Rozdział 8

147 18 48
                                    

Gdy Dream zamknął drzwi od pokoju brata w jego oczach od razu zebrały się łzy. Przez to zwykłe warknięcie Nighta miał wrażenie, że zawalił i jest teraz najgorszym bratem na świecie. Na prawdę miał ochotę po prostu usiąść i rozplakac się przez to. Zamiast tego jednak próbował powstrzymać łzy wciąż stojący przy drzwiach od pokoju brata.

- Wszystko ok? - niespodziewanie koło Dreama rozległ się szept Inka. Jak widać musiał tu przyjść przez to, że Dream zbyt długo nie wracał. Szkielet spojrzał wtedy na Inka troche wystraszony oraz zaskoczony, że tutaj jest. Każdy inny chłopak pewnie by w takiej sytuacji ogarnął się chociaż na chwilę żeby nikt go nie widział w takim stanie. Dream jednak po prostu gapi się na Inka kompletnie nie wiedząc jak się zachować.

- Coś się stało? - spytał Ink nie wiedząc jak zareagować na taką postawę Dreama. Oczywiście domyślał się, że coś się wydarzyło co doprowadziło Dreama do tego stanu, ale miał jednak małą nadzieję, że Dream odpowie "Nie".

- Znowu zawaliłem... - szepnął drobny szkielet z głosem takim jakby faktycznie miał zaraz zacząć porządnie ryczeć. Te słowa jeszcze bardziej zdezorientowały Inka który nie wie jak na to zareagować. Na chwilę zamarł w miejscu po prostu zastanawiając się co Dream ma na myśli.

- Jak to "Zawaliłeś"? - zapytał nadal szepcząc aby Night go nie usłyszał. Chwycił wtedy klamkę od drzwi chcąc zajrzeć do środka i sprawdzić czy z Nightem wszystko w porządku, ale Dream szybko wtedy chwycił rękę malarza z leksza wystraszony nie chcąc, żeby tam wchodził.

- Nie zawiniłem w sensie... Że Nightmare wrócił... Po prostu... Po prostu Night znowu mnie nienawidzi... - odpowiedział cicho wciąż łamiącym się głosem. Wytarł łzy speszony powoli zdając sobie sprawę jak głupio musi teraz wyglądać w oczach Inka. Przez to załamał się jeszcze bardziej. Zamarł tak w miejscu bojąc się już zrobić cokolwiek.

- Ale z Ciebie dzieciak... - westchnął Ink widząc go w takim stanie. Po powiedzeniu tego przytulił biednego Dreama chcąc go pocieszyć. Pogłaskał go po główce jakby faktycznie był dzieckiem i przytulił go nieco czulej nic już przy tym nie mówiąc. Po prostu przytulał go jak dzieciątko czekając aż się uspokoi. Po takich kilku minutach stania oraz przytulania przyniosło to oczekiwany efekt.

- Dzięki... - szepnął Dream nadal nieco podłamany. Wytarł łzy z swoich śmiesznie pulchnych policzków powoli całkiem się już uspokajając. Podczas tego samego stania i przytulania to zdał sobie nawet sprawę z tego, że znów za bardzo spanikował A ten płacz był całkiem niepotrzebny.

- Już? Jesteś spokojny? Nie trzeba dłużej przytulać dzidzi? - Ink jak zwykle zepsuł taki "wzruszający moment" swoim dziwnym humorem. Mały szkielet spojrzał wtedy na niego trochę wkurzony po czym odsunął go od siebie nagle już całkiem zapominając, że przed chwilą było mu tak strasznie smutno i źle.

- Nie nazywaj mnie dzidzią - warknął cicho patrząc się na Inka w taki sposób, jakby słowo "dzidzia" była największą obrazą i przekleństwem tego świata. Malarz oczywiście rozbawiony złą ale jakże też uroczą twarzą Dreama cicho się zaśmiał z tej jego powagi. Potem jednak przypomniało mu się, że ten uroczy szkielet na prawdę potrafi się wkurzyć.

- Tia... Wybacz... Ty wiesz, że ja nie mogłem się powstrzymać... - westchnął na swoje usprawiedliwienie patrząc się na mniejszego potwora niewinnie. Dream spojrzał się wtedy na niego podejrzliwie tak jakby mu nie ufając oraz zastanawiając się przy tym czy powinien skopać malarzowi tyłek czy nie. Ostatecznie jednak uznał, że nie.

- Czasami jesteś na prawdę niemożliwy... - mruknął teraz znów mając na twarzy swój uroczy uśmiech. Sam nie wie dlaczego, ale te lekko irytujace teksty Inka w jakiś sposób czasem poprawiają nastrój lepiej niż spacer albo odpoczynek na przyjemnej łące. Malarz po prostu ma w sobie "To coś" co pocieszy każdego w każdej sytuacji.

- Wiem, nie musisz mi tego przypominać... I skoro już to ustaliliśmy to może za nim oboje pójdziemy odpocząć po przeglądaniu twojej biblioteki to pójdziemy coś zjeść? Na przykład... Nie wiem... Coś niezdrowego oraz niesamowicie słodkiego? Na przykład lody w Macu? - zaproponował uśmiechając się przy tym niewinnie. Dream wtedy znów spojrzał na przyjaciele nieco podejrzliwie.

- Wiesz, że tam moim zdaniem zawsze śmierdzi i nienawidzę tam chodzić... - powiedział domyślając się, że Ink coś kombinuje. Malarz wzruszył na to tylko ramionami wciąż uśmiechając się przy tym niewinnie udając, że nie ma pojęcia o co Dreamowi chodzi.

- Oj No weź... Tam w cale nie śmierdzi. Coś sobie ubzdurałeś... Po za tym to uwielbiasz lody iii najlepsze na poprawę nastroju są właśnie lody. Po za tym to miałeś chyba tam zajrzeć po jakieś jedzenie dla brata, prawda? Więc teraz będzie na to idealna okazja. Kupisz mu coś co mu zasmakuje, pogodzicie się... Moim zdaniem jest to układ idealny - oznajmił mając nadzieję, że Dream pozwoli się tam zabrać. Niższy z szkieletów potrzebował jednak krótkiej chwili za zastanowienie. Przez dobre dwie minuty patrzył na wszystkie "za" A także "przeciw" pójścia do knajpy z dziwnym klaunem ktory śmierdzi starym olejem. W końcu jednak podjął decyzję.

- Dobra... Chodźmy tam

- Na taką odpowiedź właśnie liczyłem- Ink szczęśliwy chwycił swój pędzel i z jego pomocą otworzył portal do jednego z tych AU w których to potwory są na Powierzchni. Zadowolony z tego, że w końcu ma okazję pójść do Maca przeszedł przez portal nie oglądając się za Dreamem który przeszedł przez portal dość niechętnie.

- Ale nie bądźmy tam zbyt długo... Nie chce zostawiać brata samego na dłużej niż to konieczne - powiedział szkielet spogladając na portal który się za nim zamknął. Malarz mruknął na to ciche "Mhm" wzrokiem szukając ulubionej knajpki w której oprócz jedzenia można dostać też zabawkę.

- Nie martw się Dream. Nawet jeśli zostawimy go na trochę dłużej samego to nic mu nie będzie. Nie ma takiej opcji, żeby Nightmare teraz wrócił... Jest na to zdecydowanie za słaby - powiedział idąc już w kierunku czerwono-żółtego budynku który w tym AU wygląda wyjątkowo bajecznie. Mniejszy szkielet oczywiście podążył za Inkiem.

- Mam nadzieję, że masz rację... - westchnął wciąż martwiąc się o brata. Zaczął się zastanawiać czy to oby na pewno dobry pomysł zostawiać go chociaż na chwilę samego. Nie wiadomo przecież jak to się może skończyć.

NEW DREAMTALEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz