Rozdział 3

1.3K 131 308
                                    

autorka: playlista: 911, sexxx dreams

— Oops, wygląda na to, że na siebie lecimy.

Tym zdaniem Louis zaczął rozmowę, kiedy podczas wuefu we wtorkowy poranek w trakcie biegu zderzył się z Harrym. W ostatniej chwili udało mu się złapać chłopaka w pasie, chroniąc go przed upadkiem.

Harry przewrócił oczami na jego słowa. Czuł silne ramiona wokół swojego chudego ciała i nie był w stanie powstrzymać delikatnego dreszczu, który spowodowany był ciepłem bijącym od Louisa. Chłopak może był niższy, ale siłą zdecydowanie przewyższał Harry’ego.

— Cześć, Louis, ciebie też miło widzieć — mruknął, próbując wyswobodzić się z jego uścisku, ale chłopak nie chciał go puścić. Czuł jego oddech na swojej szyi z racji tego, że był wyższy o głowę i jego erekcję na swoim udzie. — Stanął ci, odsuń się.

Ale on dalej tego nie zrobił. Harry miał wrażenie, że zbliżył się do niego jeszcze bardziej i mocniej docisnął do jego uda swoją erekcję.

— Pomyślałem, że może chciałbyś się ze mną dziś wieczorem spotkać. Chciałem do ciebie napisać, ale zablokowałeś mój numer — powiedział, ale nie brzmiał na złego. Bardziej na rozbawionego. 

To nie tak, że Harry nie chciał rozmawiać z Louisem. Po prostu podczas wczorajszego spaceru z siostrą doszedł do wniosku, że relacja z chłopakiem nie była mu do niczego potrzebna. Zresztą nawet do siebie nie pasowali — szatyn był popularny już po pierwszym dniu w szkole, a on był pośmiewiskiem. Ta znajomość po prostu nie mogła się udać i Harry zwyczajnie jej nie chciał.

— Skoro zablokowałem, to znaczy, że nie chcę pisać — odparł przez zaciśnięte zęby. Rosnąca erekcja Louisa wywoływała u niego uderzenia gorąca i to akurat mu się nie podobało. Nie zamierzał biegać po szkolnym boisku ze stojącym penisem. — Louis, odsuń się, nie mam ochoty czuć twojego kutasa.

Który zdaje się być wielki — dodał w myślach, ale na szczęście zachował to dla siebie. Jeszcze tego mu brakowało, by się się przed nim ośmieszyć lub okazać swoje zainteresowanie.

— A mi się wydaje, że ci się całkiem podoba — mruknął do jego ucha. 

Penis Harry’ego z każdą chwilą stawał się coraz bardziej twardy, za co chłopak przeklinał się w myślach. Z jednej strony podobało mu się to, ponieważ nikt jeszcze nigdy nie okazał zainteresowania seksualnego w jego stronę, a z drugiej bardzo nie chciał mu pokazać, że skoro Louis go chce, to będzie go mieć.

— To co chce moje ciało nijak ma się z tym, co chce moja głowa — powiedział, czując kolejną falę gorąca.

Na szczęście Louis się od niego odsunął. I nikt nie może winić Harry’ego, że spojrzał na jego krocze, to było silniejsze od niego. Chciał tylko zobaczyć, czy faktycznie był taki wielki jak mu się wydawało.

I och, na pewno nie był średniego rozmiaru — w jego spodniach dresowych nie było namiotu, tylko całe obozowisko. Harry przełknął głośno ślinę, po czym odwrócił wzrok.

— To jak z tym spotkaniem, Hazz? — zapytał, uśmiechając się na widok zawstydzonego chłopaka z problemem w spodniach.

— Pracuję, a zresztą i tak bym z tobą nigdzie nie poszedł — powiedział, chcąc skorzystać z chwilowej nieobecności nauczyciela i pójść do toalety, ale Louis złapał go za rękę. — Jezu, puść mnie, muszę skorzystać z kibla.

— Chcesz, żebym ci pomógł? 

Harry oblał się soczystym rumieńcem.

— Nie potrzebuję twojej pomocy przy sikaniu — wycedził, a w jego oczach pojawiły się niechciane łzy. Matko, czuł się tak okropnie upokorzony, mimo że nie miał ku temu powodu. 

daXrk | larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz