<<<21>>>

772 90 29
                                    

— Wujku, to nie tak! — bąknął Jin Ling. Z trzęsącymi się rękoma wyciągnął przed siebie list.  To poważna sprawa, dlatego tu jestem.

— Co to za szmatka? — warknął oburzony Jiang Cheng, chowając swój miecz zdecydowanym ruchem za pas. Stał teraz pośrodku grupki młodzieńców. Nie sądził, że pies zaprowadzi go do tajemniczej siedziby Patriarchy, a on będzie musiał przekomarzać się z rozwydrzonymi bachorami na jakiejś opuszczonej górze.

— T-to... — Lan Sizhui przyjrzał się tkaninie. — To materiał z szaty Zewu-Juna?

Jiang Cheng zmarszczył brwi i wyrwał siostrzeńcowi materiał z rąk. 

— Skąd niby miałbyś mieć kawałek ubrania Lana, Jin Ling?

Młodzieniec podrapał się ręką po głowie i rozejrzał się nerwowo po przyjaciołach. Nie miał pojęcia, że zostanie wyśledzony akurat przez swojego okrutnego wujka.

— To znaczy, no... aagh! — krzyknął nie wytrzymując napięcia. Nadymając policzki, zaczął tłumaczyć się z lekką paniką.

Wyjaśnił wszystkim po krótce swoją obecność w kryjówce Lanów. Początkowo miał ukryć list przed wujem, jednak wiedział, że Jiang Wanyin bezwarunkowo zabrałby go do domu. Musiał wypełnić swoją misję i udowodnić, że da się na niego liczyć. Gdy zszedł na temat uwięzionego Lan Xichena i jego polecenia, zauważył jak ręce jego wuja zadrżały. Nie wiedział jednak od czego było to zależne. Raczej wolał nie wiedzieć.

Po dłuższej chwili milczenia, Jiang Cheng rozwinął spory fragment białego odzienia. Z trudem zaczął odczytywać rozmazane litery, łącząc je w sensowną całość.


"Nie ufajcie JGyao. Cokolwiek Wam rozkaże zignorujcie jego groźby. Zostałem uwięziony, tak samo jak Wen (ma się całkiem dobrze). Poradzimy sobie. Nie przychodźcie.

Do Wangjiego.

Bracie, WWX prawdopodobnie został otruty. Substancja, nieznana. Istnieje antidotum. Substancja rozwija się wolno. Dbaj o siebie i o swoje szczęście. Nie dbaj o nic innego. 

PS. Oddaj juniorów pod opiekę JC, który pewnie do Was przybędzie. Zaufaj mu.

LX


Jiang Cheng odchrząknął, czytając ostatnią wiadomość. Lan Xichen widocznie musiał przewidzieć jego wątpliwości w stosunku do Jinów i reakcje psa na ucieczkę Jin Linga. "Podstępny drań" - pomyślał. Zmielił prowizoryczny list w ręce i przeszył ostrym wzrokiem siostrzeńca.

— Zawracamy. Do domu, Jin Ling.

— Chyba żartujesz wujku! A list?

— Nie będziemy pomagać zdrajcom.

Jin Ling poczerwieniał z rozdrażnienia.

— Lider sekty Lan ci zaufał! Czytałeś przecież! W dodatku twój brat może umrzeć, ty zostaniesz sam i będziesz...

— To nie jest mój brat! — głos Jiang Chenga zadrżał ze złości. W jego oczach pojawił się wręcz dziki obłęd. — Lanowie to sekta zdrajców, więc niech płacą za swoje błędy, a ty jesteś nieposłusznym gówniarzem! Uciekasz od jedynej rodziny, pomagając tym śmiesznym białym kultywatorkom? Pomagając Wuxianowi, który zniszczył ci całe życie? Pozbył się twojej pięknej matki, ojca lidera, a ty buntujesz się, bo umrze jakiś struty szczur? Wiesz, że...

Powoli Spadam // Mo Dao Zu Shi // The UntamedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz