Jessica:
- Dobra, najwyższy czas wracać do domu. - Powiedziała Ana zaraz po tym jak skończyliśmy sprzątać. Spojrzałam na piekarnik, na którym zegarek wskazywał ze za piętnaście minut będzie już pierwsza w nocy.
No ładnie. Trochę się zasiedziałam.
- Racja, trzeba się zbierać - Powiedział Dylan, który wszedł do kuchni drapiąc się po karku. Miałam wyrzuty sumienia, że tak na niego nakrzyczałam, bo przecież nic mi nie zrobił. Niestety raz na miesiąc mam takie napady "agresji" i tym razem wyżyłam się na nim. Ale on też, wcale nie był mi dłużny... Może i nie krzyczał, ale robił wszystko żeby jeszcze bardziej mnie wykurzyć.
- Już idziecie? - Spytał Nick i zaraz po tym ziewnął. - No dobra. Moj zegar biologiczny mówi mi, że powinienem iść spać. Wiec może faktycznie powinniście już iść.
- Jak zawsze szczery. - Dylan klepnął chłopaka w plecy, tak mocno, że tamten aż się zachwiał.
- Nicki mam prośbę. - Ana stanęła przed Nick'iem i podniosła głowę do góry, żeby nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Chłopak owinął ręce wokół jej talii i spojrzał w dół. Wyglądali tak słodko, że w mojej głowie od razu zaświeciła się mała żarówka.
~Nie Jessico. Nie zrobisz tego. - Odezwał się głos, którego, tak bardzo nie lubię.
~Oj tak! Zrobię to! - Odpowiedziałam sama sobie, i dalej przypatrywałam się moim przyjaciołom.- Odprowadzisz mnie do domu?
- Ann mieszkasz jakieś 10 kroków dalej.
- Wiem, ale..
- Ale co?
- No, bo wiesz już jest ciemno, no i jeszcze ten horror....
- Aww.. Ktoś tu się boi. - Nick powiedział takim głosem, jakby zwracał się do małego dziecka i pstrykną Ane w nos.
- Nie, to nie. Dylan mnie odprowadzi. Prawda?- Dziewczyna zwróciła się do bruneta, na co on tylko wzruszył ramionami.
-Weź przestań Ana. Przecież wiesz, że cię odprowadzę - Powiedział nagle Nick i przyciągnął Ane do niedźwiedziego uścisku.
Ach ten alkohol.
Zaśmiałam się cicho, kręcąc głowa. Nick jest słodki, kiedy jest pijany, ale dziwne ze kilka piw tak na niego wpłynęło.- Wychodzimy? - Spytał się Dylan, a ja schowałam swój telefon do kieszeni i wszyscy ruszyliśmy do wyjścia. Na dworze było strasznie zimno, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Nie... To na pewno nie ma związku z tym horrorem. Wcale nie mam schizów, ani jednego...
Cóż że jest ciemno i zimno, noc jak każda inna...
- Dobra to ja ten... No.. Idę. - Wydukałam chwytając moja deskę i zeszłam ze schodów.
- O nie! Sama nie pójdziesz! - Ana złapała mnie za ramie. - Dylan Cię odprowadzi.
- Co? Nie! Nie trzeba. - Szybko zaprzeczyłam. Naprawdę nie chciałam iść z nim do domu po tej całej "awanturze" o głupie miejsce na kanapie.
- Ja ją odprowadzę. - Powiedział stanowczo Nick, tak jakby w momencie wytrzeźwiał.
- Nie. Ty odprowadzasz mnie. - Blondynka puściła moje ramie i chwyciła bluzę chłopaka.