Po tym, jak Znachorka pospiesznie opuściła Deana, ten stał przez chwilę na korytarzu i się wahał. Nie wiedział czego może się spodziewać po wizycie u Castiela, wciąż się bał, co może tam zastać. Jednak słowa kobiety nieco go podbudowały. Skoro twierdziła, że wszystko jest z nim w porządku, to chyba nie powinien mieć żadnych obaw.
Zapukał tak cicho do drzwi, że chyba tylko cud sprawił, że mężczyzna w środku go usłyszał.
— Otwarte — rozległ się głos z wnętrza pomieszczenia.
Teraz już nie mógł się wycofać, chociaż miał na to ogromną ochotę. Wszedł do sypialni i w pierwszej kolejności jego wzrok powędrował w kierunku łóżka, na którym spodziewał się zastać przyjaciela.
Zaskoczyło go to, że było puste. Nie mniejszy szok przeżył, kiedy w końcu namierzył właściciela głosu.
Siedział przy biurku i ostentacyjnie, bardzo powoli wyrywał po kolei kartki z książki, a następnie rozdzierał je na mniejsze kawałki. Musiał to robić od czasu kiedy wyszła od niego Znachorka, bo u jego stóp leżała spora kupka rozszarpanych stron.
Dean zamrugał, nie dowierzając w to, co widzi.
— Co robisz? — zapytał zduszonym głosem.
Teraz miał praktycznie pewność, że z głową Castiela nie jest w porządku, skoro dewastował książkę, która przez lata była dla niego świętością. Traktował ją jak największy skarb, a jej treść, potrafił cytować z pamięci.
— Niszczę. Nie widać? — odpowiedział i niewzruszony kontynuował swoje poczynania.
— Dlaczego? — dopytywał Dean, mając nadzieję, że wyjaśni mu to w jakiś racjonalny sposób.
Nie chciał dopuścić do siebie, że Castiel zwariował.
— Bo to wszystko to jedna wielka błazenada — odparł i po raz pierwszy, od kiedy Winchester wszedł do jego pokoju, uniósł głowę i na niego spojrzał.
Jego twarz była nienaturalnie spokojna, za to w oczach czaiło się coś z pogranicza złości, frustracji, a jednocześnie bezsilności. Dean nie mógł zrozumieć, co go do tego doprowadziło. Jednak już sam sposób, w jaki traktował Pismo Święte, znaczyło, że nie jest dobrze.
— Przecież ta książka była dla ciebie ważna, nadal jest z tego, co zdążyłem zauważyć — przemawiał do niego spokojnie.
Ostrożnie dobierał słowa, by go czymś nie zdenerwować. Widział wyraźnie, że mężczyźnie zaczynają drżeć ręce, a ostatnie czego potrzebował to go nieopatrznie sprowokować w jakikolwiek sposób. Pamiętał, że kiedyś jak dochodziło między nimi do rozmów na temat wiary, Castiel często się unosił i nakręcał kłótnie. Dean po kilku sprzeczkach nauczył się, by nie wygłaszać swoich poglądów o religii swojego przyjaciela. Dlatego wolał nie sprawdzać, czy nadal w ten sam sposób reaguje. To był dla nich temat tabu.
— Była... a może nie. Jesteś ostatnią osobą, która ma o tym pojęcie — odparł, odwracając wzrok.
— Nie pamiętasz tego, ale jako pastor byłeś bardzo uduchowiony — sam nie wiedział, dlaczego to powiedział. W planach miał poprowadzić rozmowę innym torem, tak by ominąć ten konfliktowy.
Castiel prychnął z pogardą. Dean coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że nie ma już przed nim jego przyjaciela. Że to obcy człowiek, który przywdział jego ciało.
— Tak się składa, że pamiętam — powiedział tajemniczo.
Winchester przez chwilę trawił jego słowa. Czy to znaczyło, że Cas...
CZYTASZ
Zgliszcza (Malec)
FanfictionŚwiat zniszczony przez zombie. Garstka ludzi, którzy pomimo wielu upadków brną przed siebie, starając się przystosować do nowej rzeczywistości. Ile jeszcze będą w stanie znieść? Jak daleko posuną się, by przetrwać? Czy jest dla nich jeszcze szansa n...