Rozdział 15. Alyssia

57 7 3
                                    

21 lipca

Serce tłukło mi w piersi, niemal odbijając się od żeber. Myśli wariowały, choć tak naprawdę były skupione tylko wokół jednego.

To się naprawdę działo. On naprawdę zamierzał to zrobić. Naprawdę zamierzał mnie pocałować.

Widziałam, jak w jego oczach błyszczało to pragnienie, kiedy zaczął pochylać się w moją stronę, na co wstrzymałam oddech. Zbliżaliśmy się do siebie milimetr po milimetrze, a ja nie potrafiłam myśleć o niczym innym, jak o pragnieniu, które mnie ogarnęło.

Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że wciąż stoimy na placu pod zabytkiem. Może przez to oberwanie chmury to miejsce nie było już tak zatłoczone jak zwykle, ale mimo wszystko...

– Michael... – Odwróciłam głowę niemal w ostatnim momencie, zanim zdążył przyłożyć swoje usta do moich. – Ktoś nas zobaczy – wydusiłam z siebie resztkami tchu, który zaległ w mojej piersi.

– Mam to gdzieś – mruknął, opierając swoje czoło o moją skroń. Ręce nadal trzymał zaciśnięte na moich bokach, unieruchamiając mnie w miejscu. Jedna z jego dłoni zsunęła się, kiedy westchnął głęboko, po czym złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć za sobą w stronę samochodu. Deszcz nie ustawał.

Otworzył mi drzwi po stronie pasażera, złapał mnie w pasie i podsadził na siedzenie. Nie zdążyłam nawet wygodnie usiąść, a on już znajdował się za kierownicą i odpalał samochód. Przekręcił kilkoma pokrętłami, aż z nawiewu zaczęło wydobywać się ciepłe powietrze. Zapięłam pasy i mimowolnie wcisnęłam się w oparcie, kiedy z impetem wyjechał z miejsca i prędko przejeżdżał przez kolejne ulice.

– Dokąd jedziemy? – spytałam, kiedy minął skrzyżowanie, na którym powinien skręcić w prawo, by dojechać do domu Patricii.

– Do mnie – odpowiedział prosto, nawet na mnie nie zerkając.

Coś w jego głosie sprawiło, że serce zabiło mi jeszcze szybciej. Czułam, jak na policzki występuje mi czerwień.

– Dlaczego?

– Bo nie chciałaś żeby ktoś nas widział. – Spojrzał na mnie, ale po dwóch sekundach skupił się z powrotem na drodze. Zacisnął dłonie mocniej na kierownicy. – A mam cholerną ochotę cię teraz pocałować – dodał ciszej, zachrypniętym głosem.

Otworzyłam usta w zdziwieniu, patrząc na niego. Być może powinnam zaprotestować.

Ale, cholera, nie chciałam.

Chciałam poczuć go bliżej. Chciałam poczuć jego usta na swoich. I pewnie była to głupota, której miałam później żałować, ale w tamtej chwili kompletnie mnie to nie obchodziło. Zaczęłam czuć podekscytowanie tym, co miało się wydarzyć. Zrozumiałam, że to dziwne napięcie narastało we mnie już od jakiegoś czasu, by w tym momencie po prostu wybuchnąć.

Pozwoliłam więc Michaelowi zawieźć nas do wieżowca, w którym znajdował się jego apartament, a potem zaprowadzić się do jego mieszkania na najwyższym piętrze i wprowadzić się do środka.

Zdjęłam pospiesznie swoje przemoknięte trampki i zostawiłam je w korytarzu. Michael zamknął za nami drzwi i podszedł do mnie niespiesznie, górując nade mną. Zaczęłam cofać się tyłem do środka mieszkania. Nagle poczułam ukłucie strachu. Nie dlatego, że Michael mnie przerażał, daleko mi było do strachu przed nim. Bałam się natomiast swojego braku doświadczenia, z którego właśnie coraz bardziej zaczęłam zdawać sobie sprawę.

– Ja... – zaczęłam nieśmiało, przygryzając wargę kiedy moje nogi utknęły na stoliku, przez co nie miałam już miejsca by cofać się dalej. Michael zbliżył się do mnie i złapał mnie w talii, zanim zdążyłam upaść. – Nigdy tego nie robiłam – dodałam cicho, patrząc na jego usta.

THAT SUMMEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz