rozdział 6

1.3K 124 236
                                    


Szli już bardzo długo i Harry'ego zaczęły boleć nogi. Po dwudziestu minutach obrażony nawet nie odpowiadał już na pytania Louisa, bo jedyne czego chciał, to znaleźć się w domu pod kołdrą.

— Harry, dlaczego mnie ignorujesz? — zapytał z rozbawieniem Louis, widząc jego niezadowolony wyraz twarzy.

— Jestem zmęczony, nogi mnie bolą — powiedział i nieoczekiwanie się zatrzymał bez słowa, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Tomlinson spojrzał na niego zdezorientowany. — Nigdzie nie idę.

— Oj no weź, jeszcze mniej niż dziesięć minut.

Harry otworzył szeroko oczy.

— Aż dziesięć minut? — zapytał z niedowierzaniem. — Nie mam siły. Albo mnie zaniesiesz, albo wracam się do domu.

Louis zaśmiał się z rozczuleniem, widząc minę Harry'ego. Wyglądał jak niezadowolone dziecko i miał ochotę go pocałować. Zważywszy na jego wcześniejsze słowa, postanowił się jeszcze hamować.

Nic nie mówiąc podszedł do niego, po czym kucnął plecami do Harry'ego. Chłopak nie żartował, dlatego chwilę później oplótł go nogami wokół szyi, mocno chwytając się jego włosów. Louis jęknął z bólu.

— Ale oszczędź moje włosy — powiedział, na co Harry pociągnął go mocniej. I och, Louis nigdy nie odpuściłby sobie tak zawziętej walki z brunetem. — To boli.

— No i co z tego? Mniej gadania, więcej chodzenia.

Tomlinson ledwo powstrzymał się przed głośnym parsknięciem. Harry zachowywał się jak rozkapryszony dzieciak, czego szczerze się po nim nie spodziewał. Myślał, że wystarczy do niego po prostu zagadać, a on już rozłoży przed nim nogi.

— Zamknij oczy, zaraz będziemy — polecił Louis, mocno zaciskając dłonie na jego łydkach.

— Sam sobie zamknij, nie będziesz mną rządził — burknął, ale wykonał polecenie. Podświadomie złapał Louisa za ręce, chcąc uchronić się przed upadkiem, ponieważ po zamknięciu oczu miał jeszcze bardziej zaburzone poczucie równowagi.

Kiedy znaleźli się na miejscu, szatyn kucnął, a Harry na ślepo zszedł z jego ramion. Sam się sobie dziwił, że wykonywał jego polecenia, ale stwierdził, że może faktycznie chłopak przygotował dla niego jakąś fajną niespodziankę i będzie to warte wcześniejszego zasłonięcia oczu.

— Jeszcze chwila — mruknął Louis, a Harry w tym czasie zaczął słyszeć dziwne dźwięki.

Dźwięki ściąganych ubrań.

— Co ty, co kurwy robisz? — zapytał zirytowany. — Nie obciągnę ci, chyba że ty chcesz mi, to się zgodzę.

Louis zaśmiał się dźwięcznie i gdyby Harry miał otwarte oczy, na pewno by nimi przewrócił. Ten nastolatek tak bardzo go drażnił, ale nie mógł oprzeć się poczuciu, że naprawdę to polubił. Była to dla niego miła odskocznia od codzienności.

— Okej, możesz otworzyć oczy.

Znajdowali się przy małym jeziorku tuż przy samym wejściu do lasu. Było tu odrobinę chłodniej i Harry czuł się bardzo niepewnie w tych ciemnościach, ale nie mógł się skupić na strachu, ponieważ przed nim stał nagi Louis.

— Mówiłem ci, że ci nie... O mój Boże, jak można mieć tak wielkiego chuja?

Spojrzał prosto na krocze Louisa i cóż, nigdy w życiu nie widział tak dużego penisa. Nie mógł powstrzymać myśli, że tak jak wcześniej chłopak wspomniał, na pewno cały by się w nim nie zmieścił, nie było kurwa opcji. Zresztą to samo tyczyło się jego ust — może i nigdy nie próbował (oczywiście oprócz średniej wielkości dildo) robić komuś loda, ale wiedział, że ten penis na pewno nie wszedłby mu nawet do połowy. Był zdecydowanie powyżej średniej.

daXrk | larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz