Prolog

19.2K 481 24
                                    

Witam!

Nadszedł czas, bym opublikowała kolejną historię. Przyznam, że to pierwszy raz, gdy dodaję opowiadanie, które mam już w całości napisane, dlatego też to od Was będzie zależało, jak często będę wstawiała rozdziały.

Występuje tutaj duża różnica wieku, która wielu osobom może się nie spodobać. Macie prawo uznać ją za niewłaściwą, każdy ma inne zdanie i ja szanuję Wasze, więc proszę uszanować też moje. Jeśli historia się Wam nie spodoba, po prostu jej nie czytajcie.

Do następnego!
___________

Spojrzała na swoją starą walizkę, której rączka zdążyła odpaść już w trakcie podróży autobusem.
Westchnęła ciężko, zastanawiając się, co powinna była teraz zrobić.

Jak miała odnaleźć go w tak wielkim mieście — pomyślała? To zadanie wydało jej się po prostu niemożliwe.

Celine nie miała ze sobą odpowiedniej kwoty, która pozwoliłaby jej na zatrzymanie się w jakimś ubogim, tanim hostelu. Z domu zabrała tylko najpotrzebniejsze rzeczy, wraz z kilkoma banknotami, dzięki którym dotarła do Seattle. Nie miała więcej czasu, by zadbać o resztę, bo wtedy liczyła się dla niej każda sekunda.

Caden Powell.

Prawdopodobnie krewny młodej kobiety był jej ostatnią nadzieją na rozpoczęcie w miarę normalnego, spokojnego życia. Obawiała się tego, że mógłby poinformować jej ojca o wycieczce, którą sobie zorganizowała, ale gdzieś w środku liczyła, że los tym razem stanie po jej stronie. W końcu nigdy nie widziała Powella na oczy. Wierzyła, że nie miał najlepszego kontaktu z jej rodziną i właśnie, dlatego nigdy nie miała szansy go poznać. Jej rodzice za nim nie przepadali i otwarcie o tym informowali, ale była tak zdesperowana, że musiała po prostu nie zwracać na to uwagi, choć było to nieodpowiedzialne.

Wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby jej cholerny telefon nie postanowił się nagle rozładować. Miała tam zapisany numer, który prawdopodobnie należał do mężczyzny. Nie miała żadnej pewności czy faktycznie tak było, ale podświadomie czuła, że internet nie kłamał.

To telefon do jego firmy — cichy głos w jej głowie nagle się odezwał, lecz dziewczyna potrząsnęła głową, odrzucając tę myśl na bok.

Musiała wziąć się w garść i... naładować swojego starego grata, który ledwo działał. Już dawno powinna była zainwestować w urządzenie, które byłoby w stanie robić chociażby zdjęcia.

Tak, jej stary telefon nawet tego już nie potrafił.

Nie miała pojęcia, gdzie mogłaby się na chwilę zatrzymać, by podładować swoje urządzenie. Aż nagle, odwróciła się gwałtownie do tyłu, unosząc kącik ust do góry.

Może faktycznie uda mi się go znaleźć — pomyślała. Los nawet momentami jej sprzyjał.

Wszystko wskazywało na to, że ktoś z góry sprawował nad nią opiekę. Miała nadzieję, że to jej mama strzegła ją z góry, dbając o to, by nie stała jej się tu żadna krzywda, chociaż Celine i tak czuła żal, że kobieta pozwoliła na to, co przydarzyło jej się w rodzinnym domu. Poczuła, że została całkowicie sama i nawet najbliższa dla niej osoba przestała o nią dbać.

Już po kilku minutach znajdowała się w toalecie w pobliskim McDonaldzie, gdzie podłączyła urządzenie do prądu. Odetchnęła z ulgą, czując, jak nagle ogarnia ją fala spokoju.

Jeden problem miała już z głowy. Co z tego, skoro na jego miejsce wskoczyło tysiąc nowych, jeszcze poważniejszych.

Urządzenie zapaliło się, dzięki czemu Celine mogła wybrać znajomy numer, który widniał na liście kontaktów w jej telefonie.

Obietnica |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz