Rozdział 26:
...Jeszcze chwilę szli przez park. Gdy Kouyou w końcu się zatrzymał, oczom Anett ukazało się ogromne lodowisko. Zaskoczona spojrzała na mężczyznę, cicho chichocząc pod nosem.
-Nie spodziewałaś się, prawda? -Zapytał brunet, obejmując mocniej kobietę. -A czy przy tobie mogę się spodziewać czegokolwiek? -Odpowiedziała Anett, obserwując, jak Kouyou stanął przed nią, ponownie ją obejmując. -Na przypale, albo wcale. -Powiedziała po polsku, cicho się śmiejąc. -Masz rację... -Kouyou spokojnie odpowiedział, jednak Anett zrobiła duże oczy. Czy Ona właśnie się przesłyszała? Nie dość, że zrozumiał, co powiedziała, to jeszcze jej odpowiedział. -No, Panie Takashima. Pan i język polski? -Tym razem postanowiła wrócić już do japońskiego. -Nie było Cię dwa miesiące, a pragnę Ci przypomnieć, że twoim tłumaczem jest mój kuzyn. -Kouyou się wyszczerzył, ukazując jej swoje zęby. -Już sobie wyobrażam minę Takao, jak oświadczyłeś mu, że chcesz się uczyć tego jakże trudnego języka. -Anett pokiwała głową, patrząc w bok. Wróciła wzrokiem na mężczyznę, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej, gdy Kouyou objął ją mocniej. -Mogę Cię zapewnić, że był mniej zaskoczony, niż ty. -Po tych słowach, Uruha krótko musnął jej wargi swoimi. Szybko ujął jej dłoń i pociągnął za sobą. Po niedługim czasie oboje znaleźli się na lodzie. Ku zaskoczeniu gitarzysty, to On przez pierwsze kilka minut radził sobie gorzej. -Dawno nie jeździłeś, co? -Usłyszał głos szatynki, gdy ta ponownie przejechała obok niego. Jednak zaraz ją dogonił. Przez chwilę nawet się ścigali, zanim większa liczba osób zebrała się na lodowisku. -No to powiesz mi, jak to jest z tą gitarą? Nie uwierzę, że okłamałaś mnie w takiej kwestii bez powodu. -Zapytał Kouyou, chwytając kobietę za rękę, a ujmując delikatnie jej dłoń, zwolnił tempo jazdy. -Nie, bo będziesz się ze mnie nabijał. -Anett zaraz poczuła ciepło na swoich policzkach, czyli znowu się zarumieniła. Uruha nagle się zatrzymał, obejmując szatynkę. -Nie będę, obiecuję. -Powiedział szeptem, patrząc kobiecie w oczy. Anett zamyśliła się na chwilę, zagryzając dolną wargę, po czym objęła go w szyi. -Wiem, to głupie, ale to był idealny sposób na to, by spędzić z tobą więcej czasu. -No, takiej odpowiedzi Kouyou się nie spodziewał. Przez chwilę patrzył na nią zaskoczony. -To nie było głupie, tylko genialne. Bo ja robiłem to z tego samego powodu. -Powiedział z uśmiechem, po czym ponownie musnął jej wargi. -Kochanie, mieliśmy nie rozrabiać. -Stwierdziła Anett, spoglądając mu w oczy. -Ale ja jeszcze nie zacząłem rozrabiać. -Kouyou niemal natychmiast przywarł do jej ust w czułym pocałunku. Anett nie wahała się ani chwili, czy powinna odwzajemnić pieszczotę. Oboje zatonęli w pocałunkach, w ogóle nie przejmując się tym, że stoją na środku lodowiska i że ktoś może ich rozpoznać. W ogóle nic poza nimi nie było teraz istotne, tak jakby cała reszta nie istniała. Na ziemię powrócili, gdy jakieś rozpędzone dziecko po prostu na nich wpadło, przewracając się. Anett i Kouyou odsunęli się od siebie cicho się śmiejąc, a zaraz pomogli kilkulatkowi stanąć na nogi.
Skończył pracę później. Zespół już skończył na ten dzień, a Oni jeszcze siedzieli, sprawdzając pierdyliant kabli i kabelków. Dobrze wiedział, czym miał się zajmować i odpowiadała mu ta praca. W dodatku był blisko Anett i Kouyou, ale na jego drodze do pełni szczęścia pojawiła się Katherine. Oboje wzajemnie za sobą nie przepadali. Krystian wiedział, z jakiego powodu czerwonowłosa nie pałała do niego sympatią, zresztą, nikogo kto kiedykolwiek skrzywdził Anett nie lubiła. A on nie miał ochoty się płaszczyć przed wielce królową. No ale kobiety się przyjaźniły, w sumie były dla siebie jak siostry no i... Rin nigdy nie opuściła An, nigdy nie zostawiła jej bez słowa na kilka lat.
Postanowił wrócić do domu przez park, by pozbierać myśli. Dopiero co wrócił do Japonii, nie miał okazji, żeby spotkać się i pogadać z Kouyou o tym, co działo się między przylotem Anett, a jego. Próbował się dodzwonić do mężczyzny, ale bezskutecznie, jedynie kątem ucha coś w ciągu dnia usłyszał, że gitarzysta wieczorem jest zajęty. Anett też była zajęta, ale to pewnie było spowodowane przybyciem złej wiedźmy Rin. Nawet nie spodziewał się, jak bardzo się mylił. Właśnie jego oczom ukazało się lodowisko. W sumie, luty, śnieg, zimno... Zamyślił się podchodząc bliżej, ponieważ droga do mieszkania jego wujka przechodziła właśnie obok tego lodowiska. Nagle rozpoznając dwie znajome twarze, oparł się o barierkę, ale tak, by Ci go nie zauważyli. Dokładnie widział, jak Kouyou zatrzymał Anett, obejmując ją, a później przywarł do jej ust. Z zazdrością obserwował, jak się obściskiwali, w ogóle nie przejmując się tym, co dzieje się wokół. Ale nie był zazdrosny o Anett, czy coś z tych rzeczy, nie. Był zazdrosny z powodu ich szczęścia. Fakt, był zły, że nikt z owej dwójki nie raczył mu się przyznać, że są razem, ale może po prostu to przez brak okazji. Kouyou ją kochał, co było widoczne dla szatyna w każdym jego, nawet najmniejszym ruchu, a skoro są razem, to znaczy, że są szczęśliwi. Powoli się odsunął i ruszył dalej w drogę powrotną, rozmyślając nad tym, że gdyby świadomie nie wpadł w szemrane towarzystwo, wszystko wyglądało by inaczej. Pewnie nie byłby z Anett, w końcu wolał facetów, ale nie sprowadził by jej do Japonii i nie spełniał jej marzeń, pchając ją w ramiona gitarzysty. Kiedy dotarł do domu, rzucił swoje rzeczy w kąt i już chciał się udać do swojego pokoju, ale zatrzymał go głos jego wujka. -I jak tam? -Mężczyzna wyjrzał z kuchni na swojego siostrzeńca. -Wyglądasz bardziej na przybitego. -Nie chodzi o pracę, jeśli to masz na myśli. I nie, też nie wpakowałem się w kłopoty. -Odpowiedział szatyn, podążając za wujkiem, który wrócił do kuchni. -No tak, gdybyś miał kłopoty, to mógłbyś się pożegnać z tą pracą. Chociaż do pakowania się w kłopoty to masz nadzwyczajny talent. -Mężczyzna się zaśmiał. -Wiem o tym. Jedynie Aneta trzyma mnie od nich z daleka. -Mówiąc to, Kris usiadł na kuchennym blacie. -A właśnie. Co u niej? Nie powiem, dziewczyna ma talent i niewyobrażalnego farta, pewnie jest teraz rozchwytywana przez media. -Słysząc pytanie, Krystian zamyślił się na chwilę, a przed oczami nadal miał obraz z parku. -U niej chyba lepiej niż dobrze. Wujku, powiedz mi... Jeżeli dwójka bliskich mi osób coś przede mną ukrywa, ale ja o tym wiem... Powinienem im o tym powiedzieć, czy raczej poczekać, aż sami się przyznają? Racja. Dzisiaj po prostu nie było okazji, by z żadnym z nich porozmawiać. -Aneta i Kouyou? Można było się tego spodziewać. -Stwierdził mężczyzna, podając młodszemu puszkę z piwem. -Poczekaj. Przyjdzie moment, że sami Ci powiedzą, teraz pewnie chcą nacieszyć się sobą. -Taa, to na pewno, skoro w ogóle nie przejmują się tym, że obściskują się w miejscu publicznym, gdzie byle hiena może ich rozpoznać. Ale to już ich życie. -Kris zeskoczył w blatu i dzierżąc w dłoni puszkę udał się do swojego pokoju.
CZYTASZ
"Just a moment to discover your mind..." /the GazettE Fanfiction
FanfictionA gdyby przenieść się do świata, w którym nasze marzenia się spełniają, a najskrytsze pragnienia są na wyciągnięcie ręki. Historia zwykłej szarej myszki pracującej jako psycholog, która dostaje szansę od losu, oraz zespołu, który tą szanse jej daje...