14. Randka na lodowisku

137 13 3
                                    

*Hannah*

Może to dziwne, ale stresowałam się tym dzisiejszym wyjściem z Hugo. Ja jak tylko mogłam, starałam się traktować to jak przyjacielskie wyjście, jednak nie mogłam stwierdzić, jak spogląda na to sam blondyn. Mam nadzieję, że nie wyobraża sobie on zbyt dużo, bo przecież ja mam chłopaka, którego ko... kocham. Nie wiem, skąd to zawahanie. Nieważne. Ostatni raz zerknęłam do lustra, by stwierdzić, czy wyglądam znośnie. Postawiłam dziś na czarną bluzkę na grubych ramiączkach niezbyt elegancką, ale i niezbyt luźną. Specjalnie też nie ubrałam spódniczki, a długie rurki, by Hugo nie stwierdził, że wzięłam jego zaproszenie, jako randkę. Poprawiłam jeszcze swój warkocz, który w drodze ze szkoły do domu zdążył się zwichrować. Po naprawieniu fryzury chwyciłam za podkład, chcąc się pomalować. Ostatecznie jednak zrezygnowałam z tego pomysłu, ponieważ skoro dla Luka nigdy się nie malowałam, to dlaczego miałabym zacząć dla Hugo? Tuż przy wyjściu czekało na mnie kolejne zawahanie. Powinnam ubrać buty na płaskiej podeszwie, czy na obcasie? Po krótkim rozmyślaniu uznałam, że lepiej wezmę buty na płaskim. Na obcasie przecież mogłam się wywrócić, a wtedy chyba spaliłabym się ze wstydu. Będąc już w pełni gotowa, ruszyłam nad jezioro, gdzie miałam spotkać się z blondynem. Po dotarciu na miejsce, stanęłam jak wryta, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Nie wiem, jakim cudem, ale jezioro zmieniło się w lodowisko z ozdobną barierką również wykonaną z lodu, o którą to opierał się Hugo, ewidentnie już na mnie czekając. 

- Hannah, cześć! Fajnie, że już jesteś. - blondyn przeskoczył przez lodowy płotek, po czym podszedł do mnie, jednak ja nie mogłam na niego spojrzeć, ponieważ nie sposób było oczy oderwać od tego lodowego cuda. To lodowisko wyglądało wręcz magicznie. Byłam ogromnie oczarowana prezentem od blondyna. 

- I jak, podoba ci się? - spytał, jakby po mojej minie nie było widać odczuwanego zachwytu. 

- Ty to dla mnie zrobiłeś? - z wrażenia zasłoniłam sobie usta rękoma. Jeszcze nigdy nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak wspaniałego. Nawet Luke tak się dla mnie nie starał na początku naszej relacji miłosnej. 

- No jasne, że dla ciebie, a dla kogo? - blondyn zadał pytanie retoryczne, jakby robił takie rzeczy na co dzień. 

- Hugo, ja nie wiem, co powiedzieć... To jest... wow. Jak ty to w ogóle zrobiłeś? 

- Ee, no wiesz, mam swoje sekretne sposoby. - niebieskooki wydał z siebie cichy śmiech, po czym wziął spod drzewa dwie pary łyżew. - To jak będzie, pojeździsz ze mną?

- Jeszcze się pytasz? Hugo... - nie mogłam wytrzymać z nadmiaru emocji, przez co rzuciłam się chłopakowi na szyję. 

- Dziękuję. Nie masz pojęcia, ile to dla mnie znaczy. - wreszcie... Po tylu latach czekania w końcu znalazł się ktoś, kto stara się zaakceptować i zrozumieć mnie taką, jaką w pełni jestem. Przed kim nie muszę udawać. To dla mnie niezrozumiałe, ale nawet przy Alice i Luku nie czuję się tak, jak przy Hugo. 

- Potrafię to sobie wyobrazić. - stwierdził, po czym oswobodził się z mojego uścisku. We dwoje ruszyliśmy bliżej lodowiska, by móc na niego wejść. Kusiło mnie, by chwycić Hugo za rękę, ale mimo to zawzięcie się powstrzymywałam, by chłopak źle tego nie odebrał. Kiedy tylko zbliżyliśmy się do barierki, Hugo sprawnie przez nią przeskoczył, po czym podał mi rękę, abym i ja mogła dostać się na lód. 

- Nie zapadnie się pod nami? - może i powinnam zadać to pytanie nieco wcześniej, niż będąc już u chłopaka na rękach, kiedy ten stoi na powierzchni lodowiska, ale i tak liczy się to jako dbałość o nasze bezpieczeństwo. 

- Nie, spokojnie. Wszystko sprawdziłem. - zapewnił, stawiając mnie na tafli lodu. Po ubraniu łyżew rozpoczęliśmy jazdę od kilku kółek. Szybko jednak zaczęłam robić piruety, a także inne zmyślne figury, wreszcie czując, że jestem w swoim żywiole. Tak bardzo mi tego brakowało. Byłam tak zafascynowana jazdą, że nawet nie zwróciłam uwagi na to, kiedy Hugo przystanął i po prostu mi się przyglądał z mało co nie rozdziawioną miną. Gdy to zauważyłam, lekko zachichotałam, nie odczuwając ani odrobiny swego naturalnego zawstydzenia. To jest właśnie ta moja magia jeżdżenia na łyżwach. 

Grzmotomocni : Kronika ZłoczyńcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz