Rozdział jedenasty

7.4K 300 51
                                    

Ostatni na dziś, dobrej nocy.

***

Siedział na skórzanej kanapie, od kilkunastu minut sącząc whisky. Miał w ręku już drugą szklankę alkoholu i przeczuwał, że na tym się nie skończy.

Chciał napić się tak, by mógł wymazać z głowy widok półnagiej Celine, choć wydawało mu się to niemożliwe. Miał wrażenie, że ten obraz wrył mu się w pamięć.

W klubie było wiele atrakcyjnych, młodych dziewczyn, ale żadna z nich nie spodobała mu się na tyle, by zechciał do niej podejść. Wszystkie były mocno pomalowane, skąpo ubrane i zupełnie różniły się od delikatnej blondynki, którą miał w głowie, bo nawet w tej seksownej, koronkowej bieliźnie wyglądała niewinnie, niczym anioł. A one w tych krótkich sukienkach były dla niego zbyt wyuzdane.

Miał ogromny mętlik w głowie. Z jednej strony chciał wrócić do domu, by nie musieć tu samemu siedzieć, ale z drugiej obawiał się powrotu. Nigdy nie spodziewał się, że spotka go coś takiego. Nie był typem mężczyzny, który bał się swojej własnej kobiety, a jednak jej słowa wywarły na nim niemałe wrażenie. Po tym co usłyszał, zaczął postrzegać ją w trochę inny sposób niż dotychczas.

Nie była zwykłą lalką, która miała ładnie wyglądać przy jego boku. Miała swoje własne zdanie, o którym nieustannie go informowała, nie zachowywała się, jak gówniara i pokazała, że ma do siebie szacunek.
Mało tego, chciała zawalczyć o swoje własne szczęście i postanowiła schować dumę do kieszeni, by poprawić ich relacje. Chyba naprawdę jej nie docenił.

Być może był dla niej zbyt surowy i źle ją ocenił. Nie powinien był traktować jej, jak wroga, bo nim nie była. Gdyby trochę się postarał, może faktycznie mogłaby wyjść z tego normalna, zdrowa relacja, która była mu w życiu potrzebna. Miał dość jednorazowych spotkań z kobietami i samotnych wieczorów.

— Przeszkadzam? — jego myśli przerwała nieznajoma brunetka, która usiadła obok niego.

Caden mimowolnie zmierzył ją wzrokiem i zacisnął wargi w wąską linię. Kobieta była ładna i z pewnością sporo od niego młodsza.

— Czekasz na kogoś? — zagadnęła, gdy on wciąż się do niej nie odezwał.

Z powodu swojej posady, musiał zważać na słowa i czyny, by nie popsuć swojej opinii. Był ostrożny, wolał nie mówić za wiele, gdy nie był zainteresowany.

— Nie czekam na nikogo, ale wolałbym posiedzieć w samotności — odparł zgodnie z prawdą, wypijając whisky do końca. Po chwili machnął ręką do barmanki na znak, że chce kolejną szklankę.

Brunetka nic nie zrobiła sobie z jego słów, co nieco go zirytowało. Nie było nic gorszego od kobiet, które nie potrafiły przyjąć odmowy. Same powinny zdawać sobie sprawę, że takie narzucanie się nie było w porządku.

— Z chęcią ci potowarzyszę — dodała pewna siebie, układając swoją wypielęgnowaną dłoń z długimi, czerwonymi paznokciami na jego udzie.

Caden zacisnął szczękę na jej gest, mając ochotę strącić kobietę z tej kanapy, by dobitnie zrozumiała, że nie jest zainteresowany jej towarzystwem.

— Nie dotykaj mnie — rzekł z chłodem w głosie, odpychając jej rękę, która przesunęła się na jego krocze. — Mam narzeczoną i nie szukam przygód.

Te słowa ledwo przeszły mu przez gardło. Gdyby ktoś powiedział mu o tym, że będzie spławiał kobiety na tekst o narzeczonej, to by go wyśmiał, a jednak teraz naprawdę ją miał i nie zamierzał spotykać się z innymi kobietami.

Obietnica |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz