— Dlaczego tu jesteśmy? — odezwała się piskliwym głosem, spoglądając na wysoki budynek.
Mężczyzna zacisnął usta, wciąż będąc złym, że o niczym go nie poinformowała. Gdyby sam nie zobaczył jej rany, zapewne nigdy by mu o niej nie powiedziała. Zachowała się lekkomyślnie i dziecinnie, przez co patrzył na nią z lekkim chłodem w oczach.
— Mój znajomy zobaczy twoją nogę.
Blondynka przystanęła w miejscu, cicho wzdychając. Nie spodziewała się nawet, że mężczyzna o niej wiedział.
— Skąd wiesz?
— Zauważyłem, gdy przyszedłem wieczorem do twojego pokoju — wyjaśnił szybko, ale i nieprzemyślanie. — Zostawiłaś zapaloną lampkę, chciałem ją zgasić — sprostował.
Celine skinęła, wierząc w jego słowa.
Bardzo nie podobała jej się sytuacja, w której obecnie się znajdowała. Nienawidziła szpitali, unikała ich i panicznie bała się lekarzy. Ale Caden nie miał prawa o tym wiedzieć, dlatego nie obwiniała go za kłamstwo, choć mieli przecież jechać do supermarketu. Gdyby wiedziała, gdzie ją wywiezie nawet nie wsiadłaby do samochodu.
— Nie denerwuj się, chcę dla ciebie dobrze. Twoja noga nie wygląda zbyt dobrze, ktoś musi się tym zająć, byś przypadkiem na dostała zakażenia.
Oczywiście, miał rację, ale mimo wszystko dziewczyna wciąż miała wiele obaw. Nie chciała teraz chodzić do lekarzy, bo spodziewała się, że ojciec mógł zawiadomić policję. Co prawda, zostawiła mu list z wyjaśnieniami, ale kartka mogła gdzieś się zawieruszyć.
— Co, jeśli mój ojciec zacznie mnie szukać? Ktoś może wtedy na mnie donieść i wrócę do domu! — odparła z przerażeniem wymalowanym na twarzy. — Proszę, zabierz mnie stąd...
Chwyciła jego nadgarstek, zatrzymując się przed wejściem kliniki. Próbowała jakoś go powstrzymać i zmusić, by zabrał ją z powrotem do domu.
Caden przełknął ciężko ślinę, spoglądając na drobną, przerażoną kobietę. W oczach lśniły jej łzy, które sprawiły, że mimowolnie poczuł uderzające w niego wyrzuty sumienia.
— Celine, nie zachowuj się jak dziecko. To dla twojego dobra — oznajmił, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu.
— Nie lubię szpitali ani lekarzy. Nie zgodziłam się na przyjazd tutaj...
— Nie musiałaś. Jesteś pod moją opieką i to ja zdecydowałem za ciebie — wtrącił ostrym tonem, mając dość tej dziecinady. Nie rozumiał jej zachowania. — Weź głęboki wdech, wydech, policz do pięciu i ruszamy.
Była w stanie zrozumieć jego zachowanie, ale wcale jej się ono nie podobało. Jednak podświadomie wiedziała, że miał rację i podjął mądrą decyzję. Jej noga bolała ją niemiłosiernie, a ona sekretnie łykała dwa razy dziennie tabletki, by jakoś złagodzić ból.
— Ja po prostu boję się szpitali... Choć wiem, że powinnam tam pójść — rzekła słabym tonem, wciąż trzymając jego rękę. Pozwalał jej na to, domyślając się, że po prostu tego potrzebowała.
— Cały czas będę z tobą, nie stanie ci się żadna krzywda. Chodź — wyciągnął w jej stronę swoją dłoń, którą zaraz ujęła, zmierzając powolnym krokiem tuż za nim.
Czując ciepło jego dużej, męskiej dłoni, poczuła się już nieco lepiej.
Po krótkiej chwili znaleźli się w windzie, która zawiozła ich na odpowiednie piętro, na którym mieścił się gabinet znajomego Cadena.
CZYTASZ
Obietnica |18+
Storie d'amoreCaden Powell. Celine słyszała to nazwisko niejednokrotnie. Podczas rodzinnych obiadów i kolacji wypowiadane było niemalże szeptem. Nie miała pojęcia, jaka kryła się za nim tajemnica, ale ucieczka z domu sprawiła, że to właśnie on stał się dla niej...