Rozdział 26

14 0 0
                                    

Rozdział 26:

          Minęły kolejne trzy dni, a Anett mogła w końcu wrócić do pracy. Znaczy mogła w końcu wyjść. Jeszcze zdarzały się sprzeczki między nią, a Kouyou o to, że wtedy wyszła, ale gitarzysta zaraz wpadł na pomysł jak pozbyć się natręta. Screeny wiadomości, które otrzymywała Anett wysłał do jego ojca. Nagle wszystko ucichło, nawet zarzuty o pobicie zostały wycofane.

Jednak wokalistka zostawała sama jedynie na czas, kiedy gitarzysta wychodził do studia. Tego ranka musiała sobie sama poradzić z dojazdem do studia. Kouyou w końcu zgodził się wrócić do siebie. Dodatkowo Anett wiedziała, że gitarzysta był z kimś umówiony, więc pewnym było, że mężczyzna nie będzie rano w stanie prowadzić. Nawet Temari zdążyła ją już poinformować o jego stanie, a raczej o tym, o której wrócił, kłócąc się z schodami o to, że istnieją. Raczej tego dnia nie spodziewała się, że Uruha zjawi się w pracy. Jakoś udało się wokalistce przeżyć te tłumy w metrze i na szczęście nikt jej nie rozpoznał. Ale tak odzwyczaiła się od podróżowania komunikacją miejską, że nie mogła się doczekać, aż w końcu wyjdzie z pociągu. W studiu każdy zajął się swoją robotą, a szatynce kazali czekać w ich pokoiku. Po niedługim czasie Anett usłyszała zza drzwiami śmiech Takao, Ayuko i jeszcze jakieś kobiety, ale... Dobrze znała ten głos. To nie mogła być... -Anett, poznaj proszę... -Zaczęła Ayuko, tuż po tym jak weszli w trójkę do środka. Nie zdążyła nawet dokończyć, gdy Anett zerwała się z miejsca. -RIN!! -Krzyknęła wokalistka, podbiegając do przyjaciółki i wieszając się jej na szyi. -Co ty tutaj robisz? -Pracuję. -Odpowiedziała czerwonowłosa, kiedy wokalistka w końcu się od niej odsunęła i pozwoliła jej oddychać. Takao w tym czasie wolał się ewakuować, więc po prostu opuścił pomieszczenie. -Tak. Katherine początkowo miała być tylko twoją asystentką do spraw japońsko-polskich, ale sama wiesz jaka jest sytuacja i zgodziła się też przejąć moje obowiązki, dopóki nie wrócę. -Powiedziała Ayuko, uśmiechając się do dziewczyn. -To ty już...? -Zapytała Anett, patrząc ze smutkiem w oczach na brunetkę. -Nieee. -Ayuko się zaśmiała. -Yutaka jeszcze pozwala mi pracować, no ale w trasie ktoś będzie musiał odwalić tą całą brudną robotę. Dobra, ja wracam do biura ogarniać te wasze terminarze i wywiady. -Po tych słowach Ayuko wyszła, zostawiając przyjaciółki same. -Dlaczego mi nie powiedziałaś, że przylatujesz? -Anett nadal nie mogła uwierzyć, że jej najlepsza przyjaciółka właśnie stoi przed nią, w wytwórni w Tokyo i że w dodatku będą razem pracować. -Bo chcieli zrobić Ci niespodziankę. Ale teraz będziesz musiała mi o wszystkim... Powtarzam WSZYSTKIM mówić. Ale najpierw, przywiozłam Ci kogoś. -Po tych słowach Rin otworzyła drzwi, znikając na chwilę za nimi, a gdy wróciła, oczom Anett ukazał się charakterystyczny futerał na gitarę. -Ruru! Skarbie mój kochany, w końcu tu jesteś. -Rin przez chwilę obserwowała zaskoczona, jak An z większym entuzjazmem przytulała gitarę na przywitanie niż ją. Zaraz szatynka postanowiła wyjąć gitarę i usiadła z nią na kanapie. -Zastanawiam się, dlaczego nie wzięłaś jej od razu. Jednak dogadałam się z twoimi rodzicami i ją wzięłam. -Czerwonowłosa usiadła naprzeciwko, obserwując, jak Anett zaczęła brzdąkać na swoim akustyku. -Bałam się, że się uszkodzi w transporcie, ale dzięki. -Anett posłała w stronę Kathrine uśmiech. -No i struny muszę w końcu wymienić. -W tym momencie zajrzała do kieszeni futerału. Było tam wszystko poza... Strunami. -No tak, zostawiłam je w szufladzie biurka. No nic, muszę się przejść do sklepu. -A propos sklepu... Widziałam dzisiaj Krisa jak się tu kręcił. -Rin zmarszczyła czoło. Nie przepadała za szatynem i wiedząc, że On też jest w Japonii wolała go nie spotkać. -Kris pracuje z nami od dzisiaj. Tyle, że On zajmuje się sprzętem, a nie papierkową robotą. -Anett wyszczerzyła się, spodziewając się reakcji przyjaciółki na tą wiadomość. -An... Nieee.- Katherine westchnęła, patrząc błagalnym wzrokiem na szatynkę.

          Obudził go dźwięk jego budzika. Ból głowy jaki poczuł był ogromny... Nie, koszmarny... Nie! Makabryczny! Z trudem się podniósł, próbując sobie przypomnieć, jak w ogóle dotarł do domu. Obok jego łóżka znajdowała się butelka z wodą. Pewnie Temari ją tutaj położyła zanim wyszła na uczelnię. Siedział przez chwilę na łóżku, przecierając dłońmi twarz, żeby jakoś się rozbudzić. Przecież musiał jechać do studia, więc musiał szybko powrócić do żywych. Musiał! Przecież obiecał Anett, że razem gdzieś wyjdą wieczorem. Na samą myśli szeroko otworzył oczy. Kobieta go zabije, jeżeli odwoła spotkanie z powodu gigantycznego kaca mordercę. A obiecywał sobie, że nie wypije dużo. Cholerny Mikoto!

"Just a moment to discover your mind..."  /the GazettE FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz