Rozdział 8

1.3K 103 0
                                    

Czasami mamy momenty, kiedy żałujemy pewnych decyzji. Mamy ochotę cofnąć czas i powiedzieć nie. Niektórzy na moim miejscu, chcieliby zmienić zdanie. Ale nie ja. Siedzę za Jacksonem na motorze i pędzimy po zamkniętych ulicach Californii. Jest niebiańsko. Moje palce śledzą jego mięśnie i mogę sobie wyobrazić, jak się uśmiecha. Nie pamiętam o problemach. O Cole'u. Teraz liczy się chwila. Tylko ten moment. Nigdy nie jechałam tak szybko.
Pamiętam, jak wiele osób pytało się mnie, co lubię w jeździe motorem. Oni nie rozumieli. To był wiatr owiewający twoją twarz. Uczucie wolności.
Rozglądnęłam się. Jechaliśmy teraz wzdłuż plaży. Było pięknie. Odwróciłam lekko głowę i zobaczyłam motor Cole'a kilka metrów za nami. Teraz zaczęła się prawdziwa walka o tytuł. Bo wspólnym zajeżdżaniu sobie przez rywalów drogi, wygrał Cole.
Jackson, oczywiście był wściekły. Rzucił się na Cole'a z pięściami. To działo się tak szybko. Nie zdążyłam nic zrobić. Tylko patrzyłam, jak Jackson podbiega do Cole'a i przyciska go do ziemi okładając go pięściami. Krzyknęłam ze strachu o Cole'a, bo nie wyglądało to najlepiej. Z jego rozciętej wargi pociekła krew. Jęknęłam i ruszyłam biegiem w ich kierunku. Zanim zdążyłam jednak dobiec, to Jackson był na dole i był okładany pięściami. Pociągnęłam za koszulkę Cole'a, ale tylko straciłam równowagę, gdy mnie odepchnął i upadłam na pupę do tyłu. Słysząc mój jęk wywołany stłuczoną częścią ciała, Cole odwrócił się i gdy zobaczył co mi zrobił, w jego oczach dostrzegłam żal. Jackson korzystając z nieuwagi przeciwnika, walnął go z prawego sierpowego. Cole aż się zatoczył, ale szybko złapał równowagę i znowu był górą. Po wymienieniu jeszcze kilku ciosów, ktoś nareszcie ich rozdzielił. Szybko do nich podeszłam. Nadal mierzyli się wściekłymi spojrzeniami. Cole wyglądał dużo lepiej od Jacksona. Dlatego tego pierwszego zostawiłam i zaciągnęłam Jacksona w stronę jego motoru.
- Co robisz Beth?
- Nie widać? Wracamy. - powiedziałam stanowczo.
- Ale mamy jeden problem. - powiedział z wahaniem w głosie.
- Jaki?
- Jestem jak widzisz mocno poturbowany i za bardzo nie nadaję się do jazdy.
- No przecież widzę. - odwróciłam się i popatrzyłam na niego z miną czy ja wyglądam na idiotkę?
- No to co chcesz zrobić?
Tego nie przemyślałam.
- Bo chyba sama nie poprowadzisz.
To był genialny pomysł! No, bo dlaczego nie? Pociągnęłam go za rękę, na co syknął z bólu.
- Przepraszam. Bardzo boli?
- Nie, dam radę. Ale co chcesz zrobić?
- Jak to co? Wsiadaj.
- A...ale przecież nie potrafisz.
- To, że jestem dziewczyną, nie znaczy, że nic nie potrafię.
- No dobra, tylko uważaj.
- Jasne.
Wsiadłam pierwsza, a on za mną. Oplótł moją talię rękami, a ja położyłam dłonie na kierownicy i odpaliłam silnik. Ruszyłam. Jechałam bardzo szybko. Szybciej niż w Alicante. Teraz nie liczyło się nic, tylko ta wolność.
W kilka minut byliśmy już pod moim domem. Na szczęście, Mag i John wyszli gdzieś wieczorem, więc dom był pusty.
Zsiadłam z motoru i odwróciłam się w stronę Jacksona. Przyglądał mi się ze zdumieniem.
- Wow!
- Co wow?
- Nie spodziewałem się, że umiesz jeździć. Do tego tak jeździć
- Jak?
- Dziewczyno! Prawie dwukrotnie przekroczyłaś dozwoloną prędkość!
- Ups
Jackson nadal wpatrywał mi się z zaciekawieniem. Ruszyłam w stronę drzwi.
- Idziesz?
Weszłam do holu i od razu ruszyłam w stronę łazienki, ciągnąc chłopaka za sobą.
Popchnęłam go, żeby usiadł na umywalce i sięgnęłam do szafki po apteczkę. Odwrociłam się z powrotem do Jacksona i przyłożyłam nasączony spirytusem wacik. Stałam bardzo blisko jego twarzy gdy odkażałam jego rozciętą wargę. Chłopakowi chyba się nie podobało to pieczenie, bo uciekał co jakiś czas głową na boki.
- Przestań się ruszać!
- Ale to piecze!
- Taki duży, a boi się leciutkiego pieczenia? Przestań zachowywać się dziecinnie. Trzeba to odkazić.
- Tak jest, sexi pani doktor.
Ponownie przyłożyłam mu wacik do wargi. Moja twarz była tylko kilka centymetrów od jego. On cały czas się patrzył na moje usta. W końcu gdy skończyłam, wyrzuciłam wacik do kosza i wróciłam na swoje miejsce, mając zamiar zabrać się za rozciętą brew. Byłam bardzo skupiona na swoim zadaniu, dlatego nie zauważyłam pragnienia w oczach chłopaka. Nagle za to poczułam jak jego usta wpijają się w moje.


But slowly, I'm losing faith...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz