•Ranię cię•

453 46 89
                                    

(Start: 16 sierpień 2021, 22:38)

Pov: Dream

Clay♡:

Przyszedł prezent?

George♡:

Wariat z ciebie.

Clay♡:

Do usług :D

Muszę kończyć, jadę już na wigilię

George♡:

Spoko, kocham cię, paa~

Wahałem się, zawsze w związkach ciężko było mi okazać uczucia, wypowiedzieć, napisać, ale to było jeszcze cięższe. Ranię go, pisząc mu, że go kocham, gdy nie wiem czy go kocham.

Ale jakbym nie napisał również bym go zranił.

Przepraszam George, że ci to robię. - westchnąłem.

Clay♡:

Też cie kocham, pa :*

~~~

Po chwili byliśmy już na miejscu, dochodziła siedemnasta. Staliśmy przed wierzowcem, w którym mieszkała moja ciocia, u której mieszkałem w dzieciństwie. Ja, Drista i mama ruszyliśmy do środka.

Gdy zbliżaliśmy się do windy nikt poza mną, nie wiedział na jakim piętrze mieszka ciocia. Miałem ochote wybuchąć śmiechem.

~<timeskip minutowy dosłownie>~

Gdy staliśmy pod drzwiami otworzyła nam niska kobieta w czarnym koku i czerwonej sukni.

Odrazu się do siebie przytuliliśmy, po czym przywitała się z resztą.

Gdy wszedłem do salonu małego mieszkania zauważyłem babcie od strony taty, brata ojca, kuzyna, wujka i siostrę mamy.

Przywitałem się z wszystkimi, po czym zasiadliśmy do stołu.

Atmosfera była naprawdę fajna. Brakowało mi tego wiele lat.

Siedzieliśmy tak z godzinę przy stole wigilijnym, gdy wszyscy zajęli się rozmową wyszedłem na balkon.

Usiadłem na jedym z dwóch foteli i patrzyłem w nocne niebo i na piękną panoramę Florydy.

(Puśćcie piosenkę: Another love - Tom Odell)

Usłyszałem jak ktoś siada na fotelu obok mnie. Okazało się, że to Techno.

Uwielbiałem z nim spędzać czas, byliśmy jak bracia.

- Co u ciebie? - spytał.

- Skomplikowanie. - zaśmiałem się pod nosem ze swojego nieszczęścia w życiu.

- Gadaj, mamy czas.

- Nigdy nie umiałem kochać. Zawsze uczucie było krótkotrwałe. Teraz poznałem osobę, której poprostu nie chcę zranić, a moje uczucie się oddala od niej. - powiedziałem a moje oczy się zaszkliły.

- Nie masz wyboru, i tak zranisz tą osobe. - powiedział.

- Ugh, wiem. To mnie tak cholernie boli. On na to nie zasługuje. - powiedziałem chowając twarz w dłonie.

- On? Kto jest twoim wybrańcem? - spytał.

- Pewien George. - mruknąłem.

- Słuchaj, wytłumacz mu twoją sytuacje. Uwierz mi, będzie dobrze. Czas leczy rany.

- Nie, z czasem robi się strupek, w każdej chwili ktoś go może rozdrapać, ale nikt nie może przyśpieszyć jego gojenia.

- Clay... czy mi się zdaje, czy ty wymądrzałeś? - spytał, po czym obaj wybuchnęliśmy śmiechem.

~~~

Siedzieliśmy tak dość długo gadając o wszystkim, co jest do opowiedzenia.

Postanowiliśmy już wrócić do reszty, nadszedł czas na prezenty.

Zmierzyłem do swoich. Najpierw sięgnąłem po ten od Techno.

Była to koszulka z naszym wspólnym zdjęciem z dzieciństwa. Od wszystkich dostałem pieniądze, bo co innego dać dwudziesto pierwszo latkowi.

Został mi ostatni prezent, ten przysłany od George'a.

Gdy otworzyłem zielone pódełko z niebieską kokardą ujżałem album. Był to album ze zdjęciami. Na jednej stronie były zdjęcia, a na drugiej wspomnienia, i tak na zmianę. Łzy spływały po moich policzkach, gdy widziałem te zdjęcia.

Zdjęcia z imprez, z bitew na śnieżki, z bitwy na jajka i mąke, z naszych codziennych wyjść do kawiarni, z wyjścia na sanki. Było również wiele zdjęć, które robił nam Sapnap gdy spaliśmy, lub gdy siedzieliśmy na molo podczas campingu.

Na ostatniej kartce pisało: "Kocham cię, zawsze i na zawsze".

Wziąłem album i ruszyłem do łazienki. Zakluczyłem drzwi i popadłem poprostu w szał.

Zawsze i na zawsze.

Kocham cię.

Kocham cię zawsze i na zawsze.

Co mam mu powiedzieć?

Myśl, że miałem zranić tego człowieka, sprawiała, że chciałem porpostu zniknąć. Chciałem zranić wszystkich do okoła nie raniąc go.

Spojrzałem na wyświetlacz telefon dosłownie cały w łzach.

Dzwonił do mnie George.

Napisałem mu, że zaraz zadzwonię. Ogarnąłem swój wygląd przemywając twarz i układając od nowa włosy i ruszyłem spowrotem do salonu i potajemnie wyszedłem na balkon, ponieważ reszta była zajęta prezentami.

Oparłem się o barierkę i wybrałem numer do bruneta.

Pierwszy sygnał

Drugi sygnał.

- Cześć Clay! - usłyszałem.

- Cześć Georgie. - powiedziałem.

- Coś się stało? Płakałeś? - spytał z niższym tonem głosu.

- N-ni- znaczy tak, przez ten album. Dziękuje, to naprawdę cudowny prezent. - powiedziałem.

Tylko szkoda, że nie dla odpowiedniej osoby.

- Cieszę się, że ci się podoba. - usłyszałem. - No cóż, wesołych świąt!

- Wesołych świąt, Gogy. - powiedziałem cicho, ale słyszalnie, spuszczając głowę na dół.

Miałem ochote rzucić ten telefon, rozbić go. Ale głos bruneta. Głos osoby, która jest tak raniona mnie powstrzymywał.

- Muszę kończyć, widzimy się za dwa dni. Dobranoc Clay. - powiedział.

- Dobranoc George. - rozłączyłem się.

(Koniec: 16 sierpień 2021, 23:53)

~~~

Vote?

720 słów!

Miłego dnia/nocy!

Sometimes • DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz