, ale wiedział, że chyba nie było sposobu, żeby udobruchać Anett.
-Bo ja olewasz, to Ona się odsuwa. Zamiast olewać Miko, olewasz An. Weź Miko powiedz "papa", rzuć ją na drugi, trzeci, czy nawet czwarty plan i zajmij się swoją kobietą, ty cholerny kaczysynie. -Ostatnie słowa Rin wywarczała przez zęby, starając się w jakikolwiek sposób dotrzeć swoimi słowami do Uruhy.
-Rin, mogłabyś...
-Nie. -Kobieta mu przerwała i stanęła przed nim. -Będziesz musiał na początek się trochę jej naprzykrzyć, żeby pokazać jej jak bardzo Ci jednak zależy. A i taka mała rada ode mnie... Anett jest kobietą i ma swoje potrzeby, a skoro jesteście razem, to raczej ty jesteś od ich zaspokajania. -Słowa Katherine uderzyły Kouyou z ogromna siłą. Raczej nie takich rad spodziewał się ze strony czerwonowłoej.
-Czekaj... Radzisz mi, żebym zaciągnął twoją najlepszą przyjaciółkę do łóżka? -Brunet zmarszczył zaskoczony czoło, nadal nie wierząc w to co przed chwilą usłyszał.
-Może... Tak...
CZYTASZ
"Just a moment to discover your mind..." /the GazettE Fanfiction
FanfictionA gdyby przenieść się do świata, w którym nasze marzenia się spełniają, a najskrytsze pragnienia są na wyciągnięcie ręki. Historia zwykłej szarej myszki pracującej jako psycholog, która dostaje szansę od losu, oraz zespołu, który tą szanse jej daje...