21. Rodzina powinna się wspierać cz.1

115 12 1
                                    

Na dole notka organizacyjna, ale póki co miłego czytania!

*Hugo*

Wraz z Hanną do szkoły trafiliśmy na trzecią lekcję, żadne z nas jednak nie żałowało poranka spędzonego nazywajmy rzeczy po imieniu, na wagarach. Wiem, że opuszczać lekcje zdarza się każdemu, ale chyba nikt mi teraz nie powie, że brunetka zmienia mnie w super grzecznego chłopca. To prędzej ja ściągam ją na złą drogę, niż Hannah mnie na dobrą. Dowodem tego chociaż była pochmurna twarz Susan, którą wypatrzyłem z daleka na szkolnym dziedzińcu. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, o co blondynce chodzi tym razem? Ma zamiar ochrzanić mnie w imieniu mamy, czy pouczać w imieniu własnym? Znając życie, jedno i drugie. 

- Kto to jest? - zainteresowała się Hannah, spoglądając w tę samą stronę, co ja. - Zaraz, to przecież Susan Dobromocna! Kapitan szkolnej drużyny cheerleaderek. - tsa, to właśnie największa hipokryzja mojej siostry. To aż przykre, że blondynka używa swoich mocy na zawodach i to jeszcze na oczach właściwie całej szkoły, a mnie i Avę wciąż poucza, że mamy z naszych mocy publicznie nie korzystać. Ja jakby kumam, że w przeciwieństwie do mnie, moce blondynki idealnie wtapiają się w tło do tego stopnia, że można je uznać za zwyczajny talent do zgrabnego ruszania się, ale i tak sądzę, że to niesprawiedliwe. 

- Tiaa, to także moja starsza siostra. Zapewne będzie robiła mi wykłady na temat mojego strasznego zachowania. - przewróciłem niedbale oczami. 

- Będziesz miał przeze mnie kłopoty? - spytała Hannah ze wzrokiem zbitego szczeniaka. Nie powiem, ogromnie uroczo tak wyglądała. 

- No co ty, skarbie. - uspokoiłem ją, ujmując za obie ręce. - Wierz mi, Susan uwielbia na mnie narzekać. To wręcz jej hobby. 

- Naprawdę jest aż taka zła? - spytała dziewczyna lekko rozbawiona moją przesadną reakcją. 

- Ona się za złą na pewno nie uważa. - odparłem zgodnie z prawdą. Z całej naszej trójki tylko ona jedna chce być dobra, bo ja i Ava czujemy się złoczyńcami. 

- Co masz teraz? - spytałem dla zmiany tematu. Blondynka wszach nie zasłużyła sobie na aż tyle uwagi z naszej strony. 

- Zdaje się, że francuski. 

- A ja mam biologię. - westchnąłem ociężale. 

- Czyli widzimy się dopiero na następnej przerwie? 

- Na to wygląda. - pożegnałem się z dziewczyną buziakiem, po czym ta ruszyła do szkoły, gdyż nauczycielka francuskiego wymaga bycia pod klasą równo z dzwonkiem, ja zaś ociężałym krokiem udałem się w kierunku oczekującej mnie siostry. Miejmy ten wykład za sobą. 

- Cześć, Susy. - przywitałem się z blondynką od niechcenia, ta zaś w milczeniu pozostała w pozycji gliniarza, któremu na komisariacie zabrakło pączków. - Byłbym wdzięczny, gdybyś nie zachowywała się, jak mój ochroniarz. Zauważ, że jesteś dziewczyną, a ja jestem młodszy od ciebie jedynie o rok, więc nie musisz mnie niańczyć. - skrzyżowałem ręce na piersi. 

- Liczę, że masz jakieś bardzo dobre wytłumaczenie swojej nocnej nieobecności w domu, choć sądząc po tej dziewczynie, co z tobą była, jednak jakiś masz, ale akurat nie o tym chciałam z tobą porozmawiać. 

- Czego znowu chcesz? - jęknąłem cierpiętniczo. 

- Chodzi o Avę. - tyle wystarczyło, bym szybko się ogarnął i z zainteresowaniem wsłuchał się w słowa starszej siostry. - Jest coś, co powinieneś o niej wiedzieć. 

- Zapewniam cię, że wiem o niej więcej, niż ty i nasi rodzice razem wzięci, więc nie ogarniam, po co ta rozmowa. - tym bardziej zastanawia mnie mowa ciała starszej siostry. Wydawać by się mogło, że Susan jest nieco zmieszana, co ani trochę nie jest do niej podobne. W końcu dziewczyna ma się za nieustraszoną super heroskę. 

Grzmotomocni : Kronika ZłoczyńcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz