rozdział 12

1.2K 107 277
                                    


Zaczął się październik, co równało się ze znacznie chłodniejszymi dniami niż na początku września. Dodatkowo odnotowano znaczny spadek temperatury, przez co Harry ciągle chodził niezadowolony z powodu ogarniającego go zimna. A Louis służył swoją pomocą i ramionami, pomimo tego, że jego skóra była równie nieprzyjemnie chłodna co bruneta. Ale był to idealny pretekst do ciągłego przytulania się nawet w miejscach publicznych.

Byli jedną z najpopularniejszych par w szkole, przez co Harry czuł się źle. Wszyscy się na nich gapili i cały czas o nich rozmawiali, i naprawdę zapragnął wrócić do czasów, kiedy był ignorowany lub mu dokuczano. Stojąc przy szafkach ze swoim chłopakiem, podchodzili do nich nieznani mu ludzie, jak gdyby nigdy nic zaczynając rozmowę. Byłoby to w porządku, gdyby jednocześnie nie był ignorowany. To Louis był gwiazdą, ale był to ten aspekt, który Harry'emu odpowiadał.

Niall również stanął wyżej w szkolnej hierarchii. Irlandczyk siedział razem z nimi, braćmi szatyna i resztą drużyny piłkarskiej na stołówce, był zapraszany na imprezy i zwykłe spotkania, a nawet spotkał się z większym zainteresowaniem u płci przeciwnej. Kiedy pierwszy raz do niego napisała jedna z najgorętszych czirliderek, niemal nie wycałował stóp Harry'ego.

W czwartkowy wieczór odbywał się pierwszy mecz ze szkołą z sąsiedniego miasteczka. Harry, jak na dobrego i wspierającego chłopaka przystało, oczywiście przyszedł. Louis poprowadził jego i Nialla do ławki rezerwowych, by mogli być jak najbliżej.

— Nie wiem, czy to takie romantyczne, Lou — powiedział, kiedy usiadł na ławce i szatyn szykował się do pójścia do kolegów z drużyny.

— Co masz na myśli? — zapytał zdezorientowany.

— Będziemy siedzieć obok spoconych kolesi i laleczki będą wypinać tyłki w naszą stronę. Nie zdziwię się, jak ja i Niall padniemy od smrodu, a ja dodatkowo od zniesmaczenia.

Obydwoje parsknęli śmiechem. Louis pstryknął go palcem w nos.

— Siedzisz najbliżej, będziesz miał idealny widok na mój świetny tyłek w akcji.

— Twój tyłek w akcji to ja mogę zobaczyć w sypialni, nie na boisku, gdzie jest cała szkoła — odparł ze wzruszeniem ramionami. — Mam nadzieję, że dużo razy uda wam się zdobyć bramkę, bo już mi się trochę nudzi.

— Mógłbyś chociaż poudawać zainteresowanie, Styles — wtrącił Niall, który przyglądał się grupie czirliderek.

— Właśnie, mógłbyś poudawać. Ale cieszę się, że przyszedłeś tu dla mnie, bardzo to doceniam. I możesz pomyśleć o czymś, co cię interesuję, to zrobię to z tobą.

Klęknął przed nim i pocałował go delikatnie w usta.

— Ty jesteś moim zainteresowaniem, więc wystarczy mi, że do mnie przyjdziesz — powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. — Ale myślę, że możesz mi pokazać, jak szybko potrafisz biegać. Musisz mi czymś zaimponować, żebym się nie znudził.

Louis uśmiechnął się szeroko, po czym przejechał dłońmi po zewnętrznej stronie jego ud.

— Później o tym porozmawiamy, kochanie. Trzymajcie kciuki!

Podniósł się z klęczek i pobiegł do swoich kolegów z drużyny.

— Jest czterech wilkołaków w przeciwnej drużynie — mruknął chwilę później Niall. — Zayn i Liam mi mówili. Są z jakiegoś śmiesznego rodu, jak to oni powiedzieli, pchlarzy i pewnie będą próbować dać im nieźle popalić.

Harry prychnął.

— Mogą sobie pomarzyć. Oni już są na wygranej pozycji.

Cóż, w pierwszej połowie meczu się trochę pomylił.

daXrk | larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz