-1-

2.3K 94 110
                                    

Kolejny wieczór spędzam w samotności. Jeszcze kilka lat temu mi to przeszkadzało, ale zdążyłam się przyzwyczaić do tego, że muszę liczyć na siebie.

Wstaję z łóżka, podciągam spodenki, które są trochę za duże i wychodzę na taras. Ze stolika biorę paczkę papierosów i odpalam jednego, delektując się smakiem. Przymykam oczy i zastanawiam się, kiedy moi rodzice przypomną sobie, że nie są jedynie pieprzonymi workami pełnymi pieniędzy.

Moje rozmyślania przerywa dzwonek telefonu. Przewracam oczami, domyślając się, że pewnie znowu ktoś chce wyciągnąć mnie na imprezę.
Kiedy wyświetla się numer mojej przyjaciółki, uśmiecham się.

— Del, gdzie Ty jesteś? — pyta, a w tle słychać głośną muzykę.

— A gdzie miałabym być? — odpowiadam pytaniem na pytanie.

— Jak to gdzie? Jest domówka u Austina. Tęsknimy z Jake'm.

— Niech będzie. Niedługo powinnam być. — informuję i rozłączam się.

Dopalam szluga i wchodzę do salonu, zamykając za sobą drzwi tarasowe.
Idę na górę, do swojego pokoju, aby się przebrać, bo nie wypada mi iść na domówkę w rozciągniętej koszulce.

Otwieram szafę i wyciągam z niej czarne jeansy z wysokim stanem i tego samego koloru koszulkę, która świetnie podkreśli mój dość duży biust.

W łazience się ubieram i maluję rzęsy, które są bardzo długie. Jestem zbyt leniwa, żeby zrobić jakiś lepszy makijaż. Ostatni raz przeglądam się w lustrze i stwierdzam, że nie jest źle.

Długie brązowe włosy opadają kaskadami na ramiona a piwne tęczówki pozostają nijakie, bez zmian. Mały, zadarty nos i pełne usta ratują sprawę, dzięki czemu wyglądam na takie 2/10.

Ponownie schodzę na dół, zakładam czarne krótkie conversy i ściągam z wieszaka za dużą jeansową kurtkę. Nie znoszę się stroić, bo dla mnie wygoda jest najważniejsza.

Wychodzę z domu i zamykam za sobą drzwi a następnie dzwonię po taksówkę. Do miejsca, w którym jest ta domówka mam jakieś 5 km, więc nie zamierzam zapylać z buta.

Kiedy jestem na miejscu, podziwiam już dobrze znany mi widok. Dom Austina, tak samo jak mój, przypomina willę. Różnica między nami jest taka, że on się tym szczyci
a ja się z tym nie wychylam.

— Cześć Austin. — witam gospodarza, który jeszcze jest w miarę trzeźwy i stoi na tarasie przed domem.

— Kopę lat, Del. — odpowiada mi.

Wchodzę do środka i od wejścia uderza we mnie zapach szlugów, alkoholu i kto wie, czego jeszcze. Stado nastolatków, których hormony wariują i powyżej wymienione to niezbyt dobre połączenie.

Zatrzymuję się przy prowizorycznym barze i do plastikowego kubka nalewam sobie wódkę z colą. Już mam pisać sms do Allie, która mnie tu zaciągnęła, ale wyłapuję ją wzrokiem, gdy przeciska się wśród tłumu.

Rudowłosa wymachuje do mnie rękami a jej stan, widoczny z daleka, wywołuje mój śmiech. Cholera wie, ile zdążyła wypić.

— Delcia! — krzyczy w moją stronę pijackim bełkotem.

Przewracam oczami, czując lekkie zirytowanie. Nie znoszę tego zdrobnienia. Brzmi jakby ktoś zwracał się do niemowlaka.

Just let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz