16.

457 45 45
                                    

Brett:

Dziś był przedostatni dzień wakacji, co oznaczało tylko jedno - Dylan planował zrobić dziś wielką imprezę, i każdy tym żył, cały akademik. W sumie cieszyłem się, zawsze coś ciekawego się wydarzy, no i potrzebowałem teraz towarzystwa, chociaż wczorajsze wyjście na miasto z Dylanem i amiszami wspominam bardzo dobrze.

Przy porannym sprawdzaniu social mediów zobaczyłem, że moja była dziewczyna wstawiła na relację zdjęcie z jakimś chłopakiem, na którym wyglądali jak... Para?

- Kurwa mać - fuknąłem i pokazałem Dylanowi telefon, a ten o mało nie upuścił patelni z jajecznicą.

- Szybko się pocieszyła - powiedział - Weź ją odobserwuj.

- Wolałbym wiedzieć co się u niej dzieje - przyznałem spoglądając na jej profil z którego oczywiście już zdążyły zniknąć zdjęcia ze mną. To też dodatkowo mnie nakręciło.

- Wolałbyś widzieć zdjęcia na których jest z jakimś typem? - spytał. Po chwilowej kalkulacji dziewczyna została usunięta z listy moich obserwowanych kont, Dylan poklepał mnie po plecach i podał śniadanie.

- Brawo Brett - dodał i usiadł obok.

- Nie mogę po prostu, jak ona mnie wkurwiła - powiedziałem oburzony.

- Ona taka jest, nie przejmuj się. Dzisiaj mamy imprezkę, wyluzujesz się, coś poodpierdalamy, a już nawet wiem co - powiedział tajemniczo Dylan. Zerknąłem na niego próbując coś odczytać z jego twarzy, aż się boję co on wymyślił.

- Co zamierzasz? - spytałem.

- Pamiętasz pomysł sprzed trzech lat ze ślizganiem się na brzuchu po wodzie z mydłem? - spytał, załamałem się, kiedyś taki pomysł faktycznie był, ale z uwagi na ciężkie zorganizowanie techniczne został od razu odrzucony.

- Dylan, ale gdzie? Na korytarzu? Zaleje się całe piętro - westchnąłem, nawet wyobraziłem sobie jak to wszystko wymyka się spod kontroli.

- Na dworze - powiedział z zachwytem.

- A Rooney? Przecież zobaczy, albo raczej usłyszy że coś się dzieje.

- Chyba, że... - powiedział chłopak i sięgnął do szuflady po czym wyjął pudełko z jakimiś lekami - Spędzi dość spory czas na kiblu.

- Ja nie wiem czy to jest dobry pomysł - powiedziałem pełen wątpliwości, to było dość spore przedsięwzięcie.

- Ale ja wiem. Zresztą nie spędzimy całej imprezy na zjeżdżaniu na dworze. Weźmiemy folię malarską, polejemy wodą i mydłem i będziemy zjeżdżać - mówił podekscytowany chłopak i przysięgam, że na samo wspomnienie jego genialnego planu jego oczy się zabłyszczały.

Postanowiłem nie dyskutować i przystanąć na jego genialny pomysł. Tak więc od rana Dylan wszystko planował i mówił kto ma się czym zająć. Wraz z amiszami pojechaliśmy po alkohol i jakieś jedzenie, a Dylan coś tam ogarniał z Minho i Scottem, zawsze to on podejmował decyzje alkoholowe, ale ja się na tym znałem również. Wzięliśmy duży wózek i zaczęliśmy chodzić po markecie.

- Co Dylan tyle planuje? - spytał Liam.

- Ma zamiar zrobić przed akademikiem zjeżdżalnię na mydle i wyprawić portiera do kibla z pomocą środka przeczyszczającego - wyjaśniłem.

- Jak to możliwe, że nie mieliście jeszcze nigdy jakiegoś wielkiego przypału za... Za to wszystko? - spytał Thomas.

- Bo Dylan ma dar przekonywania. Rok temu była taka sytuacja, że grozili mu wyjebaniem z akademika, ale no Dylan jakoś ich przekonał, no i się uspokoił na jakiś czas - wyjaśniłem i zacząłem pakować alkohol do wózka.

Amiszowy chłopiec [DYLMAS, BRIAM]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz