Dylan:
Siedziałem sobie w spokoju wieczorem, oglądałem mecz i oczywiście popijałem piwo, musiałem odpocząć, bo jutro miała się odbyć impreza której organizatorem oczywiście miałem być ja. Było już po dwudziestej pierwszej i akurat wrócił Brett, od razu poderwałem się z łóżka ciekawy jego spotkania z Liamem. Ale Brett nie wyglądał na zadowolonego, wyglądał na przygnębionego i wkurzonego.
- Co się stało? - spytałem.
- Za każdym razem jak ją widzę, to mi się wszystko przypomina - powiedział zdejmując buty.
- Stellę? - spytałem, w końcu dziś ta wstrętna dziewucha się kręciła koło treningu.
- Nie. Matkę - westchnął i wszedł do siebie do pokoju. Po chwilowym zebraniu myśli podążyłem za moim przyjacielem, który właśnie otwierał okno i odpalał papierosa.
- Zaczepiła cię znowu? - spytałem.
- Widziałem ją w parku. Akurat szliśmy z Liamem, a ona nas zobaczyła i zaczęła iść. Co za wstyd, poszliśmy szybko w drugą stronę. Dawno jej nie widziałem. Pewnie by zaczęła żebrać.
- Nie twoja wina Brett. Nie przejmuj się, ważne że ma zakaz wstępu do akademika - pocieszyłem go. Brett uśmiechnął się lekko i powiedział, że wolałby teraz zostać sam, uszanowałem to i go zostawiłem.
Temat rodziców Bretta był tym tematem gdy zawsze natychmiast poważniałem, bo wiedziałem jakie to trudne dla niego. Gdy miał piętnaście lat trafił do adopcji, bo jego matka piła, brała narkotyki i się nad nim znęcała. Wtedy Brett trafił do rodziny adopcyjnej, która swoją drogą go od razu pokochała i Brett w końcu odnalazł tam spokój. Mieszkał wraz z rodzicami w niewielkim mieście niedaleko Nowego Jorku, i wrócił tu na studia. I na jego nieszczęście czasem natyka się na matkę, która całkiem się stoczyła. Dowiedziała się, że Brett mieszka w akademiku i tu przychodziła i robiła awantury, finalnie dostała zakaz przychodzenia tutaj. Na uczelni też kilka razy się zjawiła i ciągle chciała od niego pieniędzy. Dlatego Brett tak na nią reaguje, bo to ogromy wstyd gdy najebana i zniszczona przez życie matka przychodzi w jakieś miejsce publiczne i żebrze o pieniądze na chlanie.
Tego wieczoru już nie widziałem Bretta, siedział u siebie i pewnie stracił cały humor.
Rano od razu zostałem zasypany wiadomościami odnośnie imprezy, uśmiechnąłem się na to, że każdy już o tym mówił i się cieszył, no i że byłem uznawany za organizatora wszystkiego.
Gdy wstałem Brett już urzędował w kuchni i robił śniadanie a po jego wczorajszym smutku nie było widać śladu. Uśmiechnąłem się widząc go w humorze. Zaczęliśmy rozmawiać o imprezie i wzajemnie ekscytować, zajrzałem na chwilę na instagrama i gdy zobaczyłem, że Thomas dodał zdjęcie prawie się oblałem herbatą.
- Co się dzieje? - spytał blondyn widząc moją reakcję. Pokazałem mu telefon z zajebistym selfie Thomasa, które mnie przyprawiło o szybsze bicie serca.
- Nauczył się dodawać zdjęcia, nieźle - skwitował.
- Ty widzisz jak on tu wygląda? Przecież taka niezła dupa - powiedziałem i od razu zaserduszkowałem mu zdjęcie i skomentowałem.
- Tak, dobrze wygląda - skomentował.
- Napaliłem się na niego - powiedziałem mając w głowie scenariusz, gdy lądujemy razem w łóżku.
- Przestań, nie mów tak nawet. Narobisz mu nadziei i się na tym skończy - zbulwersował się Brett i usiadł obok mnie popijając herbatę.
- Widzę, że nie jesteś zbyt optymistycznie nastawiony do tego, że go chcę przelecieć.
CZYTASZ
Amiszowy chłopiec [DYLMAS, BRIAM]
أدب الهواةDylan jest beztroskim imprezowym studentem uwielbiającym ozdabiać sobie ciało tatuażami. Pod koniec wakacji zostaje wysłany do wspólnoty amiszów, na których temat ma napisać pracę dyplomową na studia. Poznaje tam Thomasa i Liama - młodych amiszów kt...