rozdział 18

1K 99 111
                                    

Obudzenie się po wydarzeniach z poprzedniej nocy było wyjątkowo bolesne. Mimo że przespał ponad dwanaście godzin, nie był w stanie otworzyć oczu. Głowa mu pulsowała, mięśnie drżały i czuł się, jakby przebiegł maraton. Nie myślał nawet o podniesieniu się z łóżka, ponieważ nie mógł chociaż odrobinę unieść powiek. To było ponad jego siły, dlatego balansował na granicy snu i jawy, męcząc się przy tym jeszcze bardziej.

Kiedy udało mu się otworzyć oczy zauważył, że na zewnątrz było bardzo ciemno. Była ogromna burza, słyszał pioruny, ale kompletnie się tym nie przejmował. Leżał w ciepłym łóżku, tępo wpatrując się w ścianę, nawet nie rozmyślając o niczym. Jego umysł był kompletnie pusty, serce wyprane z emocji, a ciało pozbawione siły.

Był bardzo głodny, ale nie chciał wstawać, lepiej mu się leżało. Czuł się bezpiecznie otoczony puchatym kocem i przyjemnym dźwiękiem deszczu. Z tego co pamiętał był wtorek, więc Zayn poszedł do szkoły, zostawiając go samego. Nie miał mu tego za złe, ale miał nadzieję, że kiedy się obudzi, to wampir przy nim będzie. Sprawiał, że czuł się lepiej.

Podniesienie się z łóżka zajęło mu dobre pół godziny. Nieprzytomnie rozejrzał się po pomieszczeniu i zauważył, że na stole znajdowało się jedzenie. Było już trochę zimne, ale jemu to nie przeszkadzało. Ktoś przyniósł mu jedzenie z restauracji, w której pracował. Nawet nigdy tam nie jadł zbyt zajęty pracą.

Cisza była dla niego zbyt głośna. Słyszał bicie swojego serca (wkurzało to, bo skoro był martwy to nic nie powinno mu bić), każdy oddech i ruch. Od tego wszystkiego jeszcze bardziej rozbolała go głowa.

Spojrzał na telefon, zauważając, że miał jedną nową wiadomość. Wszystkie kontakty i wiadomości, oprócz stworzeń nadprzyrodzonych, zniknęły. Napisał do niego Zayn.

Zayn: Przyniosłem ci jedzenie, ale postanowiłem cię nie budzić, bo pewnie jesteś zmęczony:) Odpocznij sobie, obejrzyj fajny film lub coś poczytaj, mamy jakieś książki w szafce obok łazienki. Przyjdę do ciebie pod wieczór, wykorzystałem przerwę na przyniesienie ci jedzenia. Trzymaj się, Harry xxx

Harry westchnął cicho i ponownie odłożył telefon. Nigdy nie czuł się tak bardzo samotny jak w tamtym momencie. Sama świadomość, że nie miał kogoś bliskiego, kto przyszedłby się tak po prostu do niego przytulić, po prostu go dobijała. Był całkowicie sam w tym domku podczas burzy, jedząc zimny obiad i starając się powstrzymać łzy. Rzeczywistość tak go przytłoczyła, że nie był w stanie wyobrazić sobie swojej przyszłości, a miał przed sobą całą wieczność.

Dochodząc do wniosku, że przecież nic się nie stanie, poszedł do kuchni. W przypływie emocji sięgnął po nóż i niewiele się zastanawiając, wbił go sobie prosto w serce, po czym wyciągnął. Jego ciało wypełnił ogromny ból, zakręciło mu się w głowie, a kolana się pod nim ugięły. W jednym momencie upadł na podłogę, obserwując wypływającą z rany krew i jeszcze raz wbił nóż w to samo miejsce, chcąc to wszystko skończyć.

Nie miał już niczego, został całkowicie sam. Mama, tata, Gemma — oni nie żyli od wielu lat i tak właściwie nigdy ich nie poznał. Niall nie miał nawet pojęcia o jego istnieniu, a Louis... Louis to był Louis, oszukał go. Zupełnie nie rozumiał swoich własnych uczuć, ciężko było mu zanalizować postawę Tomlinsona, przez co w jego głowie panował jeden wielki chaos. Myśli w jego głowie z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze i bardziej nieznośne, przez co miał ochotę jedynie krzyczeć. 

Wciągnął mocno powietrze, patrząc, jak z każdą chwilą pojawiało się coraz więcej krwi. Nie mógł jednak skupić wzroku na ranie, ponieważ wszystko mu się rozmazywało i tracił przytomność. Kropelki potu pojawiły się na jego czole, a z ust zaczęła cieknąć krew. Wszystko go bolało, przez co niekontrolowane łzy spływały po jego policzkach, dając mu chwilowe ukojenie. Nie miał po prostu na nic siły.

daXrk | larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz