Rozdział siedemnasty

7.4K 314 63
                                    

— Cieszę się, że ci się podobało — uśmiechnęła się w jego stronę, gdy pomógł jej założyć płaszcz.

Następnie wyszli z budynku, zmierzając w stronę samochodu mężczyzny. Na dworze panowała ciemność, przez co Caden zmuszony był włączyć latarkę w swoim telefonie, by mogli bezpiecznie dojść do auta.

— Kurwa mać.

Odwróciła się zdezorientowana w jego stronę, unosząc brew. Rzadko kiedy używał takich słów, przez co od razu zrozumiała, że musiało wydarzyć się coś złego.

— Ktoś przeciął mi opony — dodał ze złością w głosie, podchodząc bliżej szkód.

Westchnęła ciężko, chowając dłonie do kieszeni swojego płaszczu. Ruszyła w jego stronę, by zaraz znaleźć się tuż przy nim.

— I co teraz? — spytała cicho, wpatrując się w jego twarz, na której malowało się zdenerwowanie.

A było tak pięknie. Tak fajnie spędzało się im czas...

Jednak naprawdę mieli pecha i nie było dane spędzić im całego dnia w miłej atmosferze.

— Zadzwonię kogoś, by zajął się samochodem. Wsiadaj do środka, Celine, nie jest tu bezpiecznie — dodał, sprawiając, że nieco się spięła.

Tysiąc myśli przemknęło jej przez głowę i mimowolnie się wzdrygnęła na czarne scenariusze, które podsunął jej umysł.

— Ty też chodź do środka, nie stój w tej ciemności — powiedziała, po czym wsiadła do środka samochodu, spoglądając oczekująco na bruneta, który uczynił to samo.

Całe szczęście, że miał znajomego, który mógł przyjechać po nich lawetą. Gdyby nie on, nie byłoby tak kolorowo.

— Na pewno mają tu jakiś monitoring...

— Ostatni raz tu przyjechałem — wtrącił, wiedząc, do czego zmierzała. — No chyba, że przywiezie nas tu Drew.

— To pewnie jakieś zbiry, zrobili ci głupi żart — mruknęła cicho na wytłumaczenie, by nie zniechęcał się od razu do tego miejsca.

Poruszyła się niespokojnie, po czym zerknęła w stronę wejścia do kina.

— Może zaczekamy w środku? Tu nie jest raczej bezpiecznie.

— Za pięć minut zamykają — odparł, zerkając na swój zegarek na nadgarstku. — Jesteśmy zmuszeni siedzieć w środku.

Świetnie, pomyślała.

Wszystko szlag trafił.

***

— Jak dobrze być w domu — mruknęła ze zmęczeniem pod nosem, zrzucając buty ze swoich nóg.

Zamarła, uświadamiając sobie, co przed chwilą powiedziała. Skarciła się za to w myślach, bo doskonale wiedziała, że to nie był jej dom, bo była tu jedynie gościem. Być może palnęła taką głupotę ze względu na to, że dom Cadena ostatnio był dla niej azylem, w którym czuła się dobrze i bezpiecznie.

Przygryzła wnętrze policzka, chcąc zapaść się pod ziemię. To, co powiedziała było po prostu niewłaściwe i poczuła się przez to niezręcznie.

Obietnica |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz