45.

389 27 14
                                    

Thomas: 

Między mną i Dylanem układało się naprawdę dobrze, dogadywaliśmy się między sobą i nie kłóciliśmy się. Na uczelni nie działo się nic ciekawego, dużo się uczyłem, a Dylan w tym czasie pisał swoją pracę dyplomową. Pomagałem mu trochę gdy tylko chciał, zależało mi by poszło mu to sprawnie.

W sobotę rano wpadł do nas Brett z pytaniem czy mamy ochotę wybrać się dziś do klubu, ucieszyliśmy się z Liamem na tę propozycję. We wtorek mieliśmy mieć ciężkie kolokwium, do którego praktycznie cały czas się uczyliśmy i ogólnie chodziliśmy zestresowani przez to, partia materiału była ogromna.

- Fajnie że wychodzimy, mi już ten materiał do nauki wychodzi bokiem - zagadnął Liam, gdy akurat szukałem jakiegoś stroju do wyjścia.

- Fajnie, ale mimo to zawsze mam z tyłu głowy to, że muszę mieć oko na Dylana - powiedziałem, taka była prawda. Owszem, nie pił już tyle co kiedyś, ale zdarzało mu się trochę przesadzić czy coś odjebać.

- I tak jest lepiej niż było. Jesteście uroczą parą - podsumował mój przyjaciel. Uśmiechnąłem się pod nosem na tę uwagę, miło coś takiego usłyszeć.

Gdy wybrałem jakieś ubrania zaczęliśmy się szykować, miałem co prawda jakieś wyrzuty sumienia że zamiast się uczyć będę się szlajał po klubach. Na szczęście Liam szybko mi przemówił do rozsądku i pouczył, człowiek może oszaleć tylko ucząc się, jeszcze dodatkowo Dylan zaczął mnie zachęcać, to już w ogóle nie miałem nic do gadania.

Koło dziewiętnastej wyszliśmy z akademika, byliśmy tylko ja, Dylan no i Briam. Pojechaliśmy taksówką do klubu, na dworze ogólnie padał deszcz i było zimno, pogoda niezbyt zachęcała do wyjścia z domu. 

Pod klubem jak zawsze było dużo osób i czekaliśmy na wejście, a Liam i Brett schowali się za rogiem i pili jakąś wódkę na rozruch przed wejściem. Na szczęście mój chłopak nie chciał brać w tym udziału i cierpliwie ze mną czekał, aż w końcu nadejdzie nasza kolej.

- Ale Liam się rozszalał, kto by pomyślał że będą obydwaj za winklem łoić wódę - powiedział Dylan.

- Tak, to prawda. Widzę też jaki z Brettem jest szczęśliwy, cieszę się, bo kiedyś Liam był inny... Przybity i w ogóle - stwierdziłem, po chwili dołączyła do nas pozostała dwójka w już lepszych humorach.

- A Dylan, nasza przyzwoitka dziś konsumuje alkohol? - spytał Brett i poklepał Dylana po plecach.

- Może z jedno piwo, maksymalnie dwa. Muszę wszystkich pilnować.

Uśmiechnąłem się na wypowiedź Dylana i po chwili weszliśmy do klubu, zostawiliśmy w szatni kurtki. Na sali tradycyjnie było gorąco, zajęliśmy od razu z Dylanem stolik korzystając z tego, że jeszcze były w ogóle jakieś wolne, a Briam poszli po piwo.

Dylan usiadł na kanapie możliwie najbliżej mnie i mnie objął i pocałował, położył dłoń na moim kolanie i oddaliśmy się na moment namiętnemu pocałunkowi.

- Nie chce mi się jutro pisać tej jebanej pracy, nienawidzę pisania - powiedział po chwili.

- Mogę przecież ci pomóc - zaproponowałem od razu.

- Nie Tommy, ty się masz uczyć do kolokwium. Nie zdziwi mnie w ogóle jak nie obronię się w terminie, Brett ma dużo więcej napisane.

- Pomogę ci w takim razie po kolokwium, nie martw się - pocieszyłem bruneta, który od razu się trochę rozpogodził.

- O, no w końcu jesteście, kolejka przy barze? - spytał Dyl, gdy chłopaki przyszli z alkoholem.

- Kolejka nie, ale jakaś para gejów nas zaczepiła i chciała do jakiejś orgii - powiedział Brett, spojrzeliśmy w stronę baru i zobaczyliśmy tam dużo ludzi i jakieś zamieszanie.

Amiszowy chłopiec [DYLMAS, BRIAM]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz