- Switzerland -

1.4K 71 143
                                    

4 dni później...

-Thomas kurwa! pakuj się!- krzyknęłam podchodząc do chłopaka rozwalonego na całej kanapie, nie raczącego się ruszyć i spakować, gdzie wyjeżdżamy jutro rano o 5:30.
-Chyba że wstaniesz 3 godziny wcześniej spakujesz się i ogarniesz jutro?- spytałam sarkastycznie, a Thomas odrazu wstał.

-Nie możesz ty mnie spakować?- spytał błagalnym wzrokiem.

-Przygotowałam ci rzeczy wszystkie na łóżku, idź spakuj je tylko do walizki.- westchnęłam i spojrzałam na Damiano który jadł jabłko w kuchni i podśmiewał się z sytuacji.

-A ty co? z czego się śmiejesz, spakowany?- spytałam, zbierając śmieci z podłogi z wczoraj. A no tak zapomniałabym, Victoria i chłopcy stwierdzili wczoraj, że zrobią sobie imprezę, wiedziałam że to zły pomysł bo się nie ogarną dzisiaj, ale nie, nie super, świetnie było.

-Nie, a spakujesz mnie też?- zaśmiał się.

-A sam nie umiesz?- zakpiłam.

-Umiem, ale wole żebyś ty to zrobiła, lepiej to zrobisz.

-Jak niby lepiej? Po drugie nie jestem waszą służącą tylko menagerką. Odróżniacie te dwie inne rzeczy?- spytałam.

-Mhm, ale jesteś moją najukochańszą dziewczyną która mnie ładnie może spakować.- uśmiechnął się znacząco.

-Dami proszę cię. Jest 23:00, a o 4:00 około trzeba wstać.- westchnęłam ponownie.

-Dlatego ty mnie cudownie spakujesz prawda?- zirytowałam się i poszłam do pokoju dopasowując jeszcze kosmetyczkę. Jak skończyłam podeszłam do pokoju Victorii która siedziała z wiszącą głową z łóżka, na telefonie.

-Mam rozumieć, że jesteś spakowana?- spytałam, bardziej twierdząco.

-Mhm... A nie jeszcze druga połowa ubrań.- odpowiedziała zmęczona.

-Matko Victoria.-powiedziałam cicho.
-To idź już lepiej to pakuj i spać.- zamknęłam drzwi od jej pokoju. Czasami się czuje bardziej jak ich matka niż cokolwiek innego. Zaszłam też do pokoju Ethana.

-Eth?- spytałam wchodząc, zobaczyłam tylko chłopaka śpiącego już w najlepsze, z wszystkim ładnie ułożonym i stojącymi już gotowymi bagażami. To by mogło być moje dziecko, tamtych nie znam. Wyszłam z pokoju i poszłam do naszego, mówiąc naszego mam namyśli oczywiście pokój Damiano i mój. Stwierdziliśmy że i tak spędzamy noce razem, a ubrania mam część tu część tam. Jego dalej tam nie było, stwierdziłam że już go spakuje, znaczy przygotuje mu rzeczy a on sobie je spakuje, bo on nie raczy zrobić tego samemu, matko z kim ja jestem.

Po 30 minutach już wszystko przygotowałam i ułożyłam. Położyłam się do łóżka a do pokoju wszedł Pan David.

-Ooo.- spojrzał i uśmiechnął się na przygotowane ubrania.

-Spakuj je chociaż ja jestem już zmęczona.- spojrzałam na niego otwierając oczy.

-Dziękuje.- odpowiedział tylko i dosyć szybko poradził sobie ze schowaniem ubrań i innych potrzebnych rzeczy, po czym położył się obok mnie wtulając się.

-Ustaw budzik.- powiedziałam do owiniętego koło mnie chłopaka.

-Yh-ym.- odpowiedział przecząco.

-To ja ustawie.- wyciągnęłam rękę po telefon i ustawiłam budzik na 4:10. Chłopak już powoli zasypiał gładząc moją rękę, natomiast ja patrzyłam na Damiano, uwielbiałam patrzyć na niego jak śpi, gładząc go ale po policzku. Po chwili wziął moją rękę z jego policzka ucałował ją i postanowił zostawić ją w swojej. Tak usunęliśmy, ale nie trwało to długo bo zanim się obejrzałam zadzwonił budzik. Odrazu wstałam chcąc czy nie chcąc wychodząc z ramion bruneta, którego budzik chyba nie raczył obudzić.

Bad Romance ~ Damiano David ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz