Dylan:
Wieczór był cudowny, oczywiście mam na myśli to że w końcu jesteśmy z Thomasem parą. Było po godzinie drugiej, obydwaj byliśmy śpiący, z uwagi na dość niską temperaturę w domku przykryliśmy się dwiema kołdrami, wtuliliśmy się w siebie i poszliśmy spać.
Thomas zasnął od razu, ja natomiast nie mogłem. Minęło może dziesięć minut, usłyszałem że ktoś chodzi po korytarzu. Domyśliłem się, że to któryś z chłopaków.
Usłyszałem jak jedne drzwi się zamykają, po chwili otwierają, i ciągle się ktoś kręci. Zirytowany wstałem, starałem się nie obudzić Thomasa co chyba mi się udało, narzuciłem na siebie bluzę, bo pizgało tu nieźle.
Światło w łazience było zapalone, ale drzwi były zamknięte, obok łazienki oparty o ścianę siedział Scott z miską na kolanach.
- Co się dzieje? - spytałem półszeptem, zamknąłem od razu drzwi od pokoju w którym spał Thomas by go nie obudzić.
- Niedobrze mi - powiedział nadal pijany.
- A w łazience jest kto? - spytałem.
- Liam - powiedział i zaczął rzygać do tej miski, do cholery, co się dzieje?
Pomyślałem, że po prostu się dużo napili, w sumie normalne. Ale gdy drzwi od jednego z pokoi się otworzyły i zobaczyłem w nich Bretta, który wyglądał jak ledwo żywy, był blady, miał sińce po oczami i ledwo kontaktował lekko się przestraszyłem.
- Rzygać mi się chce - powiedział i szybko szarpnął za drzwi od łazienki w której był Liam.
- Ile wy wypiliście? - spytałem, ale nikt mi nie odpowiedział.
Postanowiłem sprawdzić jak czuje się Minho, chłopak leżał na łóżku i trzymał się za brzuch. Zapaliłem lampkę i usiadłem obok niego.
- Też źle się czujesz? - spytałem.
- Strasznie - powiedział, też był blady jak Brett i widziałem jak zwija się z bólu.
- Dać ci jakieś tabletki? Co się w ogóle dzieje, wszyscy się tak czujecie... - powiedziałem, Minho coś ukrywał, nie patrzył na mnie nawet tylko milczał
- Minho - powiedziałem pretensjonalnym tonem.
- Oh... - powiedział zakłopotany - Scott wyjął... Jakiś ruski alkohol sprzed chuj wie ilu lat. Mieliśmy spróbować, ale obaliliśmy całą butelkę.
- Co kurwa? Całą butelkę jakiegoś obcego alkoholu, który nawet nie wiadomo ile tam leżał? Kiedy wy to w ogóle zrobiliście? - spytałem wkurwiony.
- Byliście zajęci z Thomasem sobą, poszliście pochodzić koło jeziora... - przyznał.
Zostawiłem Minho w pokoju i wyszedłem na korytarz, akurat z kibla wyszedł Brett, oparł się o ścianę.
- Pokurwiło was? - spytałem.
- Święty się znalazł. Jeszcze dwa miesiące temu sam byś pierwszy chciał to wychlać - oburzył się chłopak.
- Gdzie te butelki tego co piliście? - spytałem.
- W koszu - powiedział Scott.
Nagle drzwi od naszego pokoju się otworzyły, wyszedł z nich Thomas, popatrzył na nas zdezorientowany.
- Co się dzieje? - spytał.
- Zaraz ci powiem - powiedziałem i go złapałem za rękę, zeszliśmy schodami na dół do kuchni połączonej z salonem. Streściłem mu jak towarzystwo się najebało, albo raczej czym się najebało i prawdopodobnie zatruło.
CZYTASZ
Amiszowy chłopiec [DYLMAS, BRIAM]
FanfictionDylan jest beztroskim imprezowym studentem uwielbiającym ozdabiać sobie ciało tatuażami. Pod koniec wakacji zostaje wysłany do wspólnoty amiszów, na których temat ma napisać pracę dyplomową na studia. Poznaje tam Thomasa i Liama - młodych amiszów kt...