❝𝘾𝙤𝙢𝙚 𝙤𝙣, 𝙨𝙘𝙧𝙚𝙖𝙢, 𝙡𝙚𝙩 𝙮𝙤𝙪𝙧 𝙗𝙤𝙮𝙛𝙧𝙞𝙚𝙣𝙙 𝙝𝙚𝙖𝙧 𝙮𝙤𝙪.❞
Problemy łóżkowe z Yoongim nie dawały już Jiminowi spokoju, więc Taehyung postanowił zaproponować mu dość dziwny układ.
❝Nie ma w tym żadnej filozofii. Po prostu alb...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
❦❦❦
Następnego wieczoru, tuż po powrocie z treningu, wzięciu ekspresowego prysznica oraz przebraniu się w luźniejsze dresy i koszulkę, Jimin od razu zawitał pod drzwiami Genius Lab. Nieco zabolał go fakt, że nawet teraz, kiedy z pozoru mieli czas dla siebie, raper zaszył się w swoim studio bez słowa, a nie, jak zazwyczaj, w ich wspólnej sypialni, w której mogliby spokojnie porozmawiać o wszystkim i o niczym, obejrzeć razem jakiś film, czy po prostu poprzytulać się w łóżku.
Albo coś więcej.
Stał przed drzwiami pomieszczenia przez dobre kilka minut, zupełnie się nie ruszając. Głowę miał spuszczoną, wgapiając się tylko w tę wycieraczkę z kotem, pokazującym z łapek niby to środkowe palce, oraz napisem go away. Po raz pierwszy czuł, że to aż zanadto pasuje do obecnego zachowania Yoongiego wobec niego. Odnosił wręcz wrażenie, jak gdyby treść wycieraczki była skierowania właśnie do niego. Jakby Yoongi w każdy możliwy sposób już dawał mu do zrozumienia, że nie chce go widzieć, ale Jimin wciąż nie potrafił się z taką ewentualnością pogodzić.
Pokręcił głową, odrzucając te pochmurne myśli. Odetchnął głęboko. W końcu spiął się i uniósł dłoń, sprawnie wpisując kod do studio. Te cyferki zapewne do końca życia będą śnić mu się po nocach.
Rozległo się ciche pikanie i drzwi ustąpiły. Park szybko czmychnął do środka, od razu zamykając je za sobą. Wolał, żeby nikt im nie przeszkodził. Po raz pierwszy tak się cieszył, że ściany Genius Lab nie przepuszczają dźwięku.
Yoongi siedział, jak zwykle, nieco przygarbiony przy biurku. Fioletowawa grzywka, nieco już przydługa, opadała mu na oczy, wbite w ekran komputera. Między palcami ściskał długopis, którego czubek tkwił między jego zębami, przygryzany w skupieniu. Jego czarny tusz odznaczał się na kartce, spoczywającej pod dłonią Mina. Była niemal cała zapełniona, kilka linijek było niedbale poskreślanych, reszta przedstawiała zapewne pierwowzór jakiegoś kolejnego hitu. Producent był tak skoncentrowany na pracy, że nawet nie zaalarmował go delikatny trzask drzwi. Co rusz odsłuchiwał czegoś na komputerze, dopisując kolejne słowa piosenki. Robił to sprawnie, w trybie ekspresowym, niczym robot, maszyna, stworzona do pisania tekstów. Widać, że dokładnie w tej chwili miał dobry flow, pisał niemal bezwiednie, a zarazem z głową i mądrze coś, co niebawem może podbić serca ARMYs na całym świecie.
I wiadomo było, że w takim razie pracującego nad swoim dziełem artystę powinno się zostawić w spokoju i pozwolić dalej tworzyć. Ale Jimin nie mógł już dłużej czekać. I nie mógł patrzeć, jak całe to cholerne studio powoli staje się ważniejsze od niego.
Chwycił dodatkowe krzesło, stojące nieopodal, na którym zawsze zwykł przesiadywać, kiedy nie miał co robić i obserwował, jak jego chłopak pracuje, i przysunął je do tego Mina. Usiadł na nim tuż przy nim, łokieć opierając na niezawalonym papierami kawałku blatu. Spojrzał na Yoongiego, mając idealny widok na jego profil. Z przykrością zauważył jednak, że ten nawet nie poruszył gałką oczną, by choćby na niego zerknąć. Cholera, czuł się tak okropnie ignorowany i lekceważony już od dłuższego czasu.