Perspektywa Blaise
Od rana miałem dobry humor w przeciwieństwie do Rona, ponieważ okazało się, że ten spodziewa się naszego pierwszego potomka. Czego się nie spodziewał. I jest teraz załamany. Ale to już inna historia. Wiem, że wkrótce mu przejdzie. Żeby poprawić mu humor. To poinformowałem, że po lekarz udamy się do przyszłych Malfoy'ów. Ale ten i tak, mordował mnie wzorkiem. A ja się zastanawiałem tylko czy tak, będzie przez cały dzień. Ale dobrze wiem, że w jego przypadku to nigdy nic nie wiadomo. Mam tylko nadzieje, że lekarz będzie miał dla mnie dobre wiadomości. Ale nigdy nic nie wiadomo.
Perspektywa Rona
Mam nadzieje, że jednak jest w błędzie. Ale dobrze wiem, że nigdy nic nie wiadomo. Jak się okazało, to niestety byłem w błędzie i spodziewam się dziecka. A Blaise miał z tego dobry ubaw, ponieważ byłem z tego powodu cały czerwony. Gdy się ogarnąłem to udaliśmy się do posiadłości mojego przyjaciela. I jego rodziny. I byłem bardzo mocno ciekawy jak ci zareagują. Ale coś mi się wydaje że dobrze, ponieważ ci sami mają synka i w każdej chwili mają się im pojawić bliźniacy.
Perspektywa Dracona
Od rana bawiłem się swoim synkiem, a mój ukochany odpoczywał. Informując mnie, że po tej ciąży poczekamy sobie dwa albo trzy lata na kolejnego potomka. A aj dobrze wiedziałem, że nie żartuje. A młody miał z nas znakomity ubaw, ponieważ takiego czegoś akurat się nie spodziewałem. Po jakimś czasie gdy ten w końcu się zmęczył i poszedł spać. Pojawił się mój przyszły szwagier ze swoim chłopakiem. Po jego zachowaniu nie mogłem zrozumieć o co może chodzić. Ale po chwili się dowiedziałem. Kiedy mój narzeczony się zapytał który to miesiąc.
Perspektywa Harry'ego
Po otrzymaniu odpowiedzi udaliśmy się na obiad. Po którym rozmawialiśmy na różne tematy. Do czasu kiedy obudził się Scorpius, który chciał aby jego ojciec chciał się z nim bawił i wujek. Co też musieli niestety uczynić. A ja z Ronem mogłem sobie porozmawiać. Bo po jego zachowaniu zauważyłem, że ten się trochę tego obawia. A ja mu się nie dziwiłem. I zacząłem go pocieszać co mi szło na prawdę znakomicie. Ale jakoś nie byłem tym faktem za bardzo zaskoczonym. Po jakimś czasie młodemu się nudziło i po kryjomu na malował swoje rysuneczki na białej bluzce. Gdy mój narzeczony, to ujrzał to się załamał. Ale nie mógł nic z tym zrobić. A ja z Ronem się z tego śmiałem a po chwili dołączył do nas również mój brat. Po jakimś czasie gdy się opanowaliśmy, to mój brat z Ronem się z nami pożegnali. A ja z mężem spędziłem resztę dnia ze swoją rodziną aż do kolacji. A później poszliśmy spać.