Rozdział 20

99 9 5
                                    

Bracia leżeli razem na łóżku, korzystając z leniwego i spokojnego popołudnia. Było ciepło, miło i barwnie. Pokój był częściowo wypełniony tęczowymi kolorami przez promienie słońca, które odbijały się od szklanych butelek na jednej z półek. Otwarte okno wpuszczało do pokoju przyjemne, świeże powietrze pachnące kwitnącymi roślinami.

Zwłaszcza Dream był tym niezwykle zachwycony, gdy tymczasem Night już spał.
Strażnik cieszył się, że wszystko powoli wraca do normy. Na błękitnym niebie nie ma śladu czerwieni, martwe rośliny wracają do życia a woda rzek znów jest krystalicznie czysta, bez żadnych martwych ryb. Nie spodziewał się, że niewielka ilość jego magii może przywrócić to miejsce do życia tak szybko. Jedynym problemem pozostali ludzie których nastawienie do jego brata wciąż wydaje się być nienajlepsze, ale być może to tak na prawdę nie jest duży problem. Night nie potrzebuje mieszkańców z wioski do niczego. Jedzenie, leki, ubrania to rzeczy które Dream może zdobyć sam, przy czym może to z łatwością przynieść z innego AU zamiast pchać się do tej zacofanej wioski. Aktualnie chory potwór będzie mógł więc nawet całe życie spędzić bez ponownego wchodzenia do lęgowiska rasistowskich świrów. Spojrzał na niego spokojnie myśląc o tym. Nie czuje już obecności Nightmare, więc nie widzi już żadnego powodu do niepokoju. Gdyby nie patrzeć na bandaż, to chłopak już wygląda znacznie lepiej, znacznie zdrowiej. Wydaje się być bardzo zrelaksowany i wypoczęty, tak jakby w cale nie był umierający zaledwie wczoraj.
Strażnik patrzył na niego przez jeszcze dobrą chwilę, aż ten w końcu się wybudził z swojego snu. Cicho mruknął rozciągając się i strzelając kośćmi które nieco zesztywniały od leżenia. Dream aż drgnął przypominając sobie, jak bardzo nie lubi tego dźwięku i jak bardzo Night kochał go tym denerwować. Niestety to najpewniej wróci do rutyny dnia codziennego.
- Dream, śpisz jeszcze? - spytał zaspany szkielet mając odruch, aby potrzeć oczodoły, ale najwidoczniej zapomniał o zakrywającym je bandażu.
- Nie, nie śpię... - odparł cicho nie chcąc się jeszcze ruszać z miejsca. Z tej pozycji miał idealny widok na tęczowe barwy znajdujące się na suficie. Lubił na nie patrzeć, w jakiś sposób przypominają mu o dzieciństwie. W salonie w którym uwielbiał się bawić z bratem, stare i śmiesznie krzywe okna tworzył taką tęczę wypełniając cały pokój. Teraz żałuje, że te właśnie okna wymienił na nowe.
Night powoli usiadł chcąc lepiej rozruszać obolałą szyję.
- Jak długo spaliśmy? - zadał kolejne pytanie całkiem się już rozbudzając. Oparł się o parapet cicho przy tym wzdychając. Dream za to rozejrzał się szukając telefonu. Gdy przypomniał sobie, że zostawił go na dole, to spojrzał na zegar wiszący nad drzwiami. Zdziwił się widząc, że jest już prawie 19:00. Nie zdawał sobie sprawy, że tak długo tu siedzi. Czuł się jakby minęła dopiero godzina lub dwie.
- Spaliśmy długo... Bardzo długo. Przespaliśmy obiad... - odpowiedział cicho, wciąż będąc zaskoczony tym jak długo tu już jest.
- Ha... To dlatego jestem głodny... Myślałem, że minęła może z godzina... - szkielet usiadł na parapecie kierując się twarzą ku podwórku.
- Też myślałem, że tylko chwilę tu jesteśmy... Cały dzień jakoś tak szybko zleciał - idąc w ślady brata, również usiadł na parapecie, szybko zdając sobie sprawę, że ta "cudowna pozycja" w której zastał tu Nighta wcześniej jednak nie była najlepszą do długiej drzemki. Kark jak i też nogi strasznie go bolały od tak długiego leżenia w ten sposób. Jęknął cicho próbując usiąść normalnie cały obolały. Night się zaśmiał słysząc cichy jęk.
- Ciebie też teraz wszystko boli?
- Nie wszystko... Kark chyba najbardziej... Nawet nie wiem czemu... - wymamrotał, zaczynając masować obolałe kości. Szkielet obok niego znów się zaśmiał, wydając się być aż zbyt rozbawiony czymś. Dream spojrzał na niego podejrzliwie.
- Co cię tak bawi?
- Nic... Po prostu... Jęczysz trochę jak stary dziadek - ta odpowiedź aż go lekko zdenerwowała. Czy na prawdę nawet jego własny brat będzie go nazywał dziadkiem? Jakby słuchanie tego od wszystkich wokół nie było wystarczające.
- Nie jęczę tak... - burknął, skupiając się teraz lepiej na widoku za oknem niż na swoich starych kościach. Wiosna na zewnątrz dość szybko zajęła jego myśli przez tempo w jakim się rozwija. Zdziwił go fakt, że wszystko na prawdę prędko wraca do życia znacznie szybciej niż mu się wydawało. Nawet nie oczekiwał, że jego magia da radę zrobić coś takiego. Trawa w zasięgu wzroku która jeszcze rano była szaro-zielona w ciągu zaledwie jednego dnia przyjęła znacznie mocniejszy, intensywniejszy odcień, a na owocowych drzewach w oddali już zaczęły kwitnąć białe kwiaty. Jeszcze wczoraj nic nawet nie zapowiadało, że te drzewa zakwitną. Nawet się zastanawiał czy one żyją czy nie.
- Jak jest na dworze? Zielono, kwitnąco? Jest pięknie czy jeszcze błotnie? - Night pochylił się nieco bardziej do przodu zadając to pytanie, przez co parapet nieco zatrzeszczał. Dream zmartwiony na wszelki wypadek chwycił się framugi.
- Jest pięknie... Pogodnie, kolorowo i żywo. Widzę, że ptaki już wracają w nasze strony - odparł spoglądając na niebo, gdzie ujrzał kilka jaskółek. Night uśmiechnął się zadowolony takim krótkim opisem.
- A jak jeszcze jest? Są już listki na drzewach?
- Są, zwłaszcza na naszym... - strażnik bardziej się zmartwił odpowiadając. Spojrzał na wielkie drzewo w oddali. Owszem, na miejscu ich starego drzewa wyrosło nowe, ale to nie to samo drzewo. Kto wie czy w ogóle wyrosną na nim jakieś owoce. I czy to możliwe, żeby pojawiły się na nim złote i czarne jabłka? Spochmurniał zdając sobie sprawę, że będzie musiał "przypomnieć" bratu prawdę za nim on odzyska wzrok. Albo będzie musiał wymyślić na prawdę bardzo dobre kłamstwo. Ostatnio co raz częściej bierze drugą z opcji pod uwagę. Cały jego plan kompletnie się skomplikował. Spodziewał się, że Night będzie wszystko pamiętał. Wymyślanie kłamstw na bieżąco i trzymanie go w tej nie wiedzy jest zbyt trudne, ale co innego może zrobić? Nie może go tak nagle uświadomić o tym wszystkim, to będzie za duży szok.
- A jak tam nasz trawnik? Jest już wysoki? - Night kontynuował zadawanie pytań, na chwilę odciągając Dreama od ponurych myśli.
- Cóż... Jest zielony.... Ale jeszcze nie wysoki... O dziwo kwiatów jeszcze nie ma. Coś czuję jednak, że niedługo pojawią stokrotki, może też narcyzy. W tym roku powinny też zakwitnąć nasze tulipany...
- Ciekawe czy zakwitną
- Ta... Pewnie tak, raczej dobrze je zasadziliśmy...
- Oprócz ptaków widzisz jakieś zwierzęta?
- No... Nie... Właściwie to nie. To trochę za wcześnie, chyba dopiero zaczynają się budzić...
- Nie mogę się doczekać, aż sam to wszystko zobaczę. Strasznie się stęskniłem za wiosną, nie jest ani za zimna ani za ciepła. Jest w sam raz - chłopak wydawał się być na prawdę szczęśliwy mówiąc to. Dream miał przez to mieszane uczucia. Sam już nie wiedział czy powinien się martwić czy cieszyć. Wziął głębszy wdech i wydech by się nieco uspokoić. Teraz zdał sobie sprawę jak wiele bezsensowych błędów popełnił i jak trudne będzie powiedzenie prawdy.
- Dobra, już mi wystarczy tych "widoków"... Chodźmy coś zjeść, przez ten wiosenny nastrój mam mega ochotę na coś zielonego. Zróbmy kanapki albo sałatkę z ogórkiem - Night wrócił bezpiecznie na łóżko, swoim dobrym nastrojem zaskakując Dreama co raz bardziej.
- Na pewno? Jeśli chcesz to możesz zostać w łóżku, ja ci coś przyniosę - zaproponował, również schodząc z parapetu. Następnie wstał też z łóżka na podłogę która nieco zaskrzypiała. Z jakiegoś powodu pomimo wymiany desek wciąż wydaje nieznośne dźwięki.
- Jakoś nie chce mi się tu ciągle leżeć, zanudzę się przez to i rozleniwię. Po za tym to mam chore oczodoły, nie ręce i nogi - wstał z łóżka opierając się o krzesło stojące obok.
- Musisz tylko pomóc mi iść. Kroić nic w kuchni raczej nie będę, ale umyć warzywa na przykład raczej dam radę - dodał, wydając się być zbyt zdeterminowanym do pomocy, żeby go w jakikolwiek sposób zatrzymać. Strażnik więc nawet nie próbował tego zrobić. Swoją drogą, to nawet dobrze, że jego brat chce coś porobić zamiast leżeć z depresją w łóżku.
- Dobra, jak chcesz... Ale trzymaj się blisko mnie i uważaj na schodach... - chwycił Nighta za rękę by go dobrze poprowadzić.
- Nie martw się, nic mi nie będzie. Ślepi jakoś sobie dają radę, więc ja też sobie poradzę - potwór pierwszy ruszył w stronę drzwi tak pewnie, jakby wszystko jednak widział. Dream chwycił go więc nieco mocniej za przedramię by ten przypadkiem nie wlazł w drzwi lub ścianę z tą swoją pewnością.
- Ale każdy ślepy ma laskę i jakieś doświadczenie, a ty masz tylko mnie i wiecznego pecha. Na prawdę musisz być ostrożny...
- Nie martw się o mnie aż tak, przecież się nie zabije
- Tego to ty akurat nie możesz być pewny. Z tobą wszystko jest możliwe... - Dream zaczął z nim iść w kierunku kuchni. Najpierw oboje wyszli na korytarz, gdzie następnie doszli do schodów. Na szczęście nie są ani strome ani śliskie, więc o wywrotkę na schodach szkielet aż tak nie musiał się martwić. Powoli zeszli razem na dół, oboje się na tym skupiając aby nie doszło do nieszczęścia. Gdy byli już na dole, Night aż się podekscytował szczęśliwy.
- Widzisz? Nikt nie umarł, niepotrzebnie się zamartwiasz - stwierdził już kierując swe kroki w stronę kuchni, której miejsce na szczęście się nie zmieniło.
- Ja po prostu się o ciebie martwię. Jak mam się nie martwić po tym co się stało? Jakim cudem ty jesteś taki spokojny...? - szkielet zadał te pytania bardziej do siebie niż do niego, na prawdę się nad tym zastanawiając. Kiedyś ten potwór przejmował się nawet najmniejszą drzazgą. Teraz prawie roztrzaskał swoją czaszkę o kant stołu i wydaje się w ogóle tym nie przejmować.
- Czuję się tak dobrze, że nie wiem dlaczego miałbym się w ogóle przejmować. Było trochę źle i strasznie, ale chyba już jest dobrze. Nic mnie już nawet nie boli, może jutro spróbuję zdjąć bandaż - słowa chłopaka budziły u potwora wątpliwości.
- Może lepiej będzie, jeśli jednak najpierw jakiś lekarz cię zbada... Tak kontrolnie chociaż... - puścił brata widząc, że on sam już bez problemu znalazł wolną ręką krzesło. Szkielet z bandażem zajął na nim miejsce.
- Nie wydaje mi się, żeby to było potrzebne, ale skoro tak uważasz... - powiedział zamyślając się na chwilę. Strażnik tymczasem zajrzał do lodówki chcąc sprawdzić czy mają z czego zrobić sałatkę. Oprócz ogórka na którego jego brat najwidoczniej nabrał ochoty, znalazł oczywiście też mnóstwo innych warzyw. Nie zastanawiając się wiele wyciągnął je wszystkie po kolei. Rzadko się zdarza, że Night sam z siebie chce zjeść coś zdrowego, więc musi wykorzystać ten moment. Postawił na blacie obok zlewu małe pomidorki, sałatę, rzodkiewki i czerwoną kapustę. Zastanawiał się też czy użyć do sałatki majonezu, bo bardziej by pasował smakiem jego zdaniem, ale zamiast tego wyciągnął jogurt. Jeśli Night chce coś zdrowego sam z siebie to musi to wykorzystać na sto procent.
- No to jak mogę pomóc? - szkielet zląkł się gdy nagle usłyszał głos tuż obok siebie. Nawet nie zauważył gdy potwór wstał z krzesła i do niego podszedł.
- Możesz... Możesz umyć te rzeczy... - chwycił dłoń szkieleta, po czym położył ją na blacie wypełnionym warzywami.
- Ja zajmę się resztą... - dodał zabierając z blatu kubek jogurtu. Night kiwnął głową, po czym ostrożnie poszukał ręką umywalki która jest tuż obok. Gdy znalazł wszystko czego potrzebował, zaczął myć warzywa. Dream tymczasem mu się przyglądał wciąż się martwiąc. Niepokoi go takie inne zachowanie. Z jednej strony to dobrze, że jest jakiś taki wesoły, ale z drugiej strony to nigdy taki nie był. Albo może on po prostu nie pamięta, że jego brat umiał być taki szczęśliwy? Minęło w końcu kilkanaście dekad, mógł zapomnieć wiele rzeczy.
- Wydarzyło się coś ciekawego gdy byłeś ostatnio w mieście? - nagłe pytanie szkieleta nieco zdezorientowało chłopaka.
- Ni...Nie... Raczej nie... Wszystko jest tam po staremu... - odparł, nie wiedząc jak odpowiedzieć.
- Byłeś u kowala? Coś mi wspominałeś, że chciałeś go poprosić o zrobienie bransolety albo pierścienia jak twoja obręcz - Night kontynuował rozmowę, dezorientując potwora jeszcze bardziej. On w ogóle tego nie pamięta, minęło zbyt wiele czasu.
- Nie, nie byłem u niego... Wiesz... Zmieniłem zdanie. Nie wiem po co mi taka biżuteria skoro większość czasu i tak mam moje rękawice... - odparł niepewnie, biorąc z szafki miski, deskę do krojenia i nóż. Postawił te rzeczy na stole, po czym wziął już umytą sałatę chcąc zacząć ją kroić.
- Mówiłem ci, że to trochę niepotrzebne. Jak zwykle się mnie nie słuchasz... A u bednarza byłeś?
- Bednarza...? - strażnik przestał kroić zastanawiając się. Za nic w świecie nie umiał sobie przypomnieć kim jest bednarz. Żałował, że zostawił telefon gdzieś w salonie, nawet tego nie sprawdzi na szybko w internecie.
- Chcieliśmy kisić ogórki, miałeś go zapytać czy ma może jakąś niepotrzebną beczkę dla nas - po kolejnym zdaniu wypowiedzianym przez Nighta, chłopak odetchnął z ulgą już rozumiejąc o co chodzi.
- Nie, nie byłem u niego... Może później pójdę zapytać...
- A u piekarza chociaż byłeś? Mamy w miarę świeży chleb? - szkielet odłożył już ostatnie umyte warzywo, po czym ostrożnie znów zajął miejsce na krześle.
- Tak, u piekarza byłem. Mamy nawet bułki jeśli byś chciał - potwór znów się wziął za krojenie warzyw, mając mały mętlik w głowie. Kompletnie teraz nie rozumiał w jaki dziwny sposób jego brat ma pomieszane wspomnienia. Skoro jego wspomnienia najwidoczniej zatrzymały się chwilę przed tym całym okropnym wydarzeniem pod drzewem, to czy zobaczenie lodówki w nocy czy całkiem odmienionej łazienki na górze nie powinno go zdziwić? Może łazienki nie widział, znalazł się tam po uderzeniu głową w blat, ale znalazł się w nocy sam w kuchni. Na pewno zobaczył nowe urządzenia. Dream dostał wtedy olśnienia. Może to właśnie było powodem dlaczego się przewrócił w kuchni. Otworzył lodówkę, wystraszył się mocnego światła będąc w ciemnej kuchni i tak właśnie musiał wylądować czaszką na stole. Teraz wystarczy aż brat go raz zapyta "Co to za dziwna szafa w kuchni" i wtedy na spokojnie mu powie, że załatwił nowe rzeczy z wioski bez wymyślania kłamstw.
"To może się udać" - uśmiechnął się sam do siebie mając nadzieje, że wszystko się jakoś ułoży.

____________________

NEW DREAMTALEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz