Liam:
Dziś zaczynał się weekend, tak przypadło, że rok akademicki zaczął się przed samym weekendem. Od rana z Thomasem zajmowaliśmy się roślinami w naszym mieszkaniu, podlewaliśmy je i tym podobne. Nagle ktoś zapukał do drzwi, krzyknąłem ze stołka z kuchni "proszę" bo akurat się wspinałem by podlać paproć.
- Siema, to ja! - krzyknął Dylan.
Thomas popatrzył na mnie i się uśmiechnął, brunet mu się podobał, więc zapewne ucieszyła go jego wizyta.
- Ah, tu jesteście. Słuchajcie, bo mam pomysł - powiedział, a Thomas zszedł na dół i usiadł na stole mierząc wzrokiem Dylana co takiego ma nam do przekazania.
- Brett ma dzisiaj mecz, to pomyślałem, że na niego skoczymy a potem ogarniemy się i pojedziemy do klubu - zaproponował Dylan zwracając się w sumie bardziej do Thomasa niż do mnie i wymieniając krótkie zalotne spojrzenia.
- Na biesiadę? - spytał Thomas.
- Umm... Imprezę - poprawił go Dylan.
- Jak dla mnie spoko, to kiedy jedziemy na ten mecz? - wtrąciłem się, Dylan oznajmił że to za godzinę, wobec z tego zeskoczyłem ze stołka i zaczęliśmy się szybko szykować.
Nie mogłem się doczekać, aż zobaczę Bretta grającego w meczu, Brett był taki hot. Nie potrafiłem ukryć swojego zadowolenia z tego, że jedziemy na mecz. Gdy się ogarnęliśmy pojechaliśmy wraz z Dylanem na miejsce, czyli na stadion znajdujący się za jednym z wydziałów uczelni.
- Nie wiem w co mam się ubrać na imprezę - powiedziałem gdy szliśmy na stadion, zobrazowałem sobie z głowie moją garderobę i starałem się wyselekcjonować coś sensownego. Nie wiem nawet w co się ubiera w takie miejsca, czy ludzie wybierają stroje bardziej formalne czy wyluzowane.
- Ja was ubiorę. Będziecie wyglądać super - zagwarantował Dyl.
- Co się robi w klubach? - spytał Thomas, też w sumie niezbyt wiedziałem jak to wygląda. Młodzi amisze, którzy mieli okazję zaznać takich wyjść opowiadali o tłumie ludzi, lejącym się strumieniami alkoholu, tańcach, narkotykach i głośnej muzyce.
- Chleje się, tańczy, można wyjść na papierosa, na palarni poznaje się zawsze najfajniejszych ludzi. Poznaje się ogólnie nowych ludzi, można potańczyć... I takie tam - powiedział Dylan i weszliśmy na stadion.
Oczywiście nie byłbym sobą gdyby przy wchodzeniu na ławkę na której siedziała widownia nie potknął się, w ostatniej chwili złapał mnie Thomas i usiedliśmy wraz z Dylanem. Po chwili na stadion wyszli zawodnicy, mój wzrok od razu powędrował na Bretta, który ubrany był w koszulkę piłkarską i wyglądał nieziemsko. Thomas mnie szturchnął i poruszył porozumiewawczo brwiami, uśmiechnąłem się, Brett tak bardzo mi się podobał. Gdy sędzia użył gwizdka zawodnicy zaczęli grać, w międzyczasie Dylan z zafascynowaniem opowiadał nam o meczu i co się dzieje, bo aż tak jeszcze nie ogarnialiśmy, chociaż ostatnio oglądaliśmy wspólnie jakiś mecz i ten sport zaczął nam się podobać.
- Dawaj Brett! - krzyknął Dylan i podniósł się z siedzenia ściągając przy tym wzrok chłopaka, który się do nas uśmiechnął. Zazdrościłem Dylanowi tej pewności siebie, mi tego zdecydowanie brakowało.
- Zabierz mu kurwa piłkę! - krzyknął po chwili Dylan, a Thomas był rozbawiony całym przeżywaniem przez Dylana meczu.
- Faul, faul kurwa! - ryknął brunet, a dziewczyny siedzące przed nami odwróciły się, zmierzyły wzrokiem Dylana po czym wstały i jak przypuszczam się przesiadły spłoszone głośnym zachowaniem bruneta, ale on nic sobie z tego nie zrobił i przeżywał dalej. Ja byłem ciągle wpatrzony w Bretta, a Thomas udawał pilne zainteresowanie meczem, a tak naprawdę co chwila zerkał na Dylana. Miałem tylko nadzieję, że Brett nie powie Dylanowi, że się wygadałem że się podoba Thomasowi, wtedy pewne by się na mnie obraził.
CZYTASZ
Amiszowy chłopiec [DYLMAS, BRIAM]
FanfictionDylan jest beztroskim imprezowym studentem uwielbiającym ozdabiać sobie ciało tatuażami. Pod koniec wakacji zostaje wysłany do wspólnoty amiszów, na których temat ma napisać pracę dyplomową na studia. Poznaje tam Thomasa i Liama - młodych amiszów kt...