11

59 6 30
                                    

Nadszedł w końcu dzień, w którym Jisung mógł zostać wypisany ze szpitala. Minho przyjechał wcześniej niż zwykle. Razem z Han'em czekali na jego matkę, która przyjechała niedługo później od Lee.

Po zdjęciu szwów pracownicy szpitala pomogli zawieźć Jisung'a na dolne piętro.

- Poradzą sobie już państwo? - spytała pielęgniarka, gdy dojechali na dół.

Pani Han spojrzała na Minho.

- Myślę, że tak - odpowiedziała z uśmiechem. - Dasz radę go zanieść do samochodu? - spytała Lee.

Chłopak przytaknął.

- Wcześniej dałem radę więc i teraz mi się uda - odpowiedział z uśmiechem.

Pani Han delikatnie odwzajemniła jego uśmiech. Minho podszedł do Jisung'a leżącego na materacu i wsunął swoje ręce pod jego plecy oraz w załamaniu jego nóg. Chłopak podniósł go. Jedna z nóg Jisung'a pozostała w górze przez gips blokujący jego kolano.

- Dasz radę położyć ręce na moim karku? - spytał niepewnie.

Han przytaknął i powoli oplótł jego szyję.

- Teoretycznie, gdybym miał kule to sam bym mógł pójść - odezwał się brunet.

- Ale ich nie masz. Poza tym nadal jesteś obolały po wypadku, zapomniałeś? - mruknął Lee.

Han zamilkł przełykając ślinę.

Gdy cała trójka wyszła ze szpitala, matka Jisung'a otworzyła tylne drzwi od samochodu. Minho posadził Han'a na siedzeniu, kładąc jego nogi na drugim. Lee zapiął pasy i rozczochrał włosy przyjaciela. Oboje mieli lekko rumiane policzki.

- Jest ci wygodnie? - spytał Minho.

Han przytaknął.

- Jest idealnie - oznajmił z uśmiechem, który Lee momentalnie odwzajemnił.

Minho zatrzasnął drzwi, zaraz po tym spotykając się wzrokiem z matką przyjaciela. Lee przełknął ślinę w zakłopotaniu.

- Mógłaby mnie Pani zabrać ze sobą? - wymruczał. - Będę pilnował Jisung'a żeby nic mu się nie stało podczas jazdy i pomogę go wnieść do pańskiego domu...

- Pewnie. Przydasz się - mruknęła, chwytając za rączkę, żeby otworzyć drzwi.

- Dziękuję Pani bardzo - powiedział, kłaniając się.

- Robię to jedynie ze względu na Jisung'a.

- Rozumiem... - odpowiedział niepewnie.

Kobieta delikatnie uśmiechnęła się. Matka Jisung'a weszła do środka, a zaraz po niej Minho. Chłopak usiadł na miejscu najbliższym Jisung'a. Lee położył nogi przyjaciela na swoich kolanach, po czym zapiął swoje pasy. Han spojrzał na niego zdziwiony.

- Co robisz? - zaśmiał się chłopak.

- Pilnuję cię, żeby nic ci się nie stało po drodze - odpowiedział z uśmiechem. - Jeśli jest ci niewygodnie, to mogę się przesiąść.

- Nie trzeba, tak mi wygodnie - oznajmił, uśmiechając się szeroko i odprężając się.

- Nie chcę przeszkadzać, ale czy możemy już ruszać? - mruknęła matka Jisung'a przysłuchując się całej sytuacji.

Minho spojrzał na Han'a. Jisung także spoglądał na przyjaciela, po czym się wyprostował i popatrzył na matkę.

- Pewnie. Jedzmy do domu... - odpowiedział wesoło.

Pani Han włączyła silnik i zaczęła wyjeżdżać z parkingu.

- Właściwie to, czy pracownicy szpitala nie mogli załatwić transportu? - spytał nagle Lee.

- Mogli, ale tak było łatwiej - oznajmiła kobieta.

- Rozumiem... - mruknął chłopak.

Minho spojrzał na swojego przyjaciela. Jisung uśmiechnął się do niego, co Lee odwzajemnił.

~~~

Gdy cała trójka dojechała już do domu, Minho wniósł Jisung'a na górę do jego pokoju i położył go na łóżku. Pani Han pojechała, zostawiając ich na jakiś czas samych, co oznaczało, że Minho miał zająć się Jisung'iem do czasu aż wróci.

- Jak dobrze być w domu... - westchnął Jisung, gdy Minho przysuwał do łóżka krzesło.

- Pewnie ci bardzo brakowało tego miejsca... - mruknął z uśmiechem na twarzy, odgarniając ponownie włosy z czoła przyjaciela.

- I to jak...

Po chwili ciszy chłopak spojrzał na Minho. Jego twarz była blada a oczy sine i zmęczone przez wyczerpanie. Jisung, mimo że sam nie był w najlepszym stanie, martwił się sytuacją Minho. Z nosa Lee nagle zaczęła sączyć się ciemnoczerwona ciecz.

- Minho... Leci ci krew z nosa - powiedział zmartwiony.

Lee wytarł palcem okolicę pod swoim nosem, spoglądając na niego i widząc czerwoną smugę.

- Ah... To nic takiego, nie martw się tym - zaśmiał się Minho, pociągając nosem.

- Przychodzisz codziennie z coraz większymi worami pod oczami i coraz bledszą twarzą... - powiedział, wyciągając chusteczkę z pudełka na komodzie i przykładając ją do nosa przyjaciela. - Jak mam się nie martwić?

Minho zbladł, słysząc słowa bruneta. Lee wziął od niego chusteczkę i sam wytarł swój nos.

- Co się dzieje? Powiesz mi?

Lee spuścił głowę. Po chwili podniósł ją, uśmiechając się.

- Chcesz coś do picia? Albo do jedzenia? - spytał Minho.

Han westchnął. Chłopak przesunął się jak najbliżej ściany.

- Połóż się - mruknął.

- A-Ale - odpowiedzialności lekko zarumieniony Lee.

- Powiedziałem, kładź się - rozkazał, zmieniając ton głosu na lekko groźniejszy.

- N-No dobrze...

Minho wstał z krzesła i położył się obok Jisung'a.

- Kołdra - mruknął Han.

Lee wszedł pod kołdrę.

- Przysuń się, bo spadniesz debilu - zaśmiał się Jisung.

Chłopak przybliżył się do przyjaciela. Oboje lekko się zarumienili, czując motylki w brzuchu.

- Co teraz? - spytał niepewnie Minho.

- O-Obejmij mnie - oznajmił nieśmiało.

Serce Lee zaczęło walić jak szalone. Chłopak jednak mimo tego wykonał polecenie przyjaciela.

- Teraz się odpręż... Jestem tu przy tobie - mruknął Jisung.

Minho wiedząc, że Han rzeczywiście jest przy nim, czując jego ciepło, zaczął się powoli robić senny. Jego powieki zaczęły robić się coraz cięższe, aż w końcu się zamknęły. Lee powoli zaczynał zasypiać.

- Wyśpij się - wymruczał cicho Jisung, przybliżając się do niego i głaszcząc go po włosach. - Po prostu trochę odpocznij, dobrze?

Minho wtulił głowę w szyję przyjaciela, czując przyjemne ciepło. Serce Jisung'a przyspieszyło tępa. Chłopak mimo tego przytulił go, dalej głaszcząc delikatnie jego włosy.

- Odpocznij... - mruknął, także zamykając oczy, po chwili zasypiając razem z przyjacielem.

My Childhood Friend - MinSungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz