14.

480 44 47
                                    

Thomas:

Zadowoleni z Liamem wróciliśmy do mieszkania i poszliśmy się umyć. Nie mogliśmy się posiąść z radości z tego wspaniałego wieczoru i z tego, że mamy wszystko uwiecznione na zdjęciach. To wszystko było tak cudowne, że aż bałem się że okaże się snem z którego się zaraz obudzę. 

- To chyba jeden z najbardziej rozrywkowych wieczorów w moim życiu, i przez kilka dni tutaj przeżyliśmy więcej niż przez całe życie we wspólnocie - skwitował Liam, gdy siedzieliśmy i odpoczywaliśmy w moim pokoju.

- Też tak sądzę. Chociaż trochę mi głupio z tego, że uciekliśmy ze wspólnoty. Myślę trochę o rodzicach... Też takie głupie, że nie możemy mieć teraz z nimi kontaktu i każdy udaje że nie istnieliśmy.

- Widzisz w jakim dziwnym środowisku przyszło nam się wychowywać - podsumował Liam. Tak, to był fakt że w dziwnym. To jakieś nieludzkie, że najpierw zostaliśmy przymuszeni do chrztu, a potem gdy się zbuntowaliśmy i uciekliśmy ochrzczono nas mianem "wygnańców" i nie możemy się nawet kontaktować z rodziną.

Położyliśmy się spać, zasnąłem, ale obudziłem się gdy zegarek wskazywał drugą w nocy. Chciało mi się pić, więc wstałem i poszedłem do kuchni, przypomniało mi się, że Dylan ostatnio gdy tu był to zapalał nieduże światełko z pomocą jakiegoś dziwnego płaskiego czegoś wiszącego nad kuchenką, miałem go zapytać co to jest, ale finalnie zapomniałem o tym. Nie chciałem się rozbudzać i palić dużego światła, więc takie mniejsze wydało mi się lepszą opcją. 

Nacisnąłem guzik na tym dziwnym czymś, a zamiast zapalić się światło to to coś zaczęło głośno szumieć, wystraszony odskoczyłem i zapaliłem duże światło, zacząłem naciskać przypadkowe guziki ale to coś zaczęło jeszcze głośniej szumieć, spanikowany pobiegłem do Liama.

- Liam! - szturchnąłem chłopaka ściągając z niego po omacku kawałek kołdry. 

- Co jest, Thomas co jest - powiedział zaspany.

- Wstawaj, to dziwne coś szumi - powiedziałem spanikowany, chłopak ocknął się nagle i pobiegł za mną do kuchni.

- Co to za ustrojstwo, co ty tu robiłeś?! - spytał przyglądając się spanikowany.

- Chciałem zapalić małe światło, Liam co się dzieje, a jak to wybuchnie? - spytałem, Liam odsunął się nagle bacznie obserwując urządzenie.

- Idź po kogoś - powiedział spanikowany. 

Po kogo miałem iść? Oczywiście po Dylana, i pewnie bym się z tym ociągał, ale na myśl że grozi nam realne niebezpieczeństwo czy nawet wysadzenie w powietrze całego akademika natychmiast pognałem do mieszkania chłopaków. Zacząłem pukać do mieszkania, chwilę potem otworzył mi Dylan, zaspany, w samych bokserkach. Aż mi się zrobiło gorąco na ten widok i zaciąłem się myślami, ale po chwili się ocknąłem gdy brunet mi się przyglądał.

- Dylan, Dylan, tam nam coś szumi w kuchni i boimy się że wybuchnie - powiedziałem. Dylan oprzytomniał nagle i poszedł szybko za mną do mieszkania, Liam zrobił wielkie oczy na widok Dylana który mimo tego że był prawie nagi bezwstydnie wszedł do naszej kuchni, my z Liamem spaliśmy w piżamach i nie wyobrażam sobie paradować w samej bieliźnie. 

- Ah, okap włączyliście - zaśmiał się Dylan i wyłączył to coś z pomocą jednego guzika.

- Okap? Co to jest okap? - spytał Liam patrząc na to coś jak na potwora.

- Jak się gotuje to się to włącza. Tu jest guzik włączania i wyłączania. Po co to włączyliście o drugiej w nocy? - spytał trochę rozbawiony sytuacją.

Amiszowy chłopiec [DYLMAS, BRIAM]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz