Thomas:
Dziś była sobota. Nieco lepiej znosiłem towarzystwo Dylana, starałem się nie myśleć o tej sytuacji między nami, albo raczej odpychałem to od siebie bo gdy leżałem wieczorami sam w łóżku wszystko powracało do mnie ze zdwojoną siłą.
Na dziś oczywiście była zapowiedziana impreza, na którą ochoty nie miałem w ogóle i od samego rana biłem się z myślami czy się jakoś z niej nie wykręcić.
Od rana siedziałem, piłem zioła i gapiłem się bezsensownie przed siebie, byłem sam w mieszkaniu, bo Liam nocował u Bretta, oczywiście pytał mnie wielokrotnie czy mi to nie przeszkadza, i zapewniał że czuje się z tym źle że zostawia mnie samego. Nie było w tym nic złego, miał chłopaka, wiadomo że chciał z nim spędzać czas. Nie miałem żadnych pretensji, cieszyłem się bo Liam wyglądał na zakochanego, a nasze mieszkanie wypełniały bukiety kwiatów, które regularnie dostawał od Bretta, co było bardzo urocze. Zazdrościłem mu tego, nawet bardzo - też bym chciał mieć kogoś takiego. Ale nie była to ta negatywna zazdrość, w końcu to mój przyjaciel.
Koło dziesiątej usłyszałem drzwi otwierające się do naszego mieszkania.
- Jestem - powiedział Liam i od razu zajrzał do kuchni gdzie siedziałem i smętnie patrzyłem przed siebie, ale od razu przybrałem wymuszony uśmiech by nie pomyślał, że jest coś nie tak.
- Jak było? - spytałem i odłożyłem na bok kubek z ziołami po czym zwróciłem niewyspane spojrzenie na Liama, który zarumienił się na twarzy po czym nalał sobie soku.
- Było super. Oglądaliśmy film, jedliśmy pizzę i w ogóle - powiedział zachwycony.
Ile bym dał by spędzić tak z pozoru zwykły ale romantyczny i leniwy wieczór z kimś kto się tak stara jak Brett o Liama.
- Cieszę się - powiedziałem.
- A ty jak się czujesz, co robiłeś? - spytał.
- W porządku. Położyłem się wcześniej spać - skłamałem.
Nie musi wiedzieć, że pół wieczoru przepłakałem dobijając się oglądaniem zdjęć Dylana, który mnie nigdy nie zechce i zabawił się mną na jeden wieczór. Starałem się udawać, tak by Liam się nie martwił, i żeby się nie krępował spotkaniami ze swoim chłopakiem, widziałem że dla niego to było nieco kłopotliwe.
- Nie wiem czy dziś będę na imprezie. Nie mam ochoty, możliwe że zostanę w mieszkaniu lub gdzieś się przejdę - uprzedziłem. Liam na moment zaniemówił i zapewne zaczął szukać w głowie argumentów jak mnie przekonać bym się dziś pojawił na wspomnianej imprezie.
- Thomas, no co ty... Może ci się polepszy, posiedzimy sobie i będzie fajnie - zaczął mnie namawiać Liam.
- Nie mam siły jakoś, chyba nie w moim stylu jest imprezowanie kilka razy w tygodniu - wyjaśniłem i się lekko uśmiechnąłem.
Jednak Liam zaczął mnie znowu namawiać i prosić bym poszedł, nie umiałem mu odmówić, i finalnie postanowiłem się tam pojawić, najwyżej wcześniej wyjdę.
Przed imprezą chciałem się ładnie ubrać, ogólnie Liam mnie do tego zmotywował i zapewnił że gdy się ładnie ubiorę to polepszy mi się humor. Średnio byłem do tego przekonany, ale postanowiłem nie skreślać wszystkiego już na starcie i dać szansę temu pomysłowi.
Li pomógł mi ułożyć włosy na żel, tak że były zaczesane do góry i wyglądały naprawdę w porządku. Wybraliśmy mi koszulę, którą chłopak mi doradził bym trochę rozpiął. Pożyczył mi też jakiś wisiorek, który ładnie wyglądał na mojej odsłoniętej klatce piersiowej.
CZYTASZ
Amiszowy chłopiec [DYLMAS, BRIAM]
Hayran KurguDylan jest beztroskim imprezowym studentem uwielbiającym ozdabiać sobie ciało tatuażami. Pod koniec wakacji zostaje wysłany do wspólnoty amiszów, na których temat ma napisać pracę dyplomową na studia. Poznaje tam Thomasa i Liama - młodych amiszów kt...