9 lipca
Myśl o zbliżającej się sobocie wywoływała we mnie zdecydowanie zbyt wiele emocji. Z każdym upływającym dniem zbierało się ich we mnie coraz więcej.
Już dawno nie wyczekiwałem żadnego dnia z tak dużą niecierpliwością.
Kiedy dzisiaj podniosłem się z łóżka, stwierdziłem, że najlepszym sposobem na rozładowanie tej burzy kłębiącej się wewnątrz mnie może być porządny, wycieńczający trening.
Zanim wyszedłem do kancelarii, spakowałem więc sportową torbę, z którą po pracy, w towarzystwie brata, wkroczyłem na jedną z miejskich siłowni. Nick, słysząc o moim spontanicznym planie, oznajmił, że nadszedł najwyższy czas na wprowadzenie w życie jego noworocznego postanowienia o zbudowaniu mięśni.
Nowy rok, nowy on, stare postanowienie.
Miałem wrażenie, że dla niego nowy rok oznaczał jutro. „Zrobię to jutro" w przekładzie na jego język powinno raczej brzmieć jak „zrobię to w przyszłym roku".
Trening faktycznie był wykańczający. Narzuciłem sobie szybkie tempo i trochę większe ilości powtórek niż zwykle. Po obejściu sali treningowej po całym ciele spływały mi krople potu. Zamysł był taki, że miały one pomóc w pozbyciu się z głowy ekscytacji, a z serca – tego głupiego ciepła, które je ogarnęło.
Nie miało to jednak nic wspólnego z końcowymi efektami.
Wyszedłem spod prysznica, o którym z nadzieją myślałem, że może chociaż on byłby w stanie trochę zmienić tor moich myśli. Z marnym skutkiem. Zrezygnowałem więc ostatecznie z pomysłu otrząśnięcia się. Postanowiłem pozwolić myślom dryfować, bo najwyraźniej nic nie było w stanie mi pomóc, i zacząłem zbierać się do wyjścia z siłowni. Stwierdziłem, że najlepiej będzie pogodzić się z tymi szczeniackimi emocjami.
– Okej, należy nam się browar – sapnął Nick, ścierając ręcznikiem spływającą po jego klacie wodę. – Dobrze, że mamy okazję. – Klepnął mnie w ramię, przechodząc do swojej szafki. Skrzywiłem się z rozbawieniem. Cóż, mój brat właśnie miał się nieźle zdziwić. – Widzimy się w sobotę, prawda?
– Nie bardzo – stwierdziłem z powagą. – Ale możemy to przełożyć na jutro, jeśli bardzo chcesz się napić w towarzystwie. – Założyłem koszulę, nawet na niego nie zerkając. Przez dłuższą chwilę milczał, więc w końcu odwróciłem się do niego, kiedy już zapiąłem wszystkie guziki poza jednym pod samą szyją. – Co?
– Nic. – Wpatrywał się we mnie rozszerzonymi oczami. Powstrzymałem cisnący mi się na usta uśmiech. – Zastanawiam się tylko, czy dobrze usłyszałem.
– Dobrze usłyszałeś – potwierdziłem, odwracając się od niego. Uśmiechnąłem się połowicznie, wrzucając do torby swoje rzeczy. Oparł się bokiem o szafkę, wciąż nie przejmując się tym, że stał w tej szatni niemal nago.
– Co się stało, że postanowiłeś porzucić tę tradycję?
– Nie porzucam żadnej tradycji – zaprotestowałem. – Po prostu nie mogę się z wami spotkać w sobotę.
– Mama się wkurzy.
– Nie wkurzyła się – stwierdziłem, przewracając oczami. – Już wie i przełożyła kolację na przyszły tydzień.
– I oczywiście dowiaduję się o tym jako ostatni – westchnął, w końcu sięgając po swoje ubrania. Pokręcił głową, ubierając się, po czym spojrzał na mnie. – Co się w ogóle stało, że tak nagle zmieniłeś zdanie?
Cóż, nie chciałem i nie zamierzałem się z niczego tłumaczyć. Przynajmniej nie na tyle, by Nick zaczął wyobrażać sobie niestworzone rzeczy. W gruncie rzeczy nic się przecież nie działo. Mimo to instynktownie próbowałem uniknąć całej prawdy.
CZYTASZ
THAT SUMMER
Romance„Trzeba cieszyć się każdą najdrobniejszą chwilą, bo nigdy nie wiadomo kiedy zostanie ona przerwana". Alyssia McPherson to doświadczona przez życie dwudziestolatka, która mimo młodego wieku skrywa głęboko w swoim sercu trudne tajemnice. Z początkiem...