Przeczesała dłonią jego ciemne, gęste włosy i oparła brodę o jego pierś, wpatrując się w jego rozluźnioną twarz. Uwielbiała patrzeć na niego, gdy spał, bo wtedy wyglądał tak dziwnie spokojnie i niewinnie, co nie było raczej codziennym widokiem.
Mężczyzna otworzył oczy i skrzyżował z nią wzrok, unosząc do góry ciemną brew.
— Czemu mi się tak przyglądasz?
— Bo lubię na ciebie patrzeć — wzruszyła ramionami. — Rzadko kiedy widzę cię takiego spokojnego — zażartowała i opadła z powrotem twarzą na jego tors.
Caden pogładził jej jasne, lśniące włosy i westchnął, przecierając twarz dłońmi. Cały wczorajszy wieczór spędził nad papierami, dlatego żadne z nich nie było zdziwione jego samopoczuciem.
— Wiesz, tak sobie ostatnio myślałam... — zaczęła spokojnym tonem, by zbytnio nie wystraszył się tym, co miała mu do przekazania. — Co ty na to, abyśmy pojechali niedługo do twoich rodziców?
Wyraźnie poczuła, jak całe jego ciało spięło się na jej słowa. Rozumiała, że ten temat był dla niego niewygodny i bolesny, ale kiedyś musiał się z tym zmierzyć. Była pewna, że jeszcze nic nie jest stracone i być może uda mu się odzyskać rodzinę.
— Celine...
— Wiem, że nie chcesz o tym rozmawiać, ale nie możesz wiecznie przed tym uciekać — przypomniała mu, ponownie lekko się unosząc. Oparła dłoń na jego piersi w miejscu serca, wyczuwając jego szybkie bicie. — Może jeszcze uda ci się ich odzyskać...
— Skąd pomysł, że tego chcę?
Rozchyliła swoje usta, które zaraz z powrotem zacisnęła w wąską kreskę, nie wiedząc co powiedzieć.
— Postaw się w mojej sytuacji. Wyrzucili mnie z domu i uwierzyli obcym ludziom, nie własnemu dziecku. Myślisz, że teraz chcę udawać szczęśliwą rodzinę? — zmarszczył swoje brwi i spojrzał na nią ze złością w oczach. — Teraz nie jestem już sam, bo mam ciebie. Ty jesteś moją rodziną i nie potrzebuję nikogo więcej.
Mimowolnie uniosła kącik ust na jego słowa, bo bardzo ją one ucieszyły, ale jednocześnie zasmuciły.
Nie chciała, by kiedyś w przyszłości żałował swojej decyzji.— Jest mi dobrze tak, jak jest. Mam swoją własną rodzinę i nie potrzebuję kogoś, kto zapomniał o mnie na kilkanaście lat — oznajmił stanowczo i przybliżył swoją twarz do jej, delikatnie całując jej usta. — Temat uważam za skończony.
Oderwała się od niego i przewróciła oczami, więcej nie naciskając, skoro sam podjął taką decyzję.
— Dobrze, szanuję twoją decyzję — odpowiedziała po chwili neutralnym tonem. — Ale nasza dwójka jest dla mnie niewystarczająca.
— Słucham?
— Kupmy sobie psa — uśmiechnęła się szeroko, obserwując jego reakcję. Przewrócił oczami i wcale nie wydawał się być zadowolony, bo zaraz pokręcił przecząco głową.
— Psa? Nie, mam uczelnie na sierść — dodał zaraz, przez co prawie podskoczyła w miejscu, oburzając się, na co ten chrapliwie się zaśmiał.
— Hej! Doskonale wiem, że nie masz — zmarszczyła brwi ze złością.
Mężczyzna szerzej się uśmiechnął i wzruszył ramionami, przez co ona od razu wiedziała, że faktycznie kłamał, byleby odwieść ją od tego pomysłu.
— To ja już chyba wolę dziecko... — mruknął żartobliwie pod nosem.
— Dziecko? Nie, mam uczelnie na pieluchy.
CZYTASZ
Obietnica |18+
RomanceCaden Powell. Celine słyszała to nazwisko niejednokrotnie. Podczas rodzinnych obiadów i kolacji wypowiadane było niemalże szeptem. Nie miała pojęcia, jaka kryła się za nim tajemnica, ale ucieczka z domu sprawiła, że to właśnie on stał się dla niej...