Rozdział 47

26 2 0
                                    

Perspektywa Syriusza

Gdy dojechaliśmy do szpitala to lekarze od razu wzięli Remusa. A ja miałem tylko nadzieje, że wszystko będzie dobrze. Ale nigdy nic nie wiadomo. Teraz wiem co czuła reszta gdy była na naszym miejscu. Ale to już zupełnie inna historia. Gdy przestałem o tym myśleć to cieszyłem się, że Peter i James mają tak samo. Albo nawet jeszcze gorzej. Ale tego dowiem się później moje rozmyślenia tym razem przerwał Remus który zaczął krzyczeć. A ja miałem nadzieje, że szybko to się skończy. Ale wiem, że nigdy nic nie wiadomo. 


Perspektywa Petera

Lekarz poinformował mnie przy zamykaniu drzwi, że moi synkowie w każdej chwili powinni się pojawić na świecie. A ja dobrze wiedziałem, że ma rację. I już po trzydziestu minutach trzymałem swojego synka. Tak samo jak i James. I wspólnie nazwaliśmy jednego Charliem a drugiego Tobiaszem. Gdy to uczyniliśmy to zrobiłem zdjęcie i wysłałem do reszty aby wiedziała jaka jest sytuacja. I wtedy też dowiedziałem się, ze przyszły potomek Blacków jeszcze się nie pojawił. 


Perspektywa Jamesa

Od razu ucieszyłem się na widok synków i nawet wybaczyłem całkowicie mężowi. Ale poinformowałem go, że nie będziemy mieli więcej potomków. A ten nawet nie protestował. A ja się ucieszyłem z tego powodu. Ale byłem zaskoczony że potomkowie Remusa i Syriusza. Mam tylko nadzieje, że wszystko będzie dobrze. Ale wiem, że nigdy nic nie wiadomo. A Peter ze smutkiem się ze mną zgodził.


Perspektywa Remusa

Po dwóch godzinach w końcu przywitaliśmy na świecie naszego Oriona oraz Rega. Co mnie na prawdę ucieszyło. Wtedy też dowiedziałem się, że od półtora godzina na świecie jest Charlie i Tobiasz. I nie mogłem ze śmiechu. I na dodatek Syriusz pokazał mi jeszcze zdjęcie. I musiałem przyznać, że chłopcy wdali się ową dwójkę. Tak samo jak i nasz synkowie. Po jakimś czasie ten niestety musiał już wrócić do domu. A ja się cieszyłem, że to wszystko. 


Perspektywa Dracona

Wraz z mężem nadal nie mogę uwierzyć w to co się dzisiaj działo. I musiałem przyznać, że na prawdę było bardzo wesoło. I że nasi synkowie będą mieli więcej przyjaciół do zabawy. Gdy przestałem o tym myśleć to wraz z Harrym i Scorpiusem udałem się na kolację. Po której przeczytałem młodemu jak zawsze bajeczkę. A później udałem się jeszcze do bliźniaków aby zobaczyć czy ci śpią. A później dołączyłem do swojego ukochanego. 

Harry Malfoy- dorosłe życie (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz