Uciekali przed siebie, coraz bardziej opadając z sił. Magnus tylko siłą woli był w stanie wciąż przemieszczać się naprzód, chociaż ciało już od dłużej chwili odmawiało mu posłuszeństwa. Ukryli się w gruzach jednego z budynków, jednak doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że to schronienie tylko na chwilę. Nie mogli tam zostać dłużej, niż to było konieczne, gdyż niechybnie zostaliby odkryci. Jednak musieli odpocząć, inaczej lada moment padliby z wyczerpania.
Wiedzieli, że ktoś ich ściga, najpewniej te same osoby, które widzieli w oknie hotelu. Nie mieli pewności, czy to ludzie Valentina, czy ich pogromcy. Wszystko było możliwe i na tę chwilę nie wiedzieli, kogo obawiać się bardziej.
Jace upadł na zimne podłoże, z trudem łapiąc oddech. Kilka minut wcześniej udało im się zgubić pościg, ale zdawali sobie sprawę z tego, że niebawem ponownie wpadną na ich trop. Zbyt wolno się przemieszczali, by tego uniknąć. Byli zmęczeni, głodni i osłabieni to nie napawało optymizmem.
Magik klapnął na ziemie tuż obok niego, z głośnym sapnięciem ułożył się na plecach. Od chwili jego przebudzenia nie minęła nawet doba, a on zmuszony był do tak forsownych zajęć. Czuł, że lada moment wypluje sobie płuca. Nie wyobrażał sobie, by mógł się teraz podnieść i kontynuować to, co przerwali. Wiedział, że jeszcze kilka kroków, a padłby na twarz i najpewniej więcej już się nie podniósł.
Jace jako pierwszy ruszył się z miejsca. Podszedł ostrożnie do wyrwy, która niegdyś była ścianą budynku, w którym się schronili. Wyjrzał przez nią i dokładnie zlustrował najbliższe otoczenie. Wszystko wskazywało na to, że nikogo nie ma w pobliżu. Jednak i tak musieli być czujni. Nie wiedzieli, kto ich ściga. Mogli to być ludzie Valentina, ale równie dobrze ci zamaskowani wojownicy, którzy perfekcyjnie potrafili wtopić się w tło.
Po cichu podszedł do wciąż leżącego na ziemi Magnusa. Usiadł obok niego w milczeniu. Nie chciał przerywać mu odpoczynku, ale też nie mieli zbyt wiele czasu na zwlekanie. Denerwował się. Widział, ze z mężczyzną nie jest najlepiej. Prawie tydzień w stanie śpiączki wpłynął na nie tylko na jego wygląd, ale tez kondycję. Potrzebował czasu, by dojść do siebie i to właśnie było powodem tego, że Jace wpadł w przygnębienie.
Chciał choć raz zadbać o przywódcę, by odwdzięczyć się mu za wielokrotne ocalenie życia i opiekę, jaką nad nim roztoczył, gdy mieszkali w azylu. Należało mu się to, jak nikomu innemu, zwłaszcza teraz gdy wydawał się taki bezbronny. Był tylko mały problem, nie mieli gdzie się udać. Wszystkie znane im kryjówki znajdujące się w miasteczku były zniszczone. Zamknął oczy i westchnął bezsilnie. Ponownie spojrzał na chyba śpiącego Magika, podejrzewał, że tak jest, gdyż wciąż leżał z zamkniętymi oczami, sprawiając takie wrażenie.
- Przestań się gapić - z zamyślenia wyrwał go poirytowany głos mężczyzny - wiem, że wyglądam jak sterta łajna, ale to nie powód, by się wpatrywać we mnie jak sroka w gnat - warknał zdenerwowany. Wiedział doskonale, że ostatnie wydarzenia odcisnęły na nim piętno. Schudł i zmizerniał, do tego jego zazwyczaj dokładnie ogoloną twarz pokrywał teraz zarost, który w jego mniemaniu nadawał mu wygląd menela. Dodając do tego obszarpane ubranie i kości widoczne pod skórą, mógł śmiało za takiego uchodzić. Nie chciał, by ktokolwiek go widział w takim stanie, a już na pewno nie mógł się tak pokazać Alecowi.
- Ja tylko... - zaczął Jace, ale nie dokończył, gdyż nie miał pojęcia, co miałby powiedzieć. Znał Magika nie od wczoraj i doskonale zdawał sobie sprawę, że bardzo przykładał wagę do swojego wizerunku. Nawet w czasie wypraw po zapasy, musiał wyglądać nienagannie, pomimo tego, że zazwyczaj i tak wracali cali zakrwawieni. Nie mógł też powiedzieć mu, ze widząc go w tak złej kondycji, ma ochotę go chronić za wszelką cenę, wtedy najpewniej straciłby wszystkie zęby. W końcu Magnus zawsze starał się być samowystarczalny, dbał o siebie i o innych, nigdy nie pozwalał sobie na chwile słabości, tak uważał, ale nawet nie zdawał sobie sprawy, w jak wielkim jest błędzie. Pod skorupą stworzoną z musu, znajdował się wrażliwy, zagubiony człowiek, ale nikt tego nie zauważał. Blondyn nie był wyjątkiem, tylko Alec jako jedyny przedarł się przez tę barierę i zobaczył Magika takim, jakim był naprawdę.
CZYTASZ
Zgliszcza (Malec)
FanfictionŚwiat zniszczony przez zombie. Garstka ludzi, którzy pomimo wielu upadków brną przed siebie, starając się przystosować do nowej rzeczywistości. Ile jeszcze będą w stanie znieść? Jak daleko posuną się, by przetrwać? Czy jest dla nich jeszcze szansa n...