*Hannah*
Spałam sobie w najlepsze, marzeniami sennymi powracając do wspólnych chwil z Hugo na tamtym lodowisku, które dla mnie przygotował. Do teraz nie mam pojęcia, jak on to zrobił, ale wyszło mu cudownie. Przebudziłam się dopiero wtedy, gdy usłyszałam dość dziwny pomruk. Myślałam, że zejdę na zawał, ujrzawszy jakąś postać stojącą praktycznie tuż nade mną. Nie mógł być to żaden z rodziców, ponieważ oboje wyjechali na ważną delegację i nie ma ich w domu od kilku dni. Wystraszona zapaliłam nocną lampkę, co wcale nie okazało się takim świetnym pomysłem, jakby się to mogło komuś wydawać. Moim oczom ukazał się robal... PRZEOGROMNY... O MATKO, ON MA LUDZKIE ROZMIARY!
- AAAA!!! - zaczęłam piszczeć na całe gardło. Przerażenie ogarnęło mnie tak wielkie, że nie byłam w stanie nawet ruszyć się z miejsca. W tamtym momencie błagałam wszystkie znane mi bóstwa, by któryś z sąsiadów zdołał mnie usłyszeć i przybiec z odsieczą. Mógłby to być ktokolwiek. Pan Johns spod siódemki, który jako rosły mężczyzna na pewno miałby szansę z tym czymś. Albo chociaż pani Sophia spod dwójki, która wkroczyłaby tu ze swoją laską. Niestety jednak żaden sąsiad się nie pojawił. Zostałam tylko ja naprzeciw temu wielkiemu monstrum. Stworzenie w reakcji na moje piszczenie, zasyczało złowieszczo, po czym rozpostarło obślizgłe zielone skrzydła wyglądem przypominające te ważki, i wyleciało przez balkon. Nie miałam pewności, czy ten wielki robal odleciał całkowicie, czy usadowił się gdzieś na moim balkonie w oczekiwaniu, aż znowu zasnę, by ponownie móc mnie zaatakować, ale nie miałam też odwagi, aby wstać i się upewnić. Zamiast tego, weszłam cała pod kołdrę, zastanawiając się, co ja mam teraz zrobić. W pierwszych chwilach nasłuchiwałam potencjalnych kroków, bądź bzyczenia. Ogóle rzecz ujmując, czegoś, co wskazywałoby na obecność tego dziwnego czegoś. Głucha cisza przerywana tylko mym ciężkim oddechem oraz kołatającym sercem, choć powinna być dla mnie pocieszeniem, niestety wcale nie pomagała mi ukoić nerwów. Odruchowo chwyciłam za telefon, którego ekran dał mi chociaż odrobinę światła. Dobra, nie będę ściemniać. Tak naprawdę chciałam zadzwonić po Hugo, jednak szybko dopadły mnie pewne opory. Było dość późno, więc istniała możliwość, że chłopak już śpi. Poza tym nawet jeśli blondyn zalicza się do grona przysłowiowych "Nocnych Marków," dopiero się przecież zeszliśmy i nie chciałabym go tak wykorzystywać. Po krótkim biciu się z myślami, postanowiłam napisać do chłopaka niewinną wiadomość. Może jeśli chwilę ze sobą popiszemy, zdołam zająć czymś myśli, co pomoże mi się uspokoić.
Ja: Śpisz? - odpowiedzi nie otrzymałam, bo zamiast tego blondyn do mnie zadzwonił. W miarę swoich możliwości spróbowałam się opanować, po czym jak gdyby nigdy nic odebrałam połączenie.
- Cześć, kochanie. Skoro zadzwoniłeś, zakładam, że jeszcze nie śpisz. Mam tylko nadzieję, że cię nie obudziłam swoją wiadomością. - zaczęłam przejęta. Jeżeli tak, wychodzi na to, że Hugo ma niezwykle lekki sen, skoro zdołał obudzić go dźwięk przychodzącej wiadomości.
- Nie, spokojnie. Akurat nie spałem. Z siostrą pracowaliśmy nad... pewnym projektem. - zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, nad jakim to projektem Hugo może siedzieć z jedenastolatką, choć niewykluczone, że jej też pomaga w nauce, zupełnie jak mnie. Kochany jest.
- A czemu ty nie śpisz, Hanuś? Stało się coś? - tym razem to Hugo wyraził swoje przejęcie.
- Niee, tylko... tylko... - coraz trudniej było mi zapanować nad drżeniem głosu. Co mu miałam powiedzieć? Wielki robal dosłownie o ludzkich rozmiarach łaził po moim pokoju i istnieje możliwość, że wciąż siedzi na moim balkonie? Jasne, była to prawda, ale czy blondyn mi uwierzy, czy raczej uzna za wariatkę, a następnie stwierdzi, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego? Przecież, gdybym tego czegoś nie widziała, zapewne sama bym sobie nie uwierzyła. Masakra, co ja miałam w głowie, żeby do niego pisać? Powinnam była to lepiej przemyśleć, niż od razu robić z siebie idiotkę.
CZYTASZ
Grzmotomocni : Kronika Złoczyńcy
أدب الهواةHugo Dobromocny, mimo iż jest synem Dobromocnego i Grzmoto-panny, od zawsze pragnął zostać łotrem, zupełnie jak jego dziadek Mike Złomocny. Emerytowany złoczyńca jednak nie pali się zbytnio do tego, by wyszkolić swojego wnuka na prawdziwego drania...