*Hannah*
- To jaki on jest? - spytała Alice z żywym podekscytowaniem, kiedy opowiedziałam jej o swoich wczorajszych przygodach ze Złomocnym Juniorem w roli głównej.
- Ale kto?
- No Szept! Jaki on jest z bliska? Jest tak przystojny, jak mówią jego napalone fanki? - dopytywała, na co w duchu przewróciłam oczami.
- Wybacz, ale byłam zbyt zmarznięta i przerażona, by móc bliżej mu się przyjrzeć, a poza tym, jak chyba każdy superbohater, Szept nosi maskę, więc skąd niby miałabym wiedzieć, czy jest przystojny? - dziwne, że taka znawczyni tematu nie wzięła tego pod uwagę. Alice wyraźnie spochmurniała w niezadowoleniu, przez co miałam ochotę dać jej w łeb. Mnie nachodzi najprawdziwszy super łotr przez jej głupie pomysły z przywłaszczeniem sobie jego dziennika, a ona jedynie co, to przejmuje się rysami twarzy gościa w rajstopkach. Echh, czasami to ja naprawdę nie mogę wytrzymać z tą dziewczyną.
- Alice, mamy znacznie większy problem. Złomocny Junior wie, że mam tę jego przeklętą kronikę. Zagroził mi, że znowu mnie napadnie i tym razem nikt nie zdoła mi pomóc, jeśli mu jej nie oddam. - odniosłam wrażenie, że tylko ja zdaję sobie sprawę z powagi swojej sytuacji. Utwierdziło mnie w tym zachowanie Alice, która w odpowiedzi machnęła lekceważąco ręką.
- Eee tam, głupie gadanie nazbyt pewnego siebie super łotra. Spokojnie, Szept z całą pewnością go pokona. Pamiętaj Hanek, że dobro zawsze w końcu triumfuje nad złem. - westchnęłam cicho, darując sobie kontynuację tematu. Wygląda na to, iż mojej przyjaciółce fantazja dawno już pomieszkała się z otaczającą nas rzeczywistością.
- Cześć, dziewczyny. - niespodziewanie podszedł do nas mój kochany Luke. Jego widok momentalnie podniósł mnie na duchu.
- Cześć, misiu. - od razu przytuliłam chłopaka, po czym dałam mu powitalnego buziaka w kącik ust.
- Jak się dzisiaj czujesz? Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się zobaczyć cię w szkole.
- Tak, wiem. Mama też radziła mi, żebym została, ale jakoś nie miałam ochoty siedzieć sama w domu. - odparłam, jak szczerze czułam. Wczoraj najbardziej to ucierpiała moja psychika, dlatego też zamknięcie się w czterech ścianach to zdecydowanie najgłupsza rzecz, na jaką mogłabym sobie pozwolić. Cóż, teraz zamierzałam postąpić równie głupio, decydując się na pewien ryzykowny krok.
- Luke, słuchaj ja... ja muszę ci o czymś powiedzieć. - naprawdę chciałam to zrobić. Naprawdę byłam zdecydowana powiedzieć chłopakowi o swoim znalezisku. Potrzebowałam zwierzyć się z mojego nieodpowiedzialnego zachowania komuś, kto nie jest moją przyjaciółką, dla której cała ta sytuacja to jedynie odgrywany w realu komiks. - Obiecaj mi tylko, że wysłuchasz mnie do końca i że nie będziesz na mnie krzyczał.
- Kochanie, czy ja kiedykolwiek podniosłem na ciebie głos? - Luke złapał mnie za obie dłonie, spoglądając mi głęboko w oczy. Czułam, że po powierzchni tej planety nie chodzi żadna inna osoba, której ufałabym tak bardzo, jak swojemu chłopakowi, dlatego też zdecydowałam się na szczere wyznanie:
- Posłuchaj, chodzi o to, że... - niedane mi było dokończyć wypowiedzi, ponieważ brunetowi zadzwonił telefon. Ten konkretny dzwonek był bardzo charakterystyczny, a kojarzył mi się przede wszystkim ze zdziwaczałym zachowaniem mojego chłopaka.
- Przepraszam cię, skarbie. Wrócimy do tej rozmowy, obiecuję ci to, ale teraz naprawdę muszę iść odebrać. - oznajmił i po daniu mi szybkiego buziaka w policzek, pobiegł w tylko sobie znanym kierunku. Nienawidzę, kiedy tak robi. Zupełnie, jakby osoba, która do niego wydzwania była ważniejsza ode mnie.
CZYTASZ
Grzmotomocni : Kronika Złoczyńcy
FanfictionHugo Dobromocny, mimo iż jest synem Dobromocnego i Grzmoto-panny, od zawsze pragnął zostać łotrem, zupełnie jak jego dziadek Mike Złomocny. Emerytowany złoczyńca jednak nie pali się zbytnio do tego, by wyszkolić swojego wnuka na prawdziwego drania...