Rozdział trzynasty

7.5K 357 34
                                    

Spędzili ten wieczór w przyjemnej atmosferze, rozmawiając i bliżej się poznając. W końcu mieszkali pod jednym dachem, a praktycznie niczego o sobie nie wiedzieli.

— Wiesz, zastanawiam się, dlaczego wpadłeś na pomysł zaproponowania mi tego układu... — zaczęła, bawiąc się kieliszkiem, który trzymała w dłoni.

Była naprawdę ciekawa, dlaczego mężczyzna jego pokroju musiał płacić komuś za udawanie narzeczonej. Mogłoby się wydawać, że Caden miał wszystko. Był inteligentny, wysoko postawiony, a do tego nieziemsko przystojny. Mógł mieć każdą kobietę, w dodatku bez bawienia się w sponsora. Dlaczego, więc zaproponował taki układ, i to jej, zwykłej dziewczynie, która wcale nie pasowała do jego świata?

A może właśnie przeciwnie, odnalazła się tam lepiej niż ktokolwiek byłby w stanie przypuszczać?

— Nie jestem taka, jak ty. Jesteśmy z dwóch, różnych światów, a ty mógłbyś mieć kogoś ze swojego.

Mężczyzna uniósł brew i wypił do końca whisky ze swojej szklanki.

— Skąd pomysł, że chciałbym kogoś ze swojego świata?

Zacisnęła usta, na moment się zawieszając.

— Jesteś inna niż kobiety, którymi do tej pory się otaczałem. Właśnie to mnie w tobie urzekło — dodał beznamiętnie, choć jej serce na te słowa zaczęło bić w dziwnie szybkim tempie.

Urzekło, powtórzyła w myślach. To było dla niej dziwne.

— Jesteś moim wujkiem, Caden — przypominała mu z grymasem na twarzy.

Nie chciała nawet o tym myśleć. Gdy tylko spoglądała na niego innym wzrokiem, zaraz przypominała sobie o tym, kim naprawdę dla niej był. To było tak niewłaściwe... I obrzydliwe. Karciła się za swoje myśli, które momentami przychodziły jej do głowy z jej wujaszkiem w roli głównej.

Mężczyzna nagle zaczerpnął powietrza, po czym ciężko westchnął i przetarł twarz dłonią.

— Nie jestem.

Wyprostowała się na jego słowa, natychmiast poważniejąc. Miała wrażenie, że zaraz padnie z tego nadmiaru emocji.

— Słucham? Mógłbyś powtórzyć?

Nie rozumiała go i obawiała się, że bestialsko sobie z niej żartował.

— Okłamałem cię — odparł, po czym wziął kolejnego łyka alkoholu.

Przygryzła boleśnie wargę, czując ból w sercu. Jedyne, na co miała ochotę po tych słowach to ucieczka od niego, ale jednocześnie była tak ciekawa poznania prawdy, że nie mogła sobie po prostu wyjść.

— Nie jesteśmy w żaden sposób spokrewnieni. Nie jesteśmy rodziną — wytłumaczył po chwili. — Okłamałem cię, bo chciałem zdobyć twoje zaufanie. Obawiałem się, że jeśli dowiesz się, że jestem dla ciebie zupełnie obcym człowiekiem, to nie będziesz chciała zostać.

Oparła głowę o dłoń, mrugając kilkakrotnie, by jakoś wybudzić się z szoku, którego doznała.

— Nie byłem kuzynem twojego ojca, a jego przyjacielem.

Odwróciła głowę w bok, nie chcąc już więcej na niego patrzeć. Miała dość wrażeń i zdecydowała, że najlepiej będzie, gdy po prostu opuści jego pokój i wróci do siebie.

— Wystarczy na dziś, dobranoc.

Wstała na nogi i ruszyła w stronę drzwi, gdy poczuła uścisk na swoim nadgarstku.

Obietnica |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz