Rozdział dziesiąty

7.4K 316 52
                                    

— Jedziesz tam, bo musisz czy naprawdę chcesz? — spytał z ciekawością w głosie, przelotnie na nią spoglądając.

Tak naprawdę to chciała spotkać się z Ruth. Przez ostatni czas siedziała sama w domu i była odcięta od ludzi, co trochę ją zaczęło męczyć. Miała tego dość, dlatego zgodziła się na zakupy z dziewczyną.

— Chcę — odpowiedziała ze wzruszeniem ramion. — Ruth wydaję się fajna. Jest radosna, gadatliwa i w miarę dobrze się z nią czuję.

Zawsze to wyjście było lepszą opcją niż siedzenie w domu z Cadenem. Choć ich relacja i tak ostatnio nieco się poprawiła, wciąż nie było zbyt kolorowo.

— To dobrze. Gdybyś chciała wracać, to daj mi znać, przyjadę po ciebie.

— Ty? A nie Drew? — uniosła brew.

— Przecież jest sobota, dzisiaj nie pracuję. Mogę cię odebrać — dodał krótko, na co przytaknęła.

Była zdziwiona jego zachowaniem. Mężczyzna raczej był zapracowany i nie miał tyle wolnego czasu. Nawet, gdy był weekend, on siedział całymi dniami zamknięty w swoim gabinecie, prawie w ogóle z niego nie wychodząc.

— Czasami nawet w sobotę jesteś bardzo zajęty.

— To prawda — mruknął w odpowiedzi, dłonią poprawiając swoje ciemne włosy. — Mam teraz dużo spraw na głowie i nie mam zbyt wiele czasu na odpoczynek.

Doskonale zdawała sobie z tego sprawę.

— Ale świat się nie zawali, gdy na moment odejdę od biurka i odbiorę cię z miasta, prawda?

Uniosła kącik ust, przytakując.

— Prawda.

Dobrze, że sam to zauważył. To niezdrowe tak ciągle pracować i zamykać się na cały dzień w pokoju.

Teraz wyszła na hipokrytkę, bo robiła przecież to samo. Jednak ona nie pracowała, a nudziła się całymi dniami, oglądając jakieś głupie programy. Chciała wychodzić na ogród, ale wciąż nie czuła się tu tak swobodnie, dlatego wolała zostawać u siebie.
Wiedziała jednak, że musi to zmienić, bo zwariuje od tej głupiej telewizji.

— Cieszę się, że Agnes wróciła — zagadnęła, przerywając ciszę panującą w samochodzie. — To cudowna kobieta i nie możesz jej zwolnić po raz kolejny. Dużo przeszła, nie zasłużyła sobie na takie traktowanie.

Brunet zacisnął usta, a po chwili wzruszył obojętnie ramionami.

— Jej los leży w twoich rękach.

Westchnęła ciężko, po czym pokręciła głową z dezaprobatą. Jego odpowiedź była podła.

— Przestań. Między nami ostatnio było naprawdę miło, a ty znowu zaczynasz swoje szantaże i manipulacje? — burknęła z nieukrywanym rozczarowaniem w głosie.

— Nie szantażuję cię, a tylko uświadamiam.

Przymknęła na moment powieki, by nie powiedzieć o dwa słowa za dużo.

— W porządku. Uświadamiaj mnie dalej, zobaczymy w jakim kierunku potoczy się nasza relacja.

Jeśli ona miała być jedyną, która się stara, to nie chciała dłużej się w to bawić. Kpił z niej, nie traktował jej na poważnie podczas, gdy ona próbowała zrobić wszystko, by dobrze im się razem żyło. Zaczęła nosić te niewygodne, eleganckie ubrania, więcej o siebie dbać i zachowywać się tak, jak przystało na jego partnerkę. Szkoda, że nie potrafił docenić jej starań.

Obietnica |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz