- Late -

1.1K 76 63
                                    




W najszybszym tempie spakowałam siebie i Damiano, bo nie ma czasu na przekomarzanie się typu "Kochanie spakujesz mnie?". Gdy skończyłam była już 14:40, więc udałam się do pozostałych i oczywiście ku mojemu zaskoczeniu, bądź nie zaskoczeniu spakowany był tylko Ethan, Vic słuchała na słuchwakach muzyki, a Thomas grał na gitarze i byli w tym samym pokoju, co akurat mnie nie zdziwiło bo Victoria nie lubi siedzieć sama.

-Kurwa pakować się raz!- krzyknęłam tak aby każdy z nich przez muzykę mnie usłyszał.

-Ale czego tak nerwowo?- spytał Thomas.

-Bo o 17:00 jest lot, a jest prawie 15:00?- spytałam ironicznie, a oni od razu się zerwali i ruszyli do pakowania.

-Ale ja już jestem spakowany.- spojrzał na mnie Ethan.

-Wiem Ethanku.- uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do pokoju, pisząc przy tym do tych dwóch nieudaczników, których jakimś cudem kocham, żeby się pośpieszyli do max 15 minut, bo wtedy przyjedzie kierowca, którego zamówiłam.

-Dostali opieprz?- zaśmiał się Damiano.

-Ty też powinieneś.

-Bo ty niby jesteś święta.- spojrzał na mnie sarkastycznym wzrokiem.

-Tego nie powiedziałam. Idź ty się lepiej ubierz, w ubrania które tobie i reszcie przygotowałam.- wskazałam palcem na krzesło na którym wszystko wisiało.

-Dobrze mamo.- powiedział na co się zaśmiałam.

Gdy wszyscy już byli mam nadzieje spakowani dokładnie i gotowi do wyjścia i ruszenia na samolot, który miał startować za dokładnie godzinę i 53 minuty.

-No wsiadaj do tego auta Damiano.- westchnęłam na chłopaka który się wygłupiał z Victorią.

-Skarbie nie denerwuj się już tak.- zaśmiali się.

-Kurwa mać.- wsiadłam do samochodu przed nim.

-Dobra idę bo zaraz mnie jeszcze pobije.- udał przerażonego do Vic, na co ona się zaśmiała.

Zaraz oboje wsiedli i zanim się odwróciłam byliśmy już na lotnisku. Szczerze to sama nie wiem czemu, ale humor jakoś mi się pogorszył dlatego do nikogo się nawet nie odzywałam, Damiano cały czas spędzał z Vic śmiali się i wygłupiali, a ja marzyłam mieć teraz taki humor. Thomas z Ethanem też byli raczej zadowoleni, stwierdzam miedzy innymi po tym, że Eth nosił Thomasa na barana i inne. Byliśmy już na strefie bezcłowej, a do lotu było jeszcze 30 minut zadziwiająco się wyrobiliśmy. Widziałam, że David prawdopodobnie kupił coś V bo wyszedł ze sklepu z małą torebeczką i jedną większą i ją jej dał, przyznam że trochę zrobiło mi się przykro. Ja siedziałam na krześle i obserwowałam resztę albo siedziałam na telefonie. Jakoś zleciało i wsiedliśmy już do samolotu. Dam usiadł z Victorią oczywiście, obok nich Thomas z Ethanem, a moje siedzenie było gdzieś z 5 rzędów od nich. Może i dobrze, nie czułam jakiejś ogromniej potrzeby rozmawiania teraz z kimś, ale za to czułam potrzebę przytulenia bądź zwykłego siedzenia ze mną i trzymania mnie chociaż za rękę. Tak chciałam tego, ale nie dlatego żebym o to poprosiła, tylko żeby ten ktoś sam to zauważył. Nie mam mu absolutnie za złe, że spędza czas z przyjaciółmi, ale po prostu mam taką potrzebę.


Lot przynajmniej dla mnie minął szybko, połowę przespałam, a drugą połowę przesiedziałam na słuchaniu kawałków zespołu. Chociaż jego głos chociaż mnie trochę koi. Wysiedliśmy oni byli wstawieni, bo kupili chyba z dwa szampany podczas podróży. Wzięliśmy walizki i bez żadnych innych na szczęście przystanków skierowaliśmy się i dotarliśmy prosto do pokoi.

-Wszystko okej?- zapytał mój chłopak, gdy już byliśmy w naszym pokoju, a ja skierowałam się do łazienki.

-O miło, że zauważyłeś w ogóle.- odpowiedziałam myjąc twarz tonikiem.

Bad Romance ~ Damiano David ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz