5 ❁ Blask nieba pozbawionego skazy

359 81 86
                                    

przyjemnej lektury, moje magnolie — wika


⊱✿⊰

Hyowol opuszczał mury Yangsu niezwykle rzadko.

Nie potrzebował pytać o zgodę właścicielki domu uciech i w każdej chwili mógł tak naprawdę przekroczyć główną bramę, nikomu się z tego nie tłumacząc. Tylko po co miałby wychodzić? Niemalże wszystko, czego potrzebował, znajdowało się w Yangsu. Hyowol nie musiał martwić się o pożywienie ani o pranie, bo w domu uciech pracowała gromada służących, którzy odejmowali z jego barków większość obowiązków domowych.

Zazwyczaj, gdy już wychodził do miasta, szedł do ulubionej szwalni, w której szyto stroje specjalnie na zamówienie kisaeng. Przy okazji zwiedzał bazary i jeśli coś wpadło mu w oko, nie szczędził pieniędzy, których nigdy zresztą mu nie brakowało. Czasami przysiadał w którymś z chumaków, by zjeść chłopski posiłek i poobserwować otoczenie, przysłuchując się toczonym przez innych klientów rozmowom. Bądź co bądź różniły się one znacznie od dyskusji toczonych przez yangbanów w domu uciech.

Choć Hyowol nigdy nie wstydził się tego, jak wygląda, opuszczając Yangsu, wolał mimo wszystko ubrać zwykły, męski hanbok. Wiązał też włosy w wysoki kok, który widać było przez prześwitującą koronę włosianego kapelusza gat, a twarz upiększał tylko odrobiną makijażu. Robił to ze względu na wygodę — by uniknąć dziesiątek spojrzeń, które nieprzerwanie by za nim wodziły, gdyby tylko wystroił się jak zazwyczaj.

Tym razem jego wyjście na miasto miało jednak charakter niezwykle wyjątkowy. Dziś bowiem odbywało się Yeondeunghoe, Święto Latarni Lotosu, i z tej okazji Lee Lyang poprosił go o spotkanie poza murami Yangsu. Można by rzec, że na randkę. Hyowol rzecz jasna początkowo udawał mało zainteresowanego i zgodził się niby od niechcenia. Duma nie pozwoliłaby mu przyznać, że odliczał do tego dnia z coraz to większą ekscytacją.

— Też chciałabym znaleźć sobie gibu, który by tak za mną szalał — westchnęła Chmurka, popatrując na Hyowola, który właśnie kończył rozczesywać włosy.

Chmurka była młodą, zaledwie siedemnastoletnią kisaeng, która tak naprawdę wciąż przyuczała się do swojej profesji. Jej talentem była gra na czarnej cytrze, ale wprawne ucho słuchaczy wciąż wyłapywało liczne niedociągnięcia i z tegoż powodu Chmurka nie występowała jeszcze przez ważnymi gośćmi. Pozwalano jej zabawiać urzędników niższego szczebla, choć i przed nimi musiała się odpowiednio przedstawić i zaznaczyć, że jest nowicjuszką.

Hyowol darzył ją sympatią, choć uważał, że jest nieco głupiutka. Jej pełen pseudonim brzmiał „Jesienna Chmura", ale dla niego była po prostu Chmurką. To określenie zresztą idealnie do niej pasowało, bo bez przerwy odpływała myślami do krainy fantazji. Marzyła o tym, że jakiś bogaty urzędnik wysokiej rangi kiedyś się w niej zakocha i ją wykupi, a potem się pobiorą i do końca życia będzie pławiła się w luksusach.

— Gdzie cię zabiera?

— Nie wiem — odparł Hyowol, po czym ciężko westchnął i uniósł wieko dużego kufra, w którym trzymał ozdoby do włosów. Miał ich niewiele i rzadko po nie sięgał. — Zapewne przejdziemy się po bulwarze, a potem pójdziemy nad rzekę.

— A może zabierze cię do swojego domu...? — zaczęła fantazjować Chmurka. — Przyznaj się. Gdyby tylko małżeństwo między dwoma mężczyznami było możliwe... Chciałbyś wyjść za generała Lee?

Hyowol parsknął na słowa nastolatki.

— Nie bądź śmieszna, Chmurko.

— Przede mną nie musisz udawać — podjudzała go dalej kisaeng. — Chciałbyś zostać mężem generała?

KISAENG ORAEBIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz