rozdział 17

1.1K 98 108
                                    


Miłość jest zdecydowanie piękna, ale również bardzo niebezpieczna. To przez nią posuwamy się do okropnych czynów i ryzykujemy wszystkim, co mamy. Dla niej jesteśmy w stanie zabić i poświęcić najcenniejsze rzeczy, w jakich jesteśmy posiadaniu. Dlaczego tak jest? Ponieważ w parze z prawdziwą miłością idzie zaufanie. Oddajemy całych siebie, obnażamy się przed partnerami i burzymy wszystkie przeszkody, jakie znajdują się w drodze do poznania siebie.

Miłość jest przede wszystkim dawaniem i przyjmowaniem. W niej nie ma miejsca na egoizm, nie można jej kupić i sprzedać. Jest to uczucie, które naprawdę ciężko jest wypędzić ze swojego serca. Miłość jest oddaniem i poświęceniem, rodzimy się z miłości i dla miłości umieramy. Nie chodzi o to, aby ją rozumieć. Najważniejsze jest to, by ją poczuć i pozwolić jej zabrać się na nieznane wody, a kiedy jedno z nas zacznie tonąć, wskoczyć do wody nawet jeśli na starcie jesteśmy skazani na porażkę.

Miłość jest piękną melodią, która nigdy się nie kończy. Jest pięknym utworem, który łączy dwa głosy w najcudowniejszym dźwięku. Sprawia, że stają się one jednością.

Każdy z nas potrzebuje miłości, bez niej nie jesteśmy w stanie żyć pełnią szczęścia. Możemy karmić się fałszywą myślą, że jesteśmy istotami niezależnymi i nie potrzebujemy nikogo do kochania, ale w ten sposób zabieramy sobie wszystko, co najistotniejsze w życiu. Odbieramy sobie możliwość poznania i przede wszystkim spełnienia. Życie bez miłości jest wypełnione smutkiem, cierpieniem i ogromną pustką. Jest po prostu niczym.

Harry nie umiał ocenić zachowania Louisa. Mimo wszystko nie umiał do końca powiedzieć, czy zachował się egoistycznie. Okłamywał go, ponieważ chciał, aby Harry poznał jego rodzinę i ich oszczędził. Brunet był zdania, że oni zdecydowanie nie zasługiwali na śmierć, nie byli niczemu winni. A Louis? Ciężko było mu stwierdzić, zwłaszcza wtedy, gdy klęczał przed grobem swoich rodziców i Gemmy.

Z jednej strony kiedy Harry miał dwa lata Louis bardzo cierpiał. Ojczym zabrał mu całe zapasy krwi i mając na uwadze jego dobro, nie zgłosił go do radnych. Był po prostu głodny i potrzebował krwi. Ale z drugiej Harry miał mu za złe, że nie dokończył roboty. Dlaczego miał cierpieć będąc niewidocznym dla ludzi? I może jeszcze żyć wiecznie bez kochającej rodziny? To było niesprawiedliwe i nie wiedział, czy byłby w stanie mu wybaczyć, chociaż wciąż go bardzo kochał. Pragnął oddać mu samego siebie mimo tego, że on zabrał mu wszystko.

Padał deszcz, ale na policzkach bruneta znajdowały się również gorące łzy. Klęczał na ziemi, trzymając dłoń na grobie i wpatrując się w tabliczkę z imionami. Serce bolało go tak bardzo, że już nie wytrzymywał. Mimo że minęło kilka godzin odkąd widział rodziców, to już za nimi cholernie tęsknił. Chciałby, żeby mama znowu go przytuliła i powiedziała, że kocha go najmocniej na świecie.

— Harry?

Brunet uniósł czerwone od płaczu oczy i spojrzał na Zayna, który w ręce trzymał parasol. Podszedł do niego i kucnął przy nim, ochraniając przed deszczem.

— Nie będę pytał, jak się czujesz, młody, bo wiem, że chujowo — powiedział cicho, po czym położył dłoń na jego ramieniu. — Ale obiecuję ci, że to uczucie minie.

— Skąd możesz to wiedzieć? Ktoś ci zamordował rodzinę, a potem pokazał, jak wyglądałoby twoje życie, gdyby tego nie zrobił? — zapytał oschle, nie panując nad słowami.

— Nie — odparł krótko. — Ale wiem, co się stanie po tym, jak dokonasz na nas wyroku.

Harry prychnął.

— Przyszedłeś po to, by mnie przekonać, żebym was nie zabijał?

Zayn pokręcił głową i zabrał rękę. Usiadł na mokrej ziemi, nie przejmując się tym, że będzie miał brudne spodnie.

daXrk | larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz