Thomas:
Finalnie od kilku dni w mieszkaniu Scotta i Minho nic się nie działo, jednak mimo to kolega Dylana wpadł by zobaczyć teren i poodprawiać różne rzeczy by na pewno oczyścić mieszkanie chłopaków z jakichś bytów. Nie braliśmy w tym udziału z Dylanem, a unikaliśmy nawet mieszkania chłopaków, bo nas przerażało.
Od kilku dni planowaliśmy wyjazd, rodzice Scotta mieli domek nad jeziorem w niewielkiej miejscowości oddalonej od Nowego Jorku. Wobec z tego Scott zaprosił mnie, Dylana, Bretta, Liama i Minho byśmy się wybrali tam na jeden weekend.
Po dość długim wybieraniu terminu, tak aby żaden z nas nie zawalił spraw studenckich i innych padło na właśnie ten weekend. Na dworze nie było już zbyt ciepło, zbliżała się zima, ale przez zmiany klimatyczne nie były to już te zimy co kiedyś, wystarczyła nieco lżejsza kurtka i nie sposób było zmarznąć, więc pogoda nam nie przeszkadzała. Zresztą zawsze fajnie zmienić otoczenie.
Nadszedł ten wyczekiwany sobotni poranek, dopakowywaliśmy ostatnie potrzebne rzeczy do auta, jechaliśmy na dwa samochody, Scott pożyczył auto od rodziców. Musieliśmy przemyśleć co będziemy chcieli jeść i wszystko pozabierać, bo w pobliżu nie ma tam sklepu.
Gdy się tylko zapakowaliśmy w końcu ruszyliśmy. Wraz z Dylanem siedzieliśmy obydwaj z tyłu, bo oczywiście Liam chciał siedzieć koło Bretta, a mi to nie przeszkadzało.
- Ciekawe czy będzie tam zasięg - zastanowił się Dylan.
- No cóż, jeśli nie będzie to nie odczytasz wiadomości od twoich natrętnych fanek, przykro mi - powiedziałem.
- A co Tommy, zazdrosny jesteś? - spytał Dylan i poruszył brwiami.
- Nie, no co ty - powiedziałem teatralnie i machnąłem ręką.
Nikogo to już nie dziwiło, każdy wiedział że ze sobą kręcimy dlatego nie kryliśmy się z tym specjalnie.
- Thomasa to zazdrość zżera od środka - wtrącił Liam, na co Dylan zaczął się śmiać. Uderzyłem lekko mojego przyjaciela w ramię - No co? - spytał.
- Nic. Bo zaraz powiem co ci się ostatnio śniło - zagroziłem.
- EJ! - krzyknął Liam, uśmiechnąłem się cwaniacko, a Liam się zdenerwował, chyba nie chciał by ktoś usłyszał jakie miał ostatnio zboczone sny.
- Ja z chęcią się dowiem jakie sny miał Liam - stwierdził Brett.
- Thomas, jeżeli powiesz to... To...
- Oh spokojnie, żartuję - uspokoiłem Liama, wiadomo było że się zgrywam i go nie zawstydzę przy jego chłopaku.
Po jakichś czterdziestu minutach krajobrazy za oknem znacznie zaczęły się zmieniać, od zatłoczonego miasta, wysokich budynków, po lasy i bardziej wiejskie klimaty.
Jechaliśmy nadal za Minho i Scottem, po czym skręciliśmy za nimi na leśną drogę, która ciągnęła się przez pewien czas i dojechaliśmy na coś w rodzaju bardzo dużego pola gdzie było kilkanaście domków letniskowych, oraz ogromne jezioro.
Zaparkowaliśmy przy jednym z domku na ogrodzonej posesji, gdy tylko wysiadłem poczułem przyjemne powietrze, dopiero zdałem sobie sprawę jak dużo spalin jest w Nowym Jorku, ponieważ powietrze tutaj było dużo czystsze i przyjemniejsze, przypominało mi to z wioski amiszów w której się wychowałem.
- Zapraszam - powiedział Scott i poszedł by otworzyć domek. Domek był drewniany, dosyć duży, miał nawet piętro i chyba strych, oraz werandę. Poszliśmy posłusznie na Scottem niosąc nasze wszystkie rzeczy, których było serio dużo. Musieliśmy wziąć własną pościel, bo tutaj nie było, więc stąd tak dużo bagaży.
CZYTASZ
Amiszowy chłopiec [DYLMAS, BRIAM]
FanficDylan jest beztroskim imprezowym studentem uwielbiającym ozdabiać sobie ciało tatuażami. Pod koniec wakacji zostaje wysłany do wspólnoty amiszów, na których temat ma napisać pracę dyplomową na studia. Poznaje tam Thomasa i Liama - młodych amiszów kt...