rozdział 10

1.2K 125 125
                                    


— Czemu on się, kurwa, nie budzi? A co jeśli go zabiliśmy? — panikował Niall, kiedy godzinę później Louis wciąż nie odzyskał świadomości. Stali w słabo oświetlonym garażu przed krzesłem, na którym siedział nieprzytomny chłopak i wpatrywali się w niego z uwagą.

— Nie panikuj, to wampir, od takiego uderzenia w głowę nic mu się nie stanie. Patrz, nawet krew mu nie leci — powiedział, pokazując siniaka na skroni Louisa. — Zresztą chyba jako wampir nie ma krwi. Nie wiem, średnio mi pasuje do jakiegokolwiek opisu wampira, bo jest ciepły i... dobra, powiem to, ale się nie śmiej. I kilka razy mu przy mnie stanął.

Osobą, która zaczęła się śmiać, nie okazał się Niall tylko Louis. Nie spodziewając się, że ich słyszał, podskoczyli na ten dźwięk, prawie zaczynając wrzeszczeć. Na widok ich min Louis zaczął się śmiać jeszcze głośniej.

— No i co cię tak bawi? Że prawie dostałem przez ciebie zawału? — zapytał Harry, trzymając płasko dłoń na swojej klatce piersiowej.

— Kochanie, jesteś przeuroczy — odparł rozbawiony Louis.

Harry zmarszczył nos na jego słowa. Coś mu w tym nie pasowało, przecież Tomlinson powinien być na nich wściekły za porwanie!

Bez żadnego problemu, Louis zaczął odwiązywać sznury wokół swoich rąk, a później nóg. Wstał z krzesła i z bezczelnym uśmiechem zbliżył się do Harry'ego tak, że ich usta stykały się delikatnie. Cmoknął go szybko, a następnie z prędkością światła obrócił go, posadził na krześle i przywiązał. Odwrócił się w stronę Nialla, pokazując śnieżnobiałe kły i tylko tyle wystarczyło, by blondyn zemdlał ze strachu.

— Hej, za co mnie związałeś?! — zapytał oburzony Harry, któremu serce biło niewyobrażalnie szybko. — To nie fair, odwiąż mnie.

Louis pogłaskał go po policzku i mimo tego, że Styles zaczął się szarpać, mocno pocałował go w usta. Harry ugryzł go w dolną wargę, na co Louis zacisnął mocno dłoń na jego ramieniu.

— To boli — powiedział prosto w jego usta. — Bierz ze mnie te łapy i mnie rozwiąż. Poza tym to trochę niegrzeczne z twojej strony podsłuchiwać. Długo byłeś przytomny?

— W ogóle nie straciłem przytomności, twoje uderzenie było tak mocne, jak pstryczek w nos. — Dla demonstracji zrobił to, co przed chwilą powiedział. Harry zmarszczył nos i spojrzał na niego ze zmrużonymi oczami. — I nie, nie rozwiąże cię. Od samego początku starasz się mnie zdominować i w sumie na początku było zabawnie, ale koniec z tym. W tej relacji rządze ja, a nie ty i to ty się będziesz mnie słuchał. Jestem starszy i...

— I głupszy — dokończył za niego zirytowany Harry. Ostatni raz spróbował się uwolnić i kiedy mu się nie udało, postanowił sobie odpuścić. — A dominować to sobie możesz w łóżku. Nie będziesz mną rządził.

Louis zaśmiał się cicho, po czym pochylił się nad nim. Oparł się o uda chłopaka, usta przysuwając do jego ucha. Ugryzł delikatnie płatek, a następnie go polizał. Harry nie mógł powstrzymać dreszczy przyjemności na ten gest.

— Ja będę mówił, a ty mnie będziesz grzecznie słuchał — szepnął mu prosto do ucha. — A teraz koniec podchodów, mów, czemu chciałeś mnie uprowadzić?

Harry przewrócił oczami. Cała ta sytuacja powinna go przerażać — był przywiązany do krzesła z nieobliczalnym wampirem Louisem, który teoretycznie mógł go skrzywdzić, ale Harry się nie bał. Sam nie wiedział kiedy udało im się wskoczyć na taki poziom relacji, że mimo tego, że był całkowicie bezbronny, czuł się przy nim bezpieczny.

daXrk | larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz