❝𝘾𝙤𝙢𝙚 𝙤𝙣, 𝙨𝙘𝙧𝙚𝙖𝙢, 𝙡𝙚𝙩 𝙮𝙤𝙪𝙧 𝙗𝙤𝙮𝙛𝙧𝙞𝙚𝙣𝙙 𝙝𝙚𝙖𝙧 𝙮𝙤𝙪.❞
Problemy łóżkowe z Yoongim nie dawały już Jiminowi spokoju, więc Taehyung postanowił zaproponować mu dość dziwny układ.
❝Nie ma w tym żadnej filozofii. Po prostu alb...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
❦❦❦
Jimin miał mroczki przed oczami. Jednocześnie dziwnie pobielała wizja rozmywała się przed nim jeszcze przez kilka dłuższych chwil po osiągnięciu spełnienia, kiedy jego członek zmiękł, a oddech z wolna się wyrównywał. Kiwając się niestabilnie na drżących nogach, oparł się o krawędź łóżka i niemal na oślep dosięgnął dłonią twarzy wciąż leżącego na materacu Yoongiego, gładząc go po policzku i palcami wędrując delikatnie pośród kosmyków jego włosów.
— Yoonie — przywołał jego imię miękko, choć jego głos był odrobinę ochrypły. — Yoonie, czy wszystko dobrze, mój książę?
Min pokiwał niespiesznie głową, samemu nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Oddychał ciężko, łapczywie chwytając każdy dech — jego klatka piersiowa poruszała się w górę i w dół odrobinę wolniej, niż wcześniej, ale wciąż widocznie.
— Dacie radę przenieść się na fotel? — zapytał Taehyung, nachylając się nad Yoongim, wzrokiem moment później przechodząc także do Jimina. — Chciałbym się teraz zająć Jeonggukiem. I chcę, żebyście wszystko dobrze widzieli.
Park odetchnął głęboko, pochylając się nad Minem bliżej. Nie przestawał przeczesywać palcami jego włosów, czule odgarniając je z jego twarzy, gdzie lepiły się do spoconej skóry.
— Damy radę, kochanie? — skierował pytanie w jego stronę, zdecydowanie bardziej przejmując się jego stanem. Usiłował złapać z nim kontakt wzrokowy, wodząc oczami za jego nieco rozbieganym spojrzeniem. Opuszkami palców czule muskał jego policzki.
Yoongi z trudem przełknął ślinę, jaka przez ostatnie sekundy tworzyła lepką gulę w jego gardle, lepiąc się do jego ścianek. Złapanie wolniejszego, stabilniejszego oddechu było dla niego ogromnym wysiłkiem. Miał wrażenie, że wciąż jeszcze nie odzyskał czucia w swoich kończynach, choć jego umysł powoli zaczął się już rozjaśniać po chwilowym zamroczeniu, spowodowanym potężnym orgazmem, kolejnym tej nocy. Już dawno przestał liczyć, ile razy zdołał się dziś zatracić w rozkoszy; ile razy stracił kontrolę, tonąc w pieszczotach otaczającej go trójki członków zespołu, i ile razy drżał na całym ciele, podczas gdy z jego członka ciekła biaława substancja, będąca namacalnym dowodem, na to, jak dobrze mu z nimi było. Nie miał głowy do liczb. Teraz myślał tylko o tym, jak cholernej przyjemności doznał, i ile razy jeszcze ktoś tej nocy doprowadzi go do takiego stanu.
Finalnie to Jimin pomógł mu wstać — czy też raczej sam podniósł go z łóżka ostrożnym ruchem, wsunąwszy ramiona pod jego lepiące się nieco do pościeli plecy. Yoongi niespiesznie odzyskiwał chociaż namiastkę czucia w swoich kończynach, rozprostowując je, uprzednio całe zesztywniałe. Objął Jimina za szyję ramionami, zsuwając nogi na podłogę. Wciąż się chwiejąc, przez kilka sekund utrzymywał swoje ciało w miarę wyprostowane tylko dzięki temu, że wspierał się na młodszym. Znalazłszy się w pionie, musiał też kilka razy zamrugać, by odgonić uporczywe mroczki, jakie pojawiły się pod jego powiekami.