Night rozejrzał się wokół siebie nie mając pojęcia co się właśnie stało.
Leżał na łóżku z koszmarnym bólem, zamknął oczodoły próbując zasnąć, po czym nagle znalazł się tutaj.
W wielkiej, czarnej pustce z słabym, niebieskim światłem które wydobywa się gdzieś z góry. Jest jednak tak słabe i tak daleko, że potwór nie może w tych ciemnościach zobaczyć nawet złotych wzorów które ma na rękawie.Do tego ta cisza.
Wcześniej słyszał trochę jak skrzypie stare łóżko, czuł oraz słyszał w czaszce mocne impulsy z swojej duszy które nagle ustały.
"Czy tak właśnie wygląda śmierć?" - pomyślał nie wiedząc co zrobić. Wpatrywał się w ciemności mając nadzieję, że coś tam zobaczy. Gdy uznał, że nic tam nie ma oraz najpewniej się nie pojawi, spojrzał w górę.
To światło na górze wydaje się być niebem, ale bez chmur, bez słońca ani nawet gwiazd. Zasłania je po prostu jakaś delikatna mgła, przez co światło jest stłumione.
Strażnik słyszał wiele teorii o śmierci. W większości z nich aby ostatecznie umrzeć, trzeba iść w "światło na końcu tunelu". Tu jednak nie ma tunelu, jest po prostu mały fragment nieba do którego z pewnością się nie dostanie.
Szkielet potarł swoje ręce mając wrażenie, że zaczynając zamarzać. Jednocześnie zastanawia się co zrobić. Zawołać pomoc? Po prostu czekać? Nigdy nie był w tak dziwnej sytuacji. Mógłby uznać, że to sen, ale to wydaje się być zbyt realne aby było tylko snem. Cicho jęknął załamany siadając na lodowatym podłożu.
Od razu potem dotknął je ręką chcąc zobaczyć na czym właściwie usiadł. Dotyk tego tajemniczego podłoża był dla niego dość dziwnym uczuciem.
Głównie dlatego, bo prawie go nie poczuł. Odniósł wrażenie jakby jego dłoń po części przenikła przez nie.
Wtedy naszła go myśl, że może nie ma on iść do światła? Może powinien przeniknąć przez te ciemność?
Logicznie brzmiało by, gdyby po przejściu przez te ciemność wrócił do swojego ciała. Bo skoro światło zabiera na drugą stronę, ciemność robi całkiem odwrotnie.
Albo, zamiast do ciała, zabierze go do piekła.
Zadrżał na tę myśl postanawiając nie sprawdzać co się wydarzy.
Schował dłonie w rękawy czując, że chłód ogarnia całe jego ciało. Skulił się mając nadzieję, że może ten nieprzyjemny mróz za chwilę się skończy. Rozważał jednak też co powinien zrobić, jeśli stanie się jeszcze zimniej.
Do wyboru ma albo siedzenie w miejscu znów czekając na cud bądź śmierć, lub mógłby zacząć szukać tu czegoś co może mu pomóc.
Trochę jednak boi się wstać z miejsca. Zbyt bardzo przeraża go fakt, że coś w tych ciemnościach może się na niego czaić. Wtedy z pewnością było by źle. Może spotkałby go jakiś gorszy los od śmierci.
Zbyt wiele niewiadomych, zbyt mało odpowiedzi.
Szkielet zaczął już cały drżeć z zimna co nieco go oderwało od myślenia. Aż ponownie jęknął gdy mróz zaczął być bolesny wschodząc co raz głębiej w jego kości. Najpierw miał uczucie delikatnego mrowienia a potem strasznie nieprzyjemny ból. Nie jest on tak potworny jak ten który przed chwilą przeżył w swoim pokoju, ale tak czy siak jest strasznie nieprzyjemny.
Spróbował poruszyć zamarzniętymi palcami, ale one ledwo drgnęły. Całe zesztywniały z rosnącego zimna.
"To koniec, teraz umrę" - pomyślał spanikowany, przez co zebrało mu się na płacz. Nagle zaczął żałować, że prosił o te śmierć cierpiąc na swoim łóżku. Nie zdążył się pożegnać z bratem. Zamiast tego nawrzeszczał na niego o zwykłą drobnostkę. Nawet nie zdążyli się pogodzić.
A teraz on po prostu zniknie, umrze.
Dream następnego dnia wejdzie do jego pokoju chcąc go przeprosić, a zasta jedynie proch który zostanie.
Na myśl o tym jak bardzo jego brat się tego przerazi, jak bardzo będzie przez to płakał i żałował tak samo jak on teraz, po jego kościstych policzkach spłynęły łzy. Zdał sobie sprawę, że tak na prawdę nie chce jeszcze umrzeć. Chciał jedynie aby skończyło się cierpienie, nie chciał na prawdę umrzeć. Poczuł ten nieprzyjemny ścisk w gardle które czuje każdy kto próbuje pohamować płacz.
Chwilę po tym po prostu się rozpłakał.
W tej pustce w ogóle nie było słychać jego płaczu, ale nie obchodziło go to. Myślał tylko o tym jak bardzo żałuje, że wszystko musiało pójść w tak okropnym kierunku, że głupia śmierć przyszła bez powodu właśnie teraz.
- Dream... - szepnął płacząc. Miał zamiar wykrzyczeć przeprosiny dla niego, ale nawet tego nie może zrobić, po za tym, jest za późno. Skoro nie słyszy samego siebie to jego brat też go nie usłyszy.
Jedyne więc co robił to płakał mając nadzieję, że może to wszystko okaże się być tylko snem. Paskudnym koszmarem z którego się obudzi aby móc po prostu przeprosić.
CZYTASZ
NEW DREAMTALE
FanfictionOd zmiany Nighta w Nightmare minęło na prawdę wiele lat, a od jego ponownej przemiany w prawdziwego siebie...jeszcze nie minął dzień. Gwiezdnym straznikom, w tym bratu Nighta udało się go 'wyleczyć' i zabrać całą złą energię od niego. W ten sposób w...