rozdział 8

1.2K 118 178
                                    


Niall zapukał do domu Harry'ego trzy minuty przed umówionym czasem. Harry otworzył mu szybko i zaprosił do środka. Odkąd zostawił go samego w łazience w momencie, w którym chłopak potrzebował go najbardziej, czuł się odrobinę bardziej zdystansowany, ale starał się to ukrywać. Był nim bardziej niż zawiedziony, ale był jego jedynym przyjacielem, kochał go i nie chciał kończyć z nim znajomości z takiego powodu.

Irlandczyk wyglądał na bardzo zaskoczonego, kiedy zauważył Louisa siedzącego na kanapie i uśmiechającego się szeroko. Przybił z nim sobie piątkę, po czym zajął miejsce obok niego.

— Co tutaj robisz, stary? Myślałem, że idziemy do ciebie na imprezę.

— Bo idziemy, księżniczka chciała, żebym pomalował jej paznokcie — powiedział i uśmiechnął się do Harry'ego.

— Nie nazywaj mnie księżniczką, bo znowu napluje ci na usta — mruknął chłopak, siadając na fotelu naprzeciwko nich.

— Napluć to ty mi możesz wiesz na co. Najlepiej jeszcze possać — odparł, na co Harry wystawił mu środkowego palca. — Oj, przecież żartowałem.

— Twoje żarty kręcą się tylko wokół seksu, więc...

— Widzę, że się polubiliście — wtrącił się rozbawiony Niall. — Napięcie seksualne między wami jest wręcz namacalne.

— Dzięki, kolego. Teraz wystarczy tylko zaciągnąć go do łóżka — powiedział uśmiechnięty Louis, na co Niall zaczął rechotać i przybił sobie z nim piątkę. Harry'emu nie podobało się to, że się polubili, bo wiedział, jaki jest Niall. Na pewno będzie zmuszał ich do wspólnych spotkań, na które Harry nie miał ochoty. — Koniecznie musimy wypić razem kilka szotów. Poza tym jestem pewien, że polubisz się z moimi braćmi. W następną środę mamy zamówioną kręgielnie, myślę, że w piątkę możemy pójść.

— Chętnie.

— Nie ma mowy. Ja nigdzie nie idę.

Louis i Niall spojrzeli na Harry'ego, który miał skrzyżowane ramiona na klatce piersiowej, pokazując, jak bardzo był naburmuszony. W tamtym momencie przypominał zirytowaną księżniczkę, co wyjątkowo rozczuliło Tomlinsona.

— Kochanie, kochanie, kochanie — powtarzał szatyn, kiedy wstawał z kanapy, by usiąść na fotelu obok Harry'ego. Objął go mocno, po czym złożył mocny pocałunek na jego policzku, zostawiając tam mnóstwo swojej śliny. Harry wytarł ją z obrzydzeniem. — Dlaczego tak bardzo odpychasz od siebie ludzi? Masz siedemnaście lat, powinieneś się bawić.

— Dobrze się bawię ze sobą samym w łóżku — powiedział i dopiero po chwili zorientował się, jak to musiało zabrzmieć. Niall zaczął głośno rechotać, a Louis uniósł zadowolony brew. — To wcale nie... Jezu, przestańcie. Wszystko sprowadzacie do seksu, zachowujecie się jak niewyżyte dwunastolatki odkrywające porno. Dorośnijcie w końcu.

Po tych słowach wstał i poszedł w kierunku drzwi wejściowych.

— Ja idę na imprezę. Mam dość waszego towarzystwa.

— Zaczekaj, księżniczko! — krzyknął za nim Louis i pociągnął Nialla za rękę, by szybko podbiec do drzwi, a następnie ubrać buty. — Nie denerwuj się tak, jesteś strasznie spięty.

— Jeśli chcesz mnie złapać za rękę podczas drogi, to lepiej się zamknij.

Louis naprawdę nie miał pojęcia, dlaczego Harry tak bardzo dominował w ich relacji i kompletnie mu się to nie podobało. Nikt przecież nie będzie mu mówił, co ma robić, a przede wszystkim nie będzie stawiał mu żadnych warunków. Poczeka na odpowiedni moment i pokaże mu, kto tak naprawdę rządzi.

daXrk | larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz