❝𝘾𝙤𝙢𝙚 𝙤𝙣, 𝙨𝙘𝙧𝙚𝙖𝙢, 𝙡𝙚𝙩 𝙮𝙤𝙪𝙧 𝙗𝙤𝙮𝙛𝙧𝙞𝙚𝙣𝙙 𝙝𝙚𝙖𝙧 𝙮𝙤𝙪.❞
Problemy łóżkowe z Yoongim nie dawały już Jiminowi spokoju, więc Taehyung postanowił zaproponować mu dość dziwny układ.
❝Nie ma w tym żadnej filozofii. Po prostu alb...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
❦❦❦
Minęło kilka dni i Yoongi odnosił wrażenie, że to, co w ostatnim czasie spędzało mu sen z powiek, w rzeczywistości samo w sobie okazało się być senną marą. Cała sprawa zwyczajnie ucichła, nie, wręcz rozpłynęła się w powietrzu, tak, jakby nigdy nie miała miejsca; została nie tyle co zepchnięta na drugi plan, a wręcz zignorowana na dobre, zupełnie zapomniana. W dormie na nowo zapanowała atmosfera taka, jak zwykle — przytulna, ciepła i, o dziwo, spokojna, zapewne ze względu na fakt, iż zespół miał przerwę od wszelkich promocji, a to z kolei wiązało się z mniejszym stresem i nieobecnością aż tak przytłaczającej presji.
Wszystko zdawało się być w porządku, tak, jak przed tym, kiedy Yoongi zaczął powoli zamykać się w sobie i uciekać od wówczas niesatysfakcjonującego go dotyku Jimina. Zupełnie, jakby ich relacja wróciła do swego rodzaju normy, a ich samych ogarnęła znów ta leniwa monotonia, która nie była jednak ani trochę nieprzyjemna. Pocałunki pulchnych ust Parka, lądujące na wykrojonych, malinowych wargach Yoongiego znów stały się ich codziennością, czułe objęcia znów były nieodłącznym elementem dzielenia wspólnego łóżka, a Min znów zasypiał spokojnie, każdego wieczoru czując pośród kosmyków swych nieco wyblakłych, fioletowawych włosów drobne palce silnej dłoni Parka, pieszczące skórę jego głowy. Niemalże co dnia, gdy raper decydował się zaszyć w swoim studio i stworzyć tekst do kolejnej piosenki, jaka wkrótce mogła zostać uznana za istne arcydzieło w środowisku ARMYs, Jimin do niego dołączał, rozsiadając się w drugim fotelu lub na kanapie. Obserwował, jak starszy gryzmoli w swoim notatniku lub na powyrywanych z niego kartkach, stukocząc palcami w udo lub wygrywając rytm poprzez ruchy nogi, obijającej się o podłogę. Sporadycznie przysuwał się także w jego stronę i obsypywał słodkimi całusami jego różowawe policzki oraz odsłoniętą szyję, jakby nie zauważał na niej wyblakłych pozostałości po krwistych malinkach. Okazjonalnie także odsuwał materiał jego ciepłej, workowatej bluzy oraz opadające do tyłu kosmyki włosów i cmokał subtelnie jego kark, zostawiając na nim odrobinę lepkiej śliny wraz z dreszczami, delikatnie łaskoczącymi kręgosłup Yoongiego. Ale nigdy nie robił nic więcej.
Kilka razy nawet wczesnym wieczorem wybrali się na randkę do którejś z drogich restauracji w Gangnam. Jedząc wystawne dania przy odosobnionym stoliku, co zapewniało im prywatność, swobodnie rozmawiali, śmiali się, a także wymieniali szczerymi komplementami. Każda z tych rzeczy sprawiała, że Yoongi na moment naprawdę zapominał, jaki kryzys jeszcze nie tak dawno przeżywali i jakie były jego konsekwencje. Mógłby naprawdę puścić to w otchłań niepamięci, gdyby owe wyjścia, przesiąkłe romantyczną atmosferą, która, po zachodzie słońca i nastaniu ciemności stawała się bardziej gęsta i zmysłowa, kończyłyby się zachłannymi pocałunkami i żarliwym seksem pośród pachnącej kameliami pościeli. Gdyby Jimin spoglądał na niego z pożądaniem i fascynacją wobec jego ciała podczas powrotu do dormu, a następnie gdyby już w holu brał go w ramiona i pędził z nim do ich wspólnej sypialni, byleby jak najszybciej pokryć każdy centymetr jego skóry mokrymi pocałunkami, by z finezją rozciągnąć jego ściśnięte wejście palcami, a następnie wypełnić je swoją męskością i na koniec pozostawić w nim ciepłą, lepką spermę, powoli spływającą wzdłuż pośladków i drżących ud.